Tygodnik “Wprost”, Nr 1150 (12 grudnia 2004)
źródło: Artykuł
Polka bizneswoman wyparła matkę Polkę
Horatio Alger Jr., jeden z najpoczytniejszych na przełomie XIX i XX wieku amerykańskich pisarzy, stworzył postać Jacka Bootblacka, czyli pucybuta, który został milionerem. Historia Ameryki pełna jest prawdziwych pucybutów, którzy zaczynali od niczego i trafiali na listy “Forbesa” (na przykład Henry Ford i John D. Rockefeller). Do polskiej wersji american dream jak ulał pasuje historia 30-letniej Katarzyny Sterczewskiej ze Zgierza. Najpierw pracowała jako nauczycielka w podstawówce i dawała lekcje gry na pianinie. By zarobić na utrzymanie rodziny, musiała jednak w końcu zaryzykować. Zrobiła to, na co wielu mężczyzn nie miałoby odwagi. Za wszystkie rodzinne oszczędności założyła jesienią 2002 r. firmę Pucybut, jedyną sieć pucybutów w Polsce. Dziś jej pracownicy obsługują klientów w centrach handlowych i biurowcach w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu (w planach jest umieszczenie stanowisk na lotniskach i dużych dworcach kolejowych). Sterczewska jest przedstawicielką kilkusettysięcznej grupy polskich kobiet – właścicielek firm, menedżerów różnych szczebli. Niemal trzy setki z nich wzięły udział w zorganizowanej przez szefa sejmowej Komisji Gospodarki Adama Szejnfelda (pod patronatem tygodnika “Wprost”) konferencji “Kobieta przedsiębiorcza – rola i status kobiet w życiu publicznym nowoczesnego społeczeństwa XXI wieku”.
Dwa światy
W Hiszpanii, Korei Południowej lub Francji państwo finansuje programy wspierania nowych firm (tzw. start-ups) zakładanych przez kobiety: otrzymują granty, ulgi podatkowe, tańsze pożyczki. Kilka krajów UE przeznacza część unijnych funduszy tylko dla kobiet. W Skandynawii urlop macierzyński jest obowiązkowy dla obojga rodziców, dzięki czemu kobieta może szybciej wrócić do pracy, nie tracąc przez ten czas kwalifikacji. Inne państwa Europy organizują kursy doszkalające. Norwegia wprowadziła z kolei przepis, według którego 40 proc. miejsc w zarządach i radach nadzorczych spółek muszą zajmować kobiety.
Polki nie mogą liczyć na specjalne względy. Częściej też, zdaniem uczestniczek konferencji, natrafiają na bariery. – Kobieta, która chce wziąć kredyt w banku, słyszy zwykle, żeby przyszła z mężem – mówi Henryka Bochniarz, prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Dzieje się tak, mimo że kobiety (jak wynika ze statystyk) są w spłacaniu pożyczek solidniejsze od mężczyzn. Pracodawca mający do wyboru zatrudnienie kobiety albo mężczyzny o podobnych kwalifikacjach – wybierze mężczyznę. – Pokutuje błędne przeświadczenie, że miejsce pracy mężczyzny jest tańsze niż kobiety, choćby dlatego, że w wypadku mężczyzny odpadają koszty związane z urlopem macierzyńskim. To jednak mężczyźni częściej chorują, ulegają wypadkom i przebywają na zwolnieniach – tłumaczy Magdalena Środa, pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn.
Biznespospolita babska
“Upodobnienie kobiet i mężczyzn powoduje zniewolenie i ciężkie zaburzenia psychiczne u nas, kobiet” – przekonywała w ubiegłym roku w Sejmie posłanka LPR Izabela Krupa. Polki, które weszły do biznesu, nie narzekają jednak ani na zniewolenie, ani na problemy z psychiką. Już zabrały Polakom jedną trzecią stanowisk menedżerskich. I chcą jeszcze więcej. Polki są jednymi z najbardziej przedsiębiorczych kobiet w 41 badanych państwach świata; w Europie ustępują tylko Węgierkom – wynika z ubiegłorocznego raportu Global Entrepreneurship Monitor. Aktywnością w biznesie przewyższają swoje koleżanki z państw Europy Zachodniej, ponieważ tam dzięki rozbudowanej opiece socjalnej kobiety nie czują takiej presji, by zarabiać pieniądze dla rodziny. To samo co w Polsce dzieje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie opieka społeczna jest o wiele mniej rozbudowana niż w Europie, a płace spadły w połowie lat 90. do poziomu z lat 60.
Jak jednak wynika z badań innej uczestniczki konferencji, dr Ewy Lisowskiej ze Szkoły Głównej Handlowej, wśród prezesów lub dyrektorów generalnych firm w Polsce tylko 2 proc. to kobiety. Po zdobyciu pewnego szczebla kariery kobiety napotykają coś, co można nazwać “szklanym sufitem”. Renata Mizerska w zagranicznym koncernie osiągnęła stanowisko szefa operacji finansowych w Polsce. – Po latach pracy na stanowiskach kierowniczych w zagranicznych firmach poczułam, że nadszedł czas by zrealizować własne ambicje. Postanowiłam odejść i założyć własną firmę – opowiada Mizerska, od 2003 r. współwłaścicielka warszawskiej firmy ekoDecor, która wytwarza nietypowe pokrycia ścian i oferuje usługi dekoracji ścian. – Największą przeszkodą nie są formalne bariery prawne, ale kulturowe naleciałości ograniczające nas do roli matek i żon – uważa Ewa Plucińska, szefowa Polskiego Stowarzyszenia Właścicielek Firm.
Mimo tych problemów kobiety opanowały (jak wynika z badań w SGH) około 33 proc. stanowisk kierowniczych w polskich firmach (od głównego księgowego wzwyż, wliczając także właścicieli firm). Te, którym przeszkadza “szklany sufit”, jak choćby Mizerska, zakładają własne firmy. Na ogół zatrudniają mniej osób niż mężczyźni, rzadziej finansują swoją działalność kredytami. – Lepiej zarządzamy pracownikami, potrafimy wykrzesać z ludzi zapał i nowe pomysły – przekonuje Krystyna Wawrzyniak, dyrektor generalny Zakładów Porcelany Stołowej Lubiana. I osiągają sukcesy, choć, jak złośliwie komentuje jeden z konserwatystów, “Kopernik nie była jednak kobietą”.
Sergiusz Sachno