Adam Szejnfeld, tak jak i pozostali reprezentanci Wielkopolskiej Platformy Obywatelskiej, wziął udział w sobotę 26 czerwca w IV Konwencji Krajowej Platformy Obywatelskiej, która odbyła się w Warszawie. Konwencja wybrała nowego przewodniczącego partii na następną kadencję. Został nim premier Donald Tusk.
Na konwencji premier Donald Tusk mówił m.in.: Kaczyński chce zdobyć władzę na fundamencie kłamstwa. Prawdziwym, autentycznym liderem naszych ambicji i emocji jest dzisiaj Bronisław Komorowski. Donald Tusk mówił, że Komorowski jest „w sensie etycznym, dorobku życiowego, swoich poglądów człowiekiem przejrzysty jak kryształ”. – Płaci czasami za to cenę. Jego zwycięstwo, wygrana tej dobrej energii tak ważna dla Polski będzie możliwa wtedy, kiedy będziemy siebie lepiej rozumieć niż do tej pory, a przede wszystkim jeszcze lepiej zrozumiemy tę powinność jaką wzięliśmy na siebie wobec Polaków oraz naszej ojczyzny wygrywając 2,5 roku temu wybory parlamentarne. Premier dodał, że Komorowski nie przebrał się dla potrzeb kampanii, jest autentyczny: Nie zakładał kapeluszy, nie zdejmował okularów, a nawet wtedy, kiedy mu nie wszystko wychodziło potrafił się do tego z uśmiechem przyznać, bo jest normalnym człowiekiem, który wie, że zaufanie można zbudować tylko na prawdzie”.
Platforma chce zmieniać Polskę na lepsze
- Naszym zadaniem jest pokazać, że władza nie niszczy ludzi, którzy ją wybrali – powiedział Tusk PO. “Zmieniamy Polskę na lepsze nie dotykając boleśnie ludzi” – podkreślił. “Platforma tak jak wtedy, kiedy wygrywała tak i dzisiaj przed tym najważniejszym egzaminem Bronisława Komorowskiego, będzie w stanie udowodnić, że władza was, nas, mnie nie zepsuła” – zapewnił. Nawiązując do ostatnich wyborów parlamentarnych podkreślił, że PO przyjęła na początku działania rządu “zasadnicze założenia: będziemy podejmować decyzje odważne, radykalne, nigdy przeciw ludziom”. Dodał, że podejmowane przez rząd PO decyzje były “nakierowane na to, żeby ludziom żyło się lepiej”.
Zaznaczył, że Platforma “odrzuciła w praktyce rządzenia filozofię, która kończy się katastrofą, tak jak w niektórych państwach europejskich, rządzenia bez grama odpowiedzialności, (…) rządzenia na czyjś rachunek, (…) wydawania nie swoich w końcu pieniędzy, tylko podatników, na zachcianki polityków i ich formacji politycznych”, „Ale odrzuciliśmy także drugą filozofię, gdzie władza musi podejmować reformy nie bacząc na interes zwykłych ludzi” – powiedział.
Gdzie wtedy był PiS, gdzie Kaczyński
Według Tuska, kiedy Jarosław Kaczyński był premierem, słowa “wspólnota” i “solidarność” stały się zupełnie pustymi słowami. “Chcę powiedzieć, że dzisiaj ten polityk znowu, mimo wielkich wysiłków sztabu: makijażystów, garderobianych, ten polityk dziś i tak nie wytrzymuje i chce Polskę dzielić” – podkreślił Tusk i mówił: – Ten, kto dziś mówi o solidarności z najuboższymi, powinien wpierw spytać polskich emerytów, czy waloryzacja ich emerytur miała miejsce w 2006 czy w roku 2008 i 2009. A może nie trzeba ich pytać, bo oni powinni o tym dobrze pamiętać. Chciałbym zapytać, ale może nie trzeba pytać, czy ten, który tak dużo mówi o solidarności z nauczycielami, zrobił choćby część tego, co w ciągu dwóch lat udało się z nauczycielami wypracować? zapytać naszych oponentów i konkurentów, czy mieli odwagę podejmować takie decyzje, jak wyjście polskiego wojska z Iraku czy zakończenie tego XIX wiecznego, jeszcze z czasów zaborów, dość nieludzkiego poboru powszechnego, które z naszej armii nie czyniło nowoczesnej armii, ale udrękę dla młodego pokolenia – powiedział Tusk. – Gdzie byli ci ludzie, by pomóc nam w tych zadaniach? – pytał.
Gdyby rząd posłuchał Kaczyńskiego…
Premier mówił też, że Polska byłaby dziś “Grecją środkowowschodniej Europy”, gdyby jego rząd posłuchał choćby jednej rady Jarosława Kaczyńskiego. Przypomniał, że w dobie kryzysu, to polski rząd jako pierwszy zdecydował, że zacznie oszczędzać. – Wtedy wszyscy wokół, na czele z PiS i Jarosławem Kaczyńskim, mówili: więcej wydawać – zaznaczył szef rządu. – Chcę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, bylibyśmy dzisiaj Grecją środkowowschodniej Europy, gdybyśmy posłuchali choćby jednej rady Jarosława Kaczyńskiego. Musieliśmy wtedy postawić twarde zapory przeciwko rozmaitym roszczeniom – podkreślił premier.
Tusk przypomniał decyzję rządu dotyczącą niekupowania szczepionek przeciwko grypie.
- Odkryliśmy prawdziwy, złowrogi układ, na razie jedyny układ – układ zagranicznych koncernów farmaceutycznych, który chciał wcisnąć światu, Europie i Polsce szczepionki, niesprawdzone, grożące zdrowiu ludzkiemu, za miliardy euro, miliardy złotych. Kto wtedy stanął przy minister zdrowia Ewie Kopacz? Był gdzieś Jarosław Kaczyński? Nie, on był po stronie koncernów farmaceutycznych. Ja dziś odbieram w Europie gratulacje za tę decyzję dotyczącą szczepionek. Decyzja wymagała zimnej krwi, hartu ducha i tej nadzwyczajnej odpowiedzialności za pacjenta, który jest z reguły bezbronny wobec tego typu układów – ocenił premier.
Malowany Kaczyński
Donald Tusk podczas swojego przemówienia nawiązywał do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego:
- Mówił, że on jest lewicowcem, że Józef Oleksy to dla niego sympatyczny socjalista średniego pokolenia, że bardzo zależy mu na tym, aby ta współpraca z jego ulubioną partią SLD przeniosła się z TVP także na wyższe szczeble. Możemy się spodziewać, że ten sam polityk zamówi przez Internet, obowiązkowo zamówi, płytę Beatlesów, bo przecież nie U2. Ja nie wykluczam, że za kilkadziesiąt godzin odkryje, że jego dziadek był w Wehrmachcie, a może w Armii Rosyjskiej, co lepsze – podkreślił.
- Tak jak kiedyś Andrzejowi Lepperowi mówił, że jest przestępcą, później, kiedy pragnienie władzy zwyciężyło, zrobił go wicemarszałkiem Sejmu i wicepremierem i mówił, że jest wymarzonym koalicjantem, a później, kiedy się znowu odwidziało, usiłował go wsadzić do więzienia – przypomniał.
Tusk dodał, że to wszystko świadczy o determinacji Kaczyńskiego do zdobycia władzy. „Władza jest najważniejsza” powiedział Donald Tusk parafrazując hasło wyborcze szefa PiS „Polska jest najważniejsza”.
Komorowski: Mamy szansę na nasz złoty wiek!
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski w swoim wystąpieniu zaapelował do „malkontentów” i opozycji politycznej o 500 dni spokoju, a do kolegów z PO o myślenie obywatelskie i o poparcie i przeprowadzenie trzech wielkich spraw: okręgów jednomandatowych, telewizji publicznej oraz parytetów dla kobiet.
„Są chwile w życiu ludzi, w tym również politycznie zaangażowanych, w których czują się szczęśliwi i spełnieni. Ja właśnie taką chwilę przeżyłem tutaj, czując wielką siłę poparcia wszystkich”, powiedział Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Tę wielką satysfakcję dała mu, mówił Bronisław Komorowski, wspólna droga, którą wraz z Platformą Obywatelską idzie razem przez tyle lat. A ta wspólna droga ma na celu zmianę świata. Dla polityka, dla którego taki cel nie ma znaczenia, polityka jest cyniczną grą. “Chcemy zmieniać świat, kto nie chce tego robić, nie powinien działać w polityce. Żeby zmieniać świat trzeba mieć i marzenia, rację, czyli pomysł na Polskę, determinację i odwagę” – mówił Komorowski. Jak zaznaczył PO ma pomysł na Polskę coraz bardziej nowoczesną, coraz bardzkiej zintegrowaną z Europą, a także na Polskę, która chce pogłębiać mechanizmy demokracji.
500 dni spokoju
„Mamy rację. To jest ta sama racja, która była w 1989 roku i w 1990 roku. I dlatego tak ważnych jest 500 dni spokoju między wyborami prezydenckimi, a parlamentarnymi. Bo chcemy udowodnić, że zgoda buduje”, mówił Bronisław Komorowski. Następnie zaapelował do „malkontentów i psujów politycznych”, aby przyłączyli się do niego i przestali straszyć Polaków, że zgoda między prezydentem a premierem może komukolwiek zaszkodzić. „Chodźcie z nami”, apelował Marszałek Sejmu. „Chodźcie z nami po tej trudnej, ale pięknej trasie. Tylko prosimy: przestańcie straszyć Polaków, że zgoda między prezydentem, a premierem może komukolwiek zaszkodzić. /…/ Tych 500 dni potrzebujemy wszyscy i dlatego nie dajmy się zwieść, że zgoda może komukolwiek zaszkodzić. Zgoda może tylko pomóc”, przekonywał Bronisław Komorowski. Do członków PO kandydat tej partii na prezydenta skierował trzy wielkie prośby dotyczące okręgów jednomandatowych, telewizji publicznej i parytetów. PO powinna pokazać, że jest zdolna do dania przykładu, do powściągnięcia partyjnych interesów, mówił Bronisław Komorowski.
Mam trzy prośby
- Chciałem was prosić w imię wspólnoty i wspólnych celów o danie wyrazu tego, co jest wielką wartością w PO, myślenia obywatelskiego. Chciałem was prosić o parę decyzji i deklaracji. Musimy pokazać, że jesteśmy zdolni do dania przykładu, że jesteśmy w stanie powściągnąć partyjne interesy. Jest parę takich spraw – mówił Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, po czym wymienił swoje trzy prośby dotyczące okręgów jednomandatowych, telewizji publicznej i parytetów.
- To są jednomandatowe okręgi wyborcze – że będą wygrywali ludzie, obywatele, a nie listy partyjne. Tego chcieliśmy, tego chcemy. Musimy to razem przeprowadzić. Jednomandatowe okręgi to przejaw obywatelskości – wymienił pierwszą prośbę.
- Druga prośba, to prośba o myślenie o mediach publicznych nie, jako o łupie partyjnym, ale jako o wartości demokratycznej państwa. Musimy dać dowód, że potrafimy powściągnąć własne ambicje – mówił kandydat PO na prezydenta.
- Moja trzecia prośba to sprawy kobiet. W naszym klubie poselskim jest najwięcej koleżanek. Zrobiliśmy to na zasadzie własnej platformianej decyzji. Dlatego z tego środowiska powinien wyjść projekt ustawy stanowiący minimum 35-procentowy parytet – mówił Komorowski. Według niego taka ustawa połączy to, co jest ważne dla wszystkich kobiet w Polsce. – Bo ważne jest tworzenie możliwości, które pozwolą łączyć macierzyństwo z rozwojem kariery zawodowej – dodał.
(źródło – www PO)
Rafał Kus
Asystent posła Adama Szejnfelda