Kluczowym elementem budowania bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej powinno być zmniejszenie uzależnienia Europy od importu źródeł energii, zwłaszcza z jednego, wschodniego kierunku – uważa europoseł Adam Szejnfeld, który po raz kolejny mówił o tym w Parlamencie Europejskim. Eurodeputowany z Wielkopolski uważa, że NORD STREAM 2, następny gazociąg łączący Rosję i Niemiec pod Morzem Bałtyckim, trudno uznać za inwestycją zgodną z interesami Wspólnoty oraz fundamentami Unii Energetycznej i Europejskiej Strategii Bezpieczeństwa Energetycznego.
- Mamy do czynienia z sytuacją kuriozalną. Z jednej strony we wszystkich dokumentach strategicznych Unii Europejskiej podkreśla się konieczność takiego kształtowania polityki energetycznej, aby doprowadzić do znaczącej dywersyfikacji źródeł i dróg dostaw energii. Z drugiej natomiast strony podejmowane i akceptowane są przedsięwzięcia inwestycyjne, które w sposób odwrotny do europejskiej strategii, będą jeszcze bardziej uzależniały kraje członkowskie od gazu z Rosji. Pamiętać jednocześnie należy, iż część państw członkowskich już obecnie polega niekiedy nawet niemalże na dostawach gazu ze Wschodu. Zagraża to ich niezależności energetycznej i wprowadza zagrożenie dla całej Wspólnoty. Dzieje się tak w sytuacji, w której bezpieczeństwo energetyczne uznaje się za priorytet Komisji Europejskiej, w ramach której po raz pierwszy utworzono stanowisko Komisarza ds. Unii Energetycznej, na dodatek w randze Wiceprzewodniczącego Komisji - mówił eurodeputowany w trakcie posiedzenia Grupy Roboczej ds. Gospodarki i Środowiska Europejskiej Partii Ludowej.
- Niestety, mimo tych szczytnych deklaracji i pozornych działań, Bruksela przymyka oko na takie projekty, jak Nord Stream 2! To motywowana politycznie inwestycja, która nie ma rzeczywistego uzasadnienia ekonomicznego. Po pierwsze, ma być ona realizowana w tym samym momencie, w którym obecne linie przesyłowe nie wyczerpują nawet swoich możliwości. Po drugie, Nord Stream 2 omijać ma Polskę oraz kraje bałtyckie, czy też Ukrainę, jako kraje tranzytowe dla gazu przesyłanego z Rosji do Europy Zachodniej. Nie jest to korzystne dla tych państw, ba, co gorsze, może być wykorzystywane przez Kreml, jako instrument wywierania na nie nacisków politycznych i ekonomicznych. Parlament Europejski powinien wysłać jasny sygnał, że w Unii Europejskiej nie ma i nie będzie w żadnym razie zgody na tego rodzaju „energetyczną ambiwalencję”! – apelował poseł Szejnfeld, popierając jednocześnie wniosek o dodanie do przyszłotygodniowego porządku obrad Parlamentu Europejskiego w Strasburgu debaty z udziałem Komisji Europejskiej na temat projektu Nord Stream 2.
***
Nord Stream to nazwa gazociągu używanego do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec z pominięciem naturalnych krajów tranzytowych, czyli Polski i krajów bałtyckich. Pierwsza nitka gazociągu została oddana do użytku w 2011 roku, natomiast druga – w 2012 roku. Nowa inwestycja, tzw. Nord Stream 2, ma być realizowana przez konsorcjum złożone z firm europejskich (E.ON, BASF/Wintershall, OMV, ENGIE, Royal Dutch Shell) oraz rosyjskiej spółki Gazprom.
Dzięki dwóm nowym nitkom gazociągu, które mają zostać oddane do użytku do końca 2019 roku, Rosja będzie w stanie podwoić eksport gazu do Europy Zachodniej z pominięciem krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Mateusz Grzelczyk
Asystent Posła do Parlamentu Europejskiego Adama Szejnfelda
Bruksela – Strasburg