Czy samochody wyposażone w silniki diesel, a nawet te napędzane benzyną, już niedługo otrzymają bezwzględny zakaz wjazdu do europejskich miast? – Musimy dbać o jakość powietrza, ale z głową! Działania nieprzemyślane lub wprowadzane zbyt radykalnie i za szybko stanowią zagrożenie dla interesów europejskich, w tym oczywiście polskich, konsumentów, jak również przemysłu motoryzacyjnego, który w Europie zatrudnia setki tysięcy ludzi, także w naszym kraju – uważa poseł Adam Szejnfeld, członek Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Parlamentu Europejskiego. W tej sprawie eurodeputowany z Wielkopolski podjął interwencję w Komisji Europejskiej w Brukseli.
Producenci pojazdów rozwijają coraz bardziej zaawansowane technologie ograniczania emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Mimo to, w ostatnim czasie mnożą się inicjatywy, które budzą niepokój wśród europejskich konsumentów posiadających lub planujących zakup samochodów wyposażonych w silniki wysokoprężne lub benzynowe.
- Przykładem tego typu działań są zapowiedzi władz kolejnych europejskich miast, m.in. Paryża, Madrytu czy Aten, o wprowadzaniu radykalnych ograniczeń czy nawet bezwzględnego zakazu ruchu dla pojazdów z silnikiem diesel, a nawet napędzanych benzyną, na rzecz na przykład wyłącznie pojazdów elektrycznych. Mogłoby to uderzyć nie tylko w interes konsumentów, ale też w europejskich producentów samochodów i części. Strategie „przesiadania się” z samochodów spalinowych na elektryczne owszem są cenne, a nawet realizowane, lecz nie powinny być bezwzględnie wymuszane oraz ukierunkowywane tylko i wyłącznie na jedno źródło energii. Dzieje się jednak tak, mimo że przecież nie ma pewności, czy w wyniku olbrzymiego postępu technologicznego jaki doświadczamy, w niedalekiej przyszłości nie pojawi się zupełnie inny system zasilania pojazdów. Coraz częściej mianem paliwa przyszłości nazywany jest na przykład wodór, którego spalanie nie prowadzi do żadnych emisji gazów cieplarnianych do atmosfery - wyjaśnia poseł Szejnfeld, który zwrócił się do Komisji Europejskiej z pytaniem, czy zapowiadane ograniczenia i zakazy są zgodne z prawem Unii Europejskiej.
- Dzisiaj obserwujemy swego rodzaju wyścig na radykalizm w zakresie ograniczeń, zakazów i wysokości kar grożących za ich złamanie. Tymczasem działania nieprzemyślane lub wprowadzane zbyt radykalnie i zbyt szybko stanowią zagrożenie dla żywotnych interesów europejskich, w tym polskich, konsumentów – w tym przypadku osób inwestujących znaczne prywatne środki finansowe (u ludzi biedniejszych to nawet oszczędności całego życia) w zakup samochodów, które mogą niemal z dnia na dzień radykalnie stracić na wartości. To poważne zagrożenie również dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i setek tysięcy ludzi zatrudnionych w tym sektorze – ostrzega eurodeputowany.
***
W grudniu 2016 roku burmistrzowie Paryża, Madrytu, Aten podpisali zobowiązanie o wprowadzeniu zakazu wjazdu dla pojazdów z silnikiem diesla do 2025 roku. W Paryżu już wcześniej został wprowadzony zakaz poruszania się po ulicach miasta w dni powszednie dla samochodów starszych niż 20-letnie. Jednocześnie padają zapowiedzi, że granica wieku, będzie przesuwana. Centrum Madrytu ma zostać zamknięte dla samochodów z napędem diesela już od 2020 r roku. W styczniu br. w Oslo wprowadzony został zaś tymczasowy zakaz używania samochodów z silnikami diesela uzasadniany koniecznością poprawy jakości powietrza w stolicy Norwegii. Kolejne europejskie miasta rozważają wprowadzenie w najbliższej przyszłości podobnych ograniczeń i zakazów.
Mateusz Grzelczyk
Asystent Posła do Parlamentu Europejskiego Adama Szejnfelda
Bruksela – Strasburg
#pe #parlamenteuropejski #bruksela #strasburg #ue #ochronakonsumentów #konsumenci #diesel #biznes #motoryzacja #transport #politykamiejska #ekologia #platformaobywatelska #adamszejnfeld