Protekcjonizm handlowy, czyli wszelkie działania dyskryminujące podmioty zagraniczne, odpowiada za spadek wymiany handlowej między krajami, często wpływając na zubożanie obywateli. – Niestety, od początku kryzysu finansowego znacznie rośnie liczba, jak i tempo regulacji protekcjonistycznych. Tracą na tym nie tylko obywatele UE, ale przede wszystkim kraje mniej rozwinięte, co blokuje ich szansę na rozwój – uważa poseł Szejnfeld, członek Komisji Handlu Międzynarodowego i Komisji Rozwoju Parlamentu Europejskiego, który zwrócił się do Komisji Europejskiej z apelem o podjęcie działań w tym zakresie, zarówno w ramach organizacji multilateralnych, jak i relacjach drustronnych.
Obecnie najwięcej działań protekcjonistycznych podejmowanych jest przez Stany Zjednoczone i państwa BRIC, czyli Brazylię, Rosję, Indie i Chiny. Według Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2015 roku wprowadzono 178 nowych przepisów celowo ograniczających wymianę handlową, a stan ten dodatkowo pogorszył się jeszcze w 2016 roku. Polityki protekcjonistyczne dotyczą najczęściej handlu surowcami energetycznymi, produktami rolnymi czy maszynami elektrycznymi.
- W konsekwencji dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której państwa zwiększają ilość przepisów protekcjonistycznych, jak i jednocześnie stosują handlowe środki zaradcze (cła antydumpingowe, odwetowe, kwotowe limity ochronne) przeciwko swoim partnerom handlowym, które podejmują takie same kroki. To samonakręcająca się spirala, którą musimy zastopować - zaznaczył w piśmie do Komisji poseł z Wielkopolski.
Zazwyczaj poszczególne państwa wprowadzają środki zaradcze tymczasowo – według WTO w 2016 r. wprowadziły 222 nowe środki zaradcze, a wycofały 125 wcześniej wprowadzonych. Niewątpliwie jednak obserwujemy stały przyrost liczby nowych środków zaradczych od momentu kryzysu z 2008 roku. To reakcja na wprowadzanie ceł i kwot przez partnerów handlowych.
- Niestety, najbardziej na takiej polityce tracą kraje biedne i rozwijające się. Należy przypomnieć, że Unia jest jednym z największych darczyńców na świcie. Z jednej strony staramy się więc pomagać krajom biednym i mniej rozwiniętym w nadrabianiu zapóźnieni społeczno-gospodarczychm, z drugiej natomiast przez nasze działania protekcjonistyczne niweczymy nasze starania. Trudno zaakceptować taką sytuację – zaznacza poseł Szejnfeld.
Członkowie WTO mają ograniczone możliwości stosowania ceł. Stąd część z nich ucieka się do wprowadzania barier w handlu, głównie kwot importowych, uzasadniając je najczęściej koniecznością ochrony zdrowia publicznego, z czego jednak ponad połowa jest nieuzasadniona międzynarodowymi standardami ochrony żywności.
Hanna Łuczkiewicz
Asystentka Posła do Parlamentu Europejskiego Adama Szejnfelda
Bruksela – Strasburg