Ograniczenia prędkości nieuwzględniające realiów jakości dróg oraz natężenia ruchu, fatalnie działająca sygnalizacja świetlna, bezsensowna regulacja, tzw. zieloną strzałką, złe oznakowanie dróg i ulic, piesi i rowerzyści nieprzestrzegający przepisów drogowych oraz zasad bezpieczeństwa, brak kultury zachowania użytkowników dróg, rozdrobnienie własnościowe i nadzorcze sieci komunikacji drogowej w Polsce… to przykładowe wady podnoszone przez posła Adama Szejnfelda w pismach do rządu.
Poseł Szejnfeld pisze między innymi:
Ograniczenia prędkości: bardzo często w Polsce dopuszczalna prędkość na drogach określona jest, li tylko formalnym kryterium terenu zabudowanego, a nie faktycznymi możliwościami indywidualnego ustalenia prędkości na danym odcinku drogi, czy ulicy. Wydaje się, iż najczęściej wcale nie bierze się pod uwagę na przykład nasilenia ruchu drogowego, a najlepszymi przykładami w tym zakresie są dopuszczalne prędkości lub ograniczenia od tego poziomu w miastach, w tym przede wszystkim na ulicach tranzytowych, często wielopasmowych i niekolizyjnych. Mimo to prędkości na nich ustalane często są na tym samym albo podobnym poziomie jak na pozostałych ulicach. Pomijam w tym przypadku ustawiane bardzo często znaki ograniczenia prędkości niekiedy nieuzasadnione niczym innym niż stojącym w ich pobliżu fotoradarem, lub miejscem „ulubionym” przez funkcjonariuszy uprawnionych do radarowego pomiaru prędkości i nakładania kar za przekroczenia wyznaczonych norm.
Sygnalizacja świetlna. Powszechnym problemem w polskich miastach jest brak tzw. zielonej fali. Powoduje to sytuacje, podczas których nawet przy braku nadmiernego ruchu na drogach, a szczególnie na ulicach miast, tworzą się zatory komunikacyjne, bowiem praktycznie co skrzyżowanie z zamontowaną sygnalizacją świetlną, występuje konieczność hamowania i zatrzymywania ruchu pojazdów. W dobie komputeryzacji i informatyzacji trudne do zrozumienia są problemy z wdrożeniem inteligentnych rozwiązań sterowania płynnością ruchu kołowego.
Zielona strzałka. Słusznym postulatem jest to, by zielona strzałka działała w sposób stały (ciągły). Ruch bowiem na drodze publicznej powinien być dozwolony tylko wtedy, kiedy jest bezpieczny, a więc powinien być uwarunkowany rozsądną, racjonalną oceną faktycznej sytuacji na drodze przez użytkownika w danym momencie, a nie formalnym, prawnym, teoretycznym, tzw. papierkowym, ustaleniem „decydenta”. Jaki bowiem sens mają zielone strzałki włączające się w momencie przepełnienia przejścia dla pieszych, a wygaszone zupełnie w czasie, kiedy i ulica jest pusta i przejście dla pieszych nie gości ani jednego użytkownika? Szczególna bezmyślność takiego systemu uwidacznia się na ulicach jednokierunkowych, często wielopasmowych, bardzo często o pasach rozgraniczonych barierkami o stałym charakterze, na których nie ma żadnej fizycznej możliwości, by jakikolwiek użytkownik ruchu drogowego z przeciwka lub z innego kierunku, łącznie z pieszym, naruszył ruch pojazdu, a mimo to należy stać na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, bowiem wygaszona jest strzałka w prawo. Innym szkodliwym skutkiem zasady włączania i wyłączania zielonej strzałki, zamiast funkcjonowania na stałe prawa skrętu w prawo, jest nieraz automatyzm reakcji kierowcy, który długo oczekując, często na zupełnie pustym skrzyżowaniu, nagle rusza po zauważeniu włączenia się zielonego światła strzałki.
Drogowskazy. Brak logicznego i czytelnego oznakowania dróg nie tylko wprowadza w błąd kierowców, spowalnia płynność ruchu drogowego, ale wywołuje także zdenerwowanie i stres użytkowników dróg mając tym samym negatywny wpływ na bezpieczeństwo ruchu. Oznakowywanie w Polsce kierunku dróg poprzez wskazywanie nazw małych miejscowości i wsi, szerzej nikomu nieznanych, pojawianie się drogowskazów z informacjami wobec siebie sprzecznymi, umieszczanie kierunkowskazów nie przed ale za skrzyżowaniami oraz występowanie rond i skrzyżowań bez jakiegokolwiek oznakowania informującego dokąd prowadzą poszczególne drogi, czy ulice, nie jest niestety rzadkością. „Jazda jak po sznurku”, jak często określa się podróżowanie według wskazań drogowskazów np. w Republice Federalnej Niemiec, Austrii, albo w innych krajach Europy, nadal jest w Polsce niedościgłym marzeniem.
Kultura kierowców. Wystarczy choćby przyjrzeć się reakcjom kierowców np. na zachowanie użytkownika drogi, czy ulicy, który sygnalizacją świetlną oraz wolną zmianą kierunku jazdy, zapowiada chęć zmiany np. pasa ruchu drogowego. Innym dobrym przykładem jest sygnalizowane chęci opuszczenia parkingu i włączenia się do ruchu drogowego. Na ogół odpowiedzią na takie poprawne i konieczne zachowania oraz sygnały jest wyprzedzanie, zajeżdżanie drogi i oczywiście trąbienie. Rzadko mamy do czynienia w takich sytuacjach z życzliwością i uprzejmością polegającą na ułatwieniu dokonania manewru przez innego użytkownika drogi. Kultury zachowania nie można skutecznie zapisać literą prawa w ustawach, czy aktach wykonawczych. Można jednak, podejmując odpowiednie działania edukacyjne i oświatowe, wpływać na rzecz ich wdrażania w codzienną praktykę postępowania ludzi. Powinny temu służyć odpowiednie programy realizowane w zakresie edukacji dzieci i młodzieży w szkołach podstawowych, gimnazjach i średnich, ale również na przykład w ramach kursów i egzaminów nauki jazdy.
Poseł Adam Szejnfeld wskazując przykładowe wady systemu obowiązującego w Polsce postuluje w swoich pismach do właściwych ministrów podjęcie stosowanych działań mających na celu wdrożenie racjonalnych rozwiązań zmieniających krytykowaną sytuację. Ma to znaczenie nie tylko dla podniesienia komfortu jazdy kierowców oraz innych użytkowników dróg, ale i ich bezpieczeństwa. Nie bez znaczenia jest także postulat zwiększenia płynności ruchu zmniejszający czas i koszty użytkowników sieci dróg i ulic w Polsce.
Marta Łasak
asystentka posła Adama Szejnfelda
www.szejnfeld.pl
www.kobiecastronazycia.pl