Większość użytkowników smartfonów czy tabletów, którzy instalują na posiadanych urządzeniach różnego rodzaju aplikacje, nie zastanawia się nad skutkami kliknięcia na przycisk: “Zgadzam się i akceptuję warunki regulaminu”. Tymczasem wiele spośród popularnych aplikacji żąda dostępu do prywatnych danych zapisanych na urządzeniu, mimo, że nie są one konieczne do prawidłowego funkcjonowania danego programu. W tej sprawie poseł Adam Szejnfeld podjął interwencję u do Very Jourovej, Europejskiej Komisarz ds. Sprawiedliwości, Spraw Konsumenckich i Równości Płci oraz Giovanniego Buttarelliego, Europejskiego Inspektora Danych Osobowych.
Aplikacje, czyli programy ułatwiające korzystanie z urządzeń mobilnych, cieszą się niesłabnącą popularnością wśród użytkowników urządzeń służących do komunikacji elektronicznej, w szczególności urządzeń mobilnych, jak telefony komórkowe, smartfony, tablety, czy laptopy. Niestety, bardzo często zdarza się, iż ich producenci lub podmioty sprzedające aplikacje nie przestrzegają zasady ograniczenia celu i minimalizacji zakresu danych zbieranych przez te aplikacje. I tak, obecnie większość aplikacji żąda od ich nabywców bezwzględnego dostępu do zupełnie prywatnych danych, na przykład do bazy teleadresowej, treści e-maili, SMS-ów i MMS-ów, zdjęć i filmów czy przechowanych dokumentów.
- To, co jest szczególnie niepokojące to fakt, iż w przypadku wielu aplikacji użytkownik, instalując dany program na posiadanym urządzeniu, nie ma żadnej możliwości swobodnego wskazania danych, które chce udostępnić i tych, którymi nie chce się dzielić. Musi albo zrezygnować z instalacji danej aplikacji albo wyrazić zgodę na dostęp do wszystkich danych, których żąda dostawca aplikacji, nawet w sytuacji, gdy nie istnieją żadne przesłanki dla udostępniania prywatnych informacji podmiotom trzecim. Jest to swego rodzaju “przymus akceptacji” – uważa eurodeputowany.
Jako przykład wspomnieć można o popularnej aplikacji umożliwiającej wykorzystanie lampy błyskowej w telefonie, jako latarki, albo rozgłośni radiowej nadającej muzykę on-line. W trakcie instalacji programy te żądają od użytkownika wyrażenia zgody na dostęp do bardzo dużej ilości danych takich, jak na przykład bazy prywatnych kontaktów, treści wiadomości SMS i e-mail, historii przeglądanych stron internetowych, czy na przykład prywatnych zdjęć i filmów. No, można zapytać, po co rozgłośni radiowej albo latarce tego rodzaju dostęp?!
Zdaniem posła Szejnfelda w pełni zasadne wydaje się wzmocnienie ochrony praw europejskich konsumentów w tym zakresie. Jednym z rozwiązań mogłoby być wprowadzenie regulacji zakazujących ubiegania się o dostęp do danych, które nie są bezwzględnie konieczne do prawidłowego funkcjonowania danej aplikacji: – Dzięki tego typu regulacjom łatwiej byłoby pociągnąć do odpowiedzialności twórców i dostawców programów, którzy mimo wprowadzonych ograniczeń będą próbowali pozyskać prywatne dane, a następnie wykorzystać je do osiągnięcia korzyści, odsprzedając tak zdobyte na przykład informacje kolejnym podmiotom. Chodzi przede wszystkim o ochronę prywatności, ale także danych osobowych czy własności, w tym własności intelektualnej i tajemnicy handlowej, posiadanych, przechowywanych, czy przesyłanych pomiędzy urządzeniami mobilnymi - podkreślił w swym wystąpieniu eurodeputowany z Wielkopolski.
- Dostosowanie prawa w zakresie ochrony prywatności w Internecie, w tym ochrony danych osobowych, czy tajemnicy handlowej, do realiów rewolucji cyfrowej XXI wieku, to z pewnością jedno z najważniejszych wyzwań, przed którym dzisiaj stoimy - zaznaczył w swojej interwencji europoseł Szejnfeld.
Joanna Jeżyk
Asystentka Posła do Parlamentu Europejskiego Adama Szejnfelda
Bruksela – Strasburg