Poseł Adam Szejnfeld skrytykował plany nałożenia dodatkowych obowiązków na przedsiębiorców w Unii Europejskiej: Propozycja rozbudowania obowiązków informacyjnych producentów żywności przetworzonej, w postaci nakazu umieszczania na etykietach dodatkowych informacji, w tym przypadku o pochodzeniu składników produktów przetworzonych, jest kolejnym przykładem unijnej biurokracji, prowadzącej jedynie do zwiększania kosztów produkcji, a nie eliminacji nagannego zjawiska. To, że jakiś podmiot złamał zasady konkurencji na wolnym rynku, a nawet prawo, nie powinno być powodem nakładania nowych masowych wymagań wobec wszystkich pozostałych producentów. Ba, tego typu działanie, co do zasady, nie są skuteczne i godzą na ogół jedynie w uczciwych i rzetelnych przedsiębiorców, niosą też ujemne skutki dla konsumentów – podkreślił eurodeputowany z Wielkopolski.
Poseł Szejnfeld w trakcie dyskusji prowadzonej na forum Grupy Roboczej Europejskiej Partii Ludowej ds. Gospodarki i Środowiska odniósł się do projektu rezolucji wzywającej Komisję Europejską do przygotowania propozycji legislacyjnej w sprawie obowiązkowego wskazywania kraju pochodzenia mięsa obecnego w przetworzonej żywności.
- W Unii Europejskiej mamy do czynienia z nader częstymi sytuacjami polegającymi na podejmowaniu inicjatyw legislacyjnych będących odpowiedzią na określone zjawiska, nawet naganne, ale incydentalne. Z ich powodu mnożone są nowe przepisy, normy, zasady, obowiązki, procedury, ograniczenia… W wyniki takiego podejścia, zamiast regulacji mamy nadregulację, czyli rozbudowany do granic możliwości system nakazów, zakazów i kar – uważa poseł Adam Szejnfeld. – Taka filozofia tworzenia prawa jest zbliżona do stosowania odpowiedzialności zbiorowej, co w demokracji nie powinno mieć miejsca.
Eurodeputowany z Wielkopolski podkreślił również, iż kolejne regulacje nie zmniejszają poziomu nieuczciwości, a ich jedynym efektem jest zwiększanie kosztów biurokratycznych i finansowych prowadzenia działalności gospodarczej. Uderza to w sposób szczególny zarówno w małe i średnie przedsiębiorstwa, jak i w zwykłych konsumentów. Zwiększone bowiem koszty produkcji i świadczonych usług przenoszone są na ceny ich nabycia. Trzeba w Unii Europejskiej zatrzymać ten szkodliwy mechanizm. – uważa poseł Adam Szejnfeld.
***
Od 2002 r., na etykiecie każdego produktu przetworzonego zawierającego mięso wołowe musi znaleźć się informacja o miejscu urodzenia, hodowli i uboju zwierząt, których mięso zostało wykorzystane do przygotowania tego produktu.
Od kwietnia 2015 r., z uwagi na wykrycie obecności mięsa końskiego w produktach mających zawierać wołowinę, podobne zasady obejmą również nieprzetworzone mięso wieprzowe, mięso z owiec i kóz oraz mięso drobiowe. Na etykiecie będzie musiała znaleźć się informacja o miejscu hodowli i uboju zwierząt, ale już nie miejsce, w którym się ono urodziło.
Tak rygorystycznymi przepisami nie zostało objęte mięso przetworzone, np. mięso mielone, ponieważ może ono pochodzić z różnych źródeł. Etykieta musi jedynie wskazywać, czy zwierzęta, których mięso zostało wykorzystane do produkcji danego produktu, były hodowane na terytorium Unii Europejskiej czy poza granicami UE.
Zgodnie z raportem Komisji Europejskiej z grudnia 2013 r., wprowadzenie obowiązkowego wskazywania kraju pochodzenia mięsa wykorzystywanego, jako składnik, np. gotowych produktów, spowodowałby znaczący wzrost kosztów dla przedsiębiorców (z 15-20% nawet do 50%), a co za tym idzie również drastyczny wzrost cen dla konsumentów. Raport uwzględnia dwa inne, mniej kosztowne, rozwiązania: dobrowolne etykietowanie oraz oznakowanie wskazujące tylko pochodzenie UE / spoza UE.
Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) Parlamentu Europejskiego przyjęła projekt rezolucji wzywający Komisję Europejską do przygotowania propozycji legislacyjnej w sprawie obowiązkowego wskazywania kraju pochodzenia mięsa obecnego w przetworzonej żywności.
Joanna Jeżyk
Biuro Posła do Parlamentu Europejskiego Adama Szejnfelda
Bruksela – Strasburg