Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

CHAMSTWO CZY KULTURA SŁOWA INACZEJ?

Redaktor admin on 23 Maj, 2011 dostępny w Prace Senatu. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

W ostatnich tygodniach grupki kibiców zawiedzione zdecydowaną postawą rządu wobec stadionowego chuligaństwa demonstrowały z transparentami, na którym w mało wybrednych słowach wyzywali premiera. Te obelgi wzbudziły dość szeroki sprzeciw i oburzenie. Przyznam szczerze, że mnie to zaskoczyło, bo w potoku obelg, jakie przetacza się każdego dnia chociażby przez Internet, inwektywy kibiców wydają się być doprawdy małego kalibru.

Od kilkunastu miesięcy możemy zauważyć coraz większą liczbę inwektyw, jakie pojawiają się w telewizji, prasie, Internecie, a nawet na ulicach. Mam wrażenie, że takiego natężenia zwykłego chamstwa jeszcze w Polsce nie mieliśmy.  Tylko pozornie rzecz dotyczy życia politycznego. Polacy, wciąż przyjaźnie nastawieni wobec innych nacji, siebie nawzajem traktują wrogo, nierzadko darząc się najgorszymi epitetami. Sąsiad, z którym dotychczas z ochotą spotykaliśmy się na sobotnim grillu nagle okazuje się złodziejem, tylko dlatego, że głosuje na inną partię; a koleżanka z pracy, straciła w naszych oczach, bo nie chodzi do kościoła. Wystarczy często drobna iskra, by doszło do wybuchu niechęci, wrogości i wreszcie całej fali niecenzuralnych epitetów.

Rozpaczliwie szukam w pamięci, kto rozpoczął tę wojnę polko-polską i do głowy mi przychodzi, nie wiem czy słusznie, jedno zdarzenie… Podczas spotkania w Stoczni Gdańskiej, w październikową niedzielę 2006 r., ówczesny premier naszego kraju Jarosław Kaczyński wspominając Porozumienia Sierpniowe powiedział, że “my jesteśmy tu, gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO”. Tymi słowami podzielił Polaków, wyodrębnił z nich grupę prawdziwych patriotów, czyli tych, którzy głosują na PiS i zdrajców, czyli tych, którzy sympatii do PiS nie podzielają. Kto nie jest z nami jest przeciwko nam, stara maksyma nabrała nowego znaczenia.

Od tego czasu słowo „zdrajca” na dobre zagościło w naszym życiu politycznym. Nie jest ono wulgarne, ale trudno o większą obelgę dla Polaka. Tymczasem co ciekawe, pod sztandarami, na których wyzywa się prezydenta i premiera od zdrajców maszerują zwolennicy tylko jednej partii – Prawa i Sprawiedliwości. Czy to przypadek? Nie przypominam sobie bowiem, by w ten sposób demonstrowali zwolennicy innych partii na przykład SLD, PSL, PJN…. Dla PiS, by zostać zdrajcą wystarczy niewiele – ot chociażby sceptycznie podejść do spiskowych teorii dotyczących tragedii smoleńskiej.

Kultury słowa w debacie publicznej nie przywróci policja, służby specjalne czy administratorzy serwisów internetowych. Wiele do zrobienia mają tu politycy wszystkich opcji i my sami. Wystarczy, jeżeli będziemy bardziej piętnować język inwektyw wokół nas, a na swoich reprezentantów wybierać tych, którzy od szerzenia nienawiści i podziałów wolą pozytywne emocje. Tylko czy jesteśmy na to gotowi?

Adam Szejnfeld

Poseł na Sejm RP

www.szejnfeld.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)