Pacjenci, chorzy ludzie, staruszki, osoby niepełnosprawne… odsyłani są często w Polsce od okienka do okienka. I uwaga – nie chodzi okienka w urzędach! Także w przychodniach, również w aptekach. Wystarczy, że na recepcie na lekarstwo, które może uratować zdrowie, niekiedy przecież nawet życie, nie ma nazwiska albo numeru PESEL. Koniec. Recepta jest źle wypisana. Lekarz zawinił, aptekarza powieszą… jeśli lek wyda. Aptekarze, choć w zasadzie mogą, to na pewno nie uzupełnią braku w recepcie. Nawet, jeśli im się okaże urzędowy dokument, na przykład dowód osobisty, ze zdjęciem, z imieniem, z nazwiskiem, z adresem, z numerem PESEL, z… . Nie ma siły. Bronią się, że potem państwo nie zrefunduje im pieniędzy.
Cóż ma w takiej sytuacji począć pacjent? Śmiga on więc nie do domu, nie do łóżka, ale z powrotem do kolejki w przychodni. I to nie byle jakiej kolejki, bowiem kolejka ta musi być do tego samego lekarza (a nie jakiegokolwiek), który receptę wystawił. Tylko on bowiem, tylko osobiście, może poprawić, może uzupełnić druczek. Nie trzeba dodawać, co się dzieje, jeśli lekarz był z innego miasta (np. wizyty wyjazdowe raz w tygodniu specjalisty), albo jesteśmy w podroży i choroba dopadła nas – przerysowując sytuację – w Rzeszowie, gdzie pomógł nam lekarz i wystawił receptę, ale dojechaliśmy już jakoś z resztką sił do Szczecina i wracając do domu weszliśmy do apteki… lecz z wadliwie wystawioną receptą…
Zaproponowałem, by te głupie i nieżyciowe przepisy zmienić. I co? Ministerstwo Zdrowia jest za, ale aptekarze są przeciw! Protestują też lekarze, że nie są wszak skrybami, by ciągle coś w jakiś druczkach wypisywać. Aptekarze natomiast twierdzą, że to nie oni są winni błędów, więc nie oni lekarskie niedoróbki powinni poprawiać. Niech lekarz, co popsuł, naprawi – mówią.
Pytam więc: A gdzie jest człowiek? A gdzie jest pacjent? A gdzie jest pomoc innym w chorobie?…
Lekarze nie chcą wypełniać druków i recept, aptekarze nie chcą ich poprawiać i uzupełniać, a pacjenci mają biegać od jednych do drugich z receptą w ręku! Czy tak ma wyglądać stosunek człowieka do człowieka w naszym kraju? Ciągle psy wieszamy na urzędach i urzędnikach, ale widzimy na tym przykładzie, że urzędnicze podejście i biurokratyczne załatwianie spraw w Polsce nie jest domeną jedynie urzędników!….
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
Jak napisałem w komentarzu na facebooku,coraz częściej jest to domeną urzędników powołanych do pomocy.Mnie taka sytuacja zdarzyła się z PFRON.Jestem inwalidą I grupy po wylewie.Chciałbym zacząć samodzielnie się poruszać bez stałego absorbowania rodziny.Po rozmowie z lekarzem wiem,że po 10 latach rehabilitacji, spełniam wszystkie wymagania zdrowotne do kwalifikacji dofinansowania takiego wózka.W zeszłym roku nie dowiedziałem się o kwalifikacji na czas i nie zdołałem zgromadzić dokumentacji medycznej.W tym roku w lutym zwróciłem się do PFRON z prośbą o podanie terminu tegorocznej kwalifikacji.Otrzymałem odpowiedź,że jeszcze nie zakończyli rozliczenia poprzedniej transzy(program unijny) i nie mogą mi odpowiedzieć kiedy zakończą.Na pytanie o stałość zasad i formularzy,otrzymałem odpowiedź,że PFRON nie musi stosować tych samych i ogłaszać terminu.Ale ja muszę potem szukać lekarzy(kolejki) aby zgłosić się z dokumentami w terminie.
Z życzeniami dalszej siły w zwalczaniu absurdów
Marek Król