Jedni chcą – powołując się na religijne przykazania – wolnej niedzieli, choć inni święcą siódmy dzień w sobotę. Są też tacy, którzy żądają tylko czterech dni pracy w tygodniu, choć Bóg pracował przez sześć dni. Jeszcze inni uważają, iż odpoczynek od pracy, to prawo pracownicze i nie ma ono nic wspólnego z żadną religią….
Hym… czym się różni w swoich prawach obywatelskich, społecznych lub rodzinnych – także tych świeckich i religijnych – kasjerka z hipermarketu, od kasjerki w sklepie na stacji paliw? Czym się różni w swoich prawach sprzedawczyni w superkinie od sprzedawczyni w supermarkecie? Czym się różni w swoich prawach kierowca TIR-a od kierowcy samochodu dostarczającego towar do placówki handlowej. Czym się różni w swoich prawach pomocnik w restauracyjnej kuchni, od magazyniera w dużym sklepie na osiedlu?… Niczym. Wszyscy oni są nie tylko równi wobec prawa, ale także wobec norm społecznych i religijnych. W Polsce PiS jednak jednym zakazuje pracy w niedzielę, a drugim… nie!
Motywacja tego ustawowego rozstrzygnięcia jest nader pokrętna i zawiła tak, jakby pomysłodawcy chcieli coś ukryć. Mówi się bowiem na przykład o prawie do odpoczynku (a przecież łatwiej i bardziej sprawiedliwie można byłoby to skutecznie osiągnąć nie zakazami pracy w poszczególnych zawodach czy branżach, ale generalną normą Kodeksu pracy), czy o prawie do bycia razem z dziećmi w rodzinie (a co z osobami bezdzietnymi, czy żyjącymi samotnie), wspomina się także o święceniu dnia wolnego od pracy (a co z agnostykami i ludźmi niewierzącymi?…) …. Niezależnie jednak od wątpliwości, jakie budzą argumenty proponowanych restrykcji handlowych, wszystkie te szczytne idee – jeśli są szczerze głoszone – powinny dotyczyć wszystkich, a nie tylko nielicznych. No albo albo! Czyli także kucharzy, kelnerów, barmanów, kontrolerów pociągów czy ruchu lotniczego, lekarzy i pielęgniarki, pilotów, kierowców autobusów i taksówek, policjantów i strażaków, nauczycieli akademickich i studentów, czy energetyków… Mnóstwa ludzi różnych zawodów i profesji. Ale nie, ten zakaz ma dotyczyć tylko… handlu. I co najważniejsze… niecałego handlu. Wybranego handlu. Tego handlu, którego PiS nie lubi. Tylko tego handlu! Kłamstwo więc zawarte w idei zakazu oraz w uzasadnieniu jest oczywiste.
Wbrew także tezie, głoszonej przez pomysłodawców ustawy, że w „cywilizowanych państwach” handel w niedziele jest zakazany, zdecydowana większość krajów świata nie posiada proponowanych w Polsce ograniczeń. Na przykład Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, cała Azja czy… chociażby bardzo katolicka przecież Ameryka Południowa. Tam daje się całkowitą dowolność w zakresie wolności prowadzenia działalności gospodarczej i pracy w niedzielę. Podobnie ma się to zresztą w samej Unii Europejskiej. Zaledwie 2 państwa spośród 28 krajów Wspólnoty ma zakaz pracy w niedzielę. Tylko w 7 krajach znajdziemy natomiast różnorakie ograniczenia. Część zresztą z nich już zapowiada wycofanie się z nich. W 19 jednak krajach członkowskich Unii jest tak, jak do 11 marca 2018 roku było w Polsce. Nie ma ani zakazu, ani ograniczeń! To kolejna polityczna manipulacja uprawiana przez PiS i zwolenników zakazu pracy w handlu w niedzielę.
Inne szaleństwo, to twierdzenie, że zakaz pracy handlu w niedzielę ma wymiar „antropologiczny”. Hym…, „co autor miał na myśli trudno powiedzieć”, ale można się domyślić, iż chodzi między innymi o antropologię społeczną czy kulturową. Jeśli tak, to ja nie podpisałabym się pod twierdzeniem, że społeczności anglosaskie, na przykład Brytyjczycy czy Amerykanie, stoją na niższym poziomie rozwoju niż Niemcy, czy Austriacy. A co ze Szwedami czy Duńczykami, gdzie zakazu handlu w niedzielę też nie ma? Nie wiem też, czy nasza polska mentalność bardziej pasuje do wojskowej musztry zakazów i nakazów wzorowanych na doświadczeniach niemieckich, czy raczej do sfery wolności samodecydowania o sobie na wzór brytyjski!
Nie dajmy się oszukać. Zakazy czy ograniczania pracy handlu w niedziele, to po prostu ingerencja w naszą obywatelską swobodę, w nasze prawo samodecydowania. To wyraz tego, że władza chce nam mówić, co dla jest nas dobre, a co nie jest. Że od teraz, to nie my mamy decydować o swoim życiu i losie, ale, że za nas o tym ma znów – jak za komuny – decydować partia. Wcześniej PZPR, teraz PiS!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
www.szejnfeld.pl
www.kobiecastronazycia.pl
www.facebook.com/PoselSzejnfeld/
www.twitter.com/szejnfeld
www.instagram.com/szejnfeld/
#KupujęKiedyChcę #OtwórzcieSklepy #Demokracja #Polityka #Polska #UE#PlatformaObywatelska #NewsPlatforma #ParlamentEU#PolskaObywatelska #PaństwoPiS #RacjonalnaPolska#PlatformaObywatelska #AntyPiS #AdamSzejnfeld