W starych dowcipach Polak wygrywa z Niemcem, Rosjaninem czy Anglikiem swoim sprytem, zaradnością lub hartem ducha. Przedstawiciele innych krajów nie mają z nim szans i najczęściej marnie kończą, górą jest jedynie rzutki przedstawiciel naszej nacji. Niemcy są zbyt racjonalni, Anglicy zachowawczy, a Rosjanie nieporadni. Te dowcipy mają długą, sięgającą co najmniej początków PRL-u brodę, ale przez kilkadziesiąt lat skutecznie nas bawiły. Prawdziwą furorę zrobiły jednak w latach 90-tych, kiedy na trud reformacji nakładaliśmy plaster właśnie w postaci historyjek poprawiających nie najwyższą samoocenę.
Przez ostatnie dwa dziesięciolecia mieliśmy problem z naszym wizerunkiem. Nie wiedzieliśmy, czy promować nasze walory historyczne, turystyczne czy może stawiać na bliżej nieokreślony potencjał Polski, jako kraju, gdzie warto robić interesy. Z historią był kłopot, bo w czasach, kiedy świat pędzi do przodu, sentymentami nikt się nie kieruje, turystycznie byliśmy atrakcyjni, ale nie na tyle, by konkurować z Grecją, Hiszpanią czy Włochami, a nasza gospodarka kojarzyła się raczej z chaosem, niż przestrzenią, gdzie można robić prawdziwe interesy.
Czy można ten wizerunek zmienić w ciągu jednej chwili, dzięki pięknie zorganizowanej imprezie? Nie bądźmy naiwni. Nikt na Zachodzie nie zachwyci się Polską tylko dlatego, że zobaczy w telewizorze kilka meczów. Mam jednak nadzieję, że te kilkanaście godzin transmisji z Polski stanie się dla zachodnich mediów pretekstem, by o Polsce powiedzieć trochę więcej, a dla milionów turystów zachętą, by kiedyś do Polski przyjechać. Już od wielu miesięcy prasa za granicą poświęca Polsce sporo uwagi, doceniając nie tylko to, jak wielką drogę pokonaliśmy, by do EURO się przygotować, ale też doceniając naszą gospodarkę i pracowitość. A to już dobry początek.
Polska od kilku lat pracuje na markę kraju solidnego, którego obywatele potrafią ciężko pracować w niełatwych czasach. To budzi szacunek, a czasem i zazdrość. Polska stawiana jest, jako wzór gospodarności, kraj odporny na wirus kryzysu, który zaraził już tak wiele gospodarek. Sprawna organizacja EURO jest zwieńczeniem tego wieloletniego wysiłku budowania wizerunku kraju odpowiedzialnego, otwartego i europejskiego.
Teraz zbieramy owoce naszych wcześniejszych małych, codziennych sukcesów. EURO 2012 to unikalna szansa potwierdzenia opinii, jaką zasłużenie cieszy się Polska w Europie już od dłuższego czasu. Naszych gości przyjmujemy jak równych sobie, bez cienia kompleksów i z wyrozumiałością patrzymy na kibiców tych krajów, które swojej wartości wciąż pewne nie są.
Dotychczas bezbłędnie zdajemy egzamin, jako gospodarze największej imprezy sportowej w historii polski. Pod tym względem EURO 2012 okazało się wspaniałym remedium na polskie kompleksy. Teraz przed nami stanie nowe wyzwanie, a mianowicie utrzymania opinii, jaką zyskaliśmy w Europie i na świecie. Polska uchodzi za kraj, gdzie nie ma rzeczy niemożliwych, a jej mieszkańcy słyną, jako ludzie pracowici, gościnni i nad wyraz serdeczni. Taka opinia bardzo cieszy i zobowiązuje, ale w dzisiejszym świecie liczą się także i inne cechy. Państwo ma być silne gospodarczo i odpowiedzialnie rządzone. Na szczęście to też nasza obecna cecha. Po latach więc życia w kompleksach, po dziesiątkach lat, wręcz po wiekach przywiązania do kultury wschodu mamy, my Polacy, wreszcie szansę na prezentację wizerunku otwartego społeczeństwa nowoczesnego kraju Europy Zachodniej. Czy to mogło nam się kiedyś marzyć? Nie, wiec korzystajmy z daru chwili i utrwalajmy w Europie oraz w świecie naszą nową twarz, nasz prawdziwy wizerunek.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP