Była ciepła noc z 20 na 21 sierpnia. Atmosfera już od wielu tygodni stawała się co raz bardziej napięta. Ludzie oczekiwali najgorszego. I stało się. Nad ranem do kraju zaczęły wjeżdżać tysiące czołgów, a przez granicę przeszło setki tysięcy radzieckich, polskich, bułgarskich i węgierskich żołnierzy. W gotowości bojowej postawiono też wojska NRD.
W 1968 r. rozpoczęła się operacja “Dunaj”, największa wojskowa operacja w Europie po II wojnie światowej, druga inwazja w bloku komunistycznym po radzieckiej interwencji zbrojnej na Węgrzech w 1956 roku. W jej efekcie zginęło ponad 100 osób, a pół tysiąca zostało rannych. Straty materialne oszacowano na kilkaset milionów czechosłowackich koron. Przyczyny interwencji są wszystkim doskonale znane. Niesubordynacja władz czechosłowackich, w szczególności decyzja o przeprowadzeniu demokratycznych i wolnorynkowych reform, rozwścieczyła władze na Kremlu. Moskwa uznała, że to, co dzieje się w Czechosłowacji zagraża spoistości całego Układu Warszawskiego i konieczna jest interwencja militarna. Wówczas nikt nikogo o nic nie pytał. Nie było miejsca na dialog, konsultacje, próbę zrozumienia argumentów oponentów i pokojowe rozwiązanie sporów. Sowieci wymagali całkowitego posłuszeństwa i podporządkowania!
Lata minęły, a dzisiaj w Polsce pojawiają się ludzie, którzy śmią przyrównywać Brukselę do Moskwy, Unię Europejską do RWPG, a NATO do Układu Warszawskiego… Hym.. Czy tak łatwo zapomnieć choćby o tak fundamentalnej różnicy polegającej na tym, że nas nikt wtedy nie pytał o zdanie, czy chcemy należeć do komunistycznego układu i stosować bolszewickie metody rządzenia? Czy tak łatwo zapomnieć o tym, że do Unii to sami dobijaliśmy się i to przez długie 15 lat, z trudem przełamując sceptycyzm krajów Zachodu? Czy tak łatwo zapomnieć w końcu, że to my sami, w czerwcu 2003 r., w referendum narodowym powiedzieliśmy „TAK” dla naszej akcesji, godząc się tym samym na przestrzeganie demokratycznych zasad i wartości obowiązujących w tym klubie? Jakich? Choćby tych wymienionych w artykule 1. Traktatu o Unii Europejskiej: „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.”
Wspólnota od swojego powstania oparta jest na jasnych i czytelnych zasadach, które zostały wpisane do Traktatów. To naturalne więc, że zaniepokojenie instytucji Unii Europejskiej budzi sytuacja w Polsce, zmagającej się od wielu miesięcy z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego, w której nie szanuje się zasad demokracji i praworządności, w której władza nie słucha głosu już nie tylko opozycji, ale i samych obywateli. Właśnie dlatego Komisja Europejska nazywana jest często “strażnikiem traktatów”, bo ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek domagania się poszanowania praworządności przez każdy kraj członkowski, kiedy pojawia się zagrożenie dla demokracji i zasad państwa prawa. Podobnie Parlament Europejski, który w zeszłym tygodniu przyjął zdecydowaną większością głosów (513 „za” do 142 „przeciw”) rezolucję w sprawie sytuacji w Polsce.
Te działania to nie zamach na naszą wolność i suwerenność. To nie “mieszanie się w sprawy Polski”. To nie “kara za niesubordynację”. To nie spisek, to nie zdrada. Skutkiem tego nie będzie wysyłanie wojsk demokratycznego świata przeciwko autorytarnej władzy PiS. To przejaw niepokoju i troski o nasz kraj, a przede wszystkim o prawa naszych obywateli, wyrażony przez naszych europejskich partnerów i przyjaciół. Oni, w przeciwieństwie do komunistycznych władz ZSRR, życzą Polsce i Polakom jak najlepiej. Przyrównywanie Brukseli do Moskwy, albo przyrównywanie Unii Europejskiej do RWPG jest więc pospolitym kłamstwem i zwykłym fałszem, tak, jak głoszone twierdzenie, że rezolucja Parlamentu Europejskiego jest aktem przeciwko Polakom. Nie, nie jest. W dokumencie przyjętym przez Parlament Europejski nie krytykuje się bowiem Polaków, ale rząd PiS i prezydenta, którzy doprowadzili do najpoważniejszego w historii III RP kryzysu konstytucyjnego. Trzeba więc pamiętać, że Polska nie równa się PiS i nigdy równać się nie będzie!
Jeśli natomiast ktoś liczył, że Europa pozostanie bierna na łamanie konstytucji w Polsce i pozostawi Polaków na łasce niedemokratycznej władzy, to się grubo pomylił. Rezolucja Parlamentu Europejskiego to jednoznaczny sygnał, sygnał pokojowy, że miejsce Polski jest w Unii Europejskiej opartej na wspólnych, uniwersalnych wartościach. Nie jesteśmy więc i nie będziemy sami. Możemy liczyć na wsparcie, które nie ma nic wspólnego z „bratnią pomocą” udzielaną kiedyś państwom „demoludów” przez były ZSRR i wojska Układu Warszawskiego. Głoszenie takich poglądów, to szerzenie kłamstw, nienawiści albo zwykłe prezentowanie własnej głupoty!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego