W końcu 1981 roku ludzie w Polsce myśleli nie tylko o nadchodzących świętach. W powietrzu czuć było bowiem napięcie oraz niepewność i nie bez przyczyny. W dniu 13 grudnia milicja zaczęła wdzierać się do mieszkań opozycjonistów. O 6 rano w radiu wyemitowano pamiętny komunikat ”Tu Polskie Radio Warszawa. Mamy dziś niedzielę, 13 grudnia 1981 r. Rozpoczyna się szczególny dzień w historii naszego państwa i narodu. Za chwilę przed mikrofonami Polskiego Radia przemówi generał armii Wojciech Jaruzelski”. Ja tego komunikatu już nie usłyszałem. Aresztowano mnie wcześniej, 12 grudnia….
Gdyby ktoś w tamten grudniowy poranek wiedział, że w końcu przyjdzie dzień, w którym Polska będzie wolna, że rozpadnie się Związek Radziecki, że runie mur berliński, że zostaniemy członkiem NATO a potem Unii Europejskiej…, to jakże inaczej mogła wyglądać ta noc, jak inaczej wyglądałyby nadchodzące dni, tygodnie i lata. Wtedy jednak nikt nie wiedział, co się stanie nawet za godzinę. Bardziej prawdopodobne było wywiezienie wszystkich działaczy tam, gdzie żyją białe niedźwiedzie, niż to, że za kilka lat wygrani przegrają, a przegrani stworzą nową, wolną, niepodległą, suwerenną, demokratyczną….. Mimo to, nie poddaliśmy się terrorowi, nie daliśmy się zastraszyć. Mimo to nie dzieliliśmy się według poglądów, religii, światopoglądów… Doskonale w Polsce wiedzieliśmy kto jest za, a kto przeciw. Komu pomagać, a kogo skreślić z listy znajomych.
W stanie wojennym odrodził się i umocnił w swoim najpiękniejszym wymiarze polski patriotyzm. Znów wspólnie, razem i na rzecz wszystkich podjęto walkę z przeciwnikiem, z wrogiem. Interes ogółu stał się interesem nadrzędnym. Sprawy własne, szkoła, nauka, praca, ba nawet rodzina mniej znaczyły niż suwerenność. Wtedy też patriotyzm, jak często w polskiej nieszczęsnej historii, znów wart był ceny najwyższej – wolności, zdrowia, nawet życia. Godziliśmy się na to.
Patriotą w stanie wojennym był i ten, który na imieninach u ciotki z kumplami śpiewał „nigdy z wronami nie będziemy w aliansach”, jak i ten co rozrzucał ulotki albo kolportował książki drugiego obiegu. W tamtych czasach patriotów było wielu, choć bohaterów już znacznie mniej. Za brak bowiem zgody na komunistyczny dyktand, za walkę o godność można było zapłacić dużą cenę. Normą były trzy lata więzienia za byle co. Nie trzeba było wychodzić na ulicę, by trafić do więzienia. Milicja sama dowiozła.
Dzisiejsi tani patrioci, zapowiadają marsze w dniu 13 grudnia. Będą bronić wolności i demokracji, będą bronić polskiej suwerenności. Jakiej? Przed kim? Co chcą udowodnić na ulicy? Czy na pewno chodzi o interes nas wszystkich, o interes Polski i Polaków? A może bardziej chodzi o partykularny interes samych protestujących. Okres bowiem straszenia ludzi niewidzialnym wrogiem się skończył. Czasy wmawiania Polakom zagrożenia Zachodem minęły bezpowrotnie, jak i te, kiedy straszono Polaków Wschodem. To zresztą chyba jedyne podobieństwo grudnia 1981 roku i grudnia 2011 roku. Jaką więc suwerenność chcą nam zaproponować na ulicy członkowie i sympatycy PiS? Co dla nas chcą zbudować? Gdzie chcą nas zaprowadzić, odwodząc od Berlina, Paryża i Brukseli? A może chcą, abyśmy się wszyscy zwrócili w stronę Mińska?….
Trzydziesta rocznica wprowadzenia stanu wojennego stała się dla skrajnej prawicy świetnym instrumentem do dzielenia, do negowania, do zakłócania, do niszczenia…. Bieżące, ważne dla naszego państwa sprawy, jak kryzys w strefie euro, stabilność fiskalna, deficyt budżetowy, limit zadłużenia, wsparcie młodych, przyszłość emerytów i rencistów… to tematy dla nich za trudne. Postanowili więc pokłócić się o to, kto jest większym patriotą.
Stan wojenny oficjalnie skończył się 22 lipca 1983 r. Dla wielu polityków polskiej prawicy trwa jednak do dzisiaj. Jego zakończenie nie leży bowiem w ich politycznym interesie, w interesie tanich, ulicznych patriotów.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
Panie Pośle dzisiaj oglądałem program Polsatu Państwo w Państwie i naprawdę wstyd mi za Pana obłudną postawę.Ja bym się zobowiązał ze na drugi dzień zrobię wszystko by spotkać się z premierem, ministrem finansów,lub sprawiedliwości by to wyjaśnić.Był Pan jedynym przedstawicielem Partii która rządzi i wykazał się Pan ignorancją która nic nie ma wspólnego z demokracją, gdzie olewa się wyroki sądowe.Pycha i obłuda niestety Was cechuje z Premierem na czele.PiS jest wstrętny a Wy Polskę olewacie , pusząc się tym że Polska jest trzecia od końca pod względem ubóstwa. Pozdrawiam!