Ulice zasypane odłamkami szkła i drewna. W powietrzu unoszą się papiery pełne zapisków. Splądrowane sklepy z wybitymi szybami straszą przechodniów. Ludzie siedzą na krawężnikach. Zakrwawieni, płaczący, nie dowierzają temu, co się stało. W ich uszach nie milkną pełne nienawiści okrzyki i przyśpiewki. Inni przechodzą wobec tych scen zupełnie obojętnie albo, co gorsza, z uśmiechem na twarzy. W oddali unosi się dym spalonej świątyni. Te ponure zajścia z 9 na 10 listopada 1938 roku przeszły do historii pod nazwą „Kryształowej Nocy”. Dokonano wtedy w Niemczech pierwszego kroku w kierunku „krystalizacji” narodu i oczyszczenia jego szeregów z niechcianego elementu…
Do niedawna trudno byłoby sobie wyobrazić, aby do podobnego wybuchu nienawiści mogło dojść w Europie teraz, w XXI wieku. Otwartość, równość, tolerancja, szacunek dla różnorodności to przecież filary, na których opierają się nasze społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że fala antypolskiej nienawiści oraz ksenofobicznych i rasistowskich incydentów, która w ciągu kilku ostatnich dni przetoczyła się przez Wielką Brytanię, tak bardzo nas zaskoczyła. We wschodniej Anglii pojawiły się napisane łamaną polszczyzną ulotki z hasłami: „Wrócić do domu polskiego szumowiny!” czy „Dosyć polskiego robactwa!”. W Londynie zaś na ścianie Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturowego pojawiło się ksenofobiczne graffiti nawołujące Polaków do powrotu do kraju. W mediach społecznościowych mnożą się relacje o antypolskich zachowaniach. Pewien Polak miał usłyszeć na ulicy: „Nie powinno cię tu być, zagłosowaliśmy za tym, żeby pozbyć się takich jak ty”, a na lotnisku w Londynie starszy mężczyzna miał zwrócić się do kobiety z Polski: „Dla twojej polskiej, kur… dupy już nie ma miejsca w Anglii i powinnaś zabierać ją do Polski tak szybko, jak to możliwe, zanim tego pożałujesz”.
Ofiarami fali nienawiści i ksenofobii wywołanej wynikiem brytyjskiego referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiego nie padają oczywiście wyłącznie Polacy, także przedstawiciele innych mniejszości narodowych czy religijnych. Zwycięstwo eurosceptyków zachęciło radykałów do ujawnienia swoich rasistowskich poglądów. Jesteśmy oburzeni, ale cieszy nas jednocześnie stanowcza reakcja władz w Londynie. Premier David Cameron w brytyjskim parlamencie zapowiedział natychmiastową walkę z atakami na obcokrajowców, wyraźnie podkreślając, że nie ma i nigdy nie będzie przyzwolenia na takie zachowania w Wielkiej Brytanii. Państwo nie może pozwalać na to, aby stała się krzywda jakiejkolwiek osobie przebywającej na jego terytorium. Bez względu na narodowość, wyznawaną religię, czy kolor skóry. To jedno z fundamentalnych praw człowieka, respektowane przez wszystkie nowoczesne demokracje. Zapowiedziano więc ściganie sprawców z przepisów o rasizmie i stosowanie surowych kar!
W tym samym niemalże czasie, kiedy z niedowierzaniem dowiadujemy się o antypolskich incydentach na Wyspach, w naszym kraju z łatwością bagatelizuje się coraz częstsze ataki na przebywających u nas cudzoziemców. Napaść na syryjskiego chrześcijanina w Poznaniu, pobicie brytyjskiego hindusa w Krakowie, atak na tureckiego studenta w Toruniu, to przecież nie pojedyncze przypadki. Spraw jest więcej, niestety także o znacznie groźniejszym wymiarze. Rasistowskie hasła na piłkarskich meczach, msze święte w kościołach z udziałem narodowców, manifestacje skrajnych nacjonalistów, plugawy hejt w internecie….Wiemy już jak reaguje na to rząd w Londynie, ale co na rasizm i szerzoną nietolerancję mówi władza w Warszawie? Cóż, w przeciwieństwie do brytyjskich przywódców słyszymy…. ciszę! Ciszę, która w takich sprawach jest najbardziej wymowna! Mało tego, rząd Prawa i Sprawiedliwości rozwiązuje równocześnie Radę ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji. Ciekawe, jak to odczytają ci, którzy mylą narodowy socjalizm z patriotyzmem?!
Bierność rządzących w sprawach ksenofobii, rasizmu, faszyzmu zawsze i wszędzie podsycała atmosferę uprzedzeń i nietolerancji. Zawsze i wszędzie odczytywana była też, jako akceptacja dla rasistowskich zachowań. Niestety, prowadziła wtedy do przemocy, a nawet mordów. Czy dzisiaj więc w Polsce „wodę w ustach” przedstawicieli władzy „polscy patrioci” będą rozumieć inaczej, niż w innych czasach i w innych krajach, czy też niestety… tak samo?!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego