Trwa pełnoskalowa wojna w Ukrainie toczona przez zbrodniczy reżim Rosji. Mnożą się przypadki prowokacji nad Bałtykiem i na granicach z państwami Skandynawii oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Nie bezpieczniej jest i w Polsce. Zaostrza się sytuacja na naszej wschodniej granicy. Zwiększa się tam liczba ataków i prowokacji, ale coraz więcej jest też przypadków awarii czy podpaleń wewnątrz kraju wskazujących na możliwość działania dywersantów. Rządy państw europejskich donoszą o pojawiających się atakach także i u nich, w tym tych dotyczących cyberbezpieczeństwa. Wszystkie te przypadki są standardowymi objawami napiętej sytuacji, jaka często poprzedza lokalne konflikty zbrojne, a wręcz i wojny w szerszym wymiarze. Dlatego Polska pod każdym względem musi być przygotowana nawet na najgorsze scenariusze. Biorąc powyższe pod uwagę, senator Adam Szejnfeld wystąpił z oświadczeniem do Premiera Donalda Tuska w sprawie modernizacji i rozwoju potencjału obronnego Rzeczypospolitej Polskiej.
Wydaje się, że sektor polskiego przemysłu zbrojeniowego po ośmiu latach rządów PiS, mimo deklarowanych ogromnych nakładów na zbrojenia, produkcyjnie i technologicznie nie wypełnia obecnych potrzeb obronnych Polski. Jest to niebezpieczne szczególnie teraz, w obliczu agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i wywoływania zagrożenia wojennego przez Rosję oraz działającą z nią Białoruś, już dla całej Europy. Widoczne jest to m.in. w sektorze amunicyjno-rakietowym, gdzie jak się okazuje nie posiadamy wystarczającego potencjału produkcyjnego. Z tych powodów konieczna jest zmiana organizacji funkcjonowania sektora przemysłu obronnego jako takiego, ale i struktury oraz systemu jego finasowania, a także nadzoru. Z drugiej strony wygląda na to, że sam przemysł nie za bardzo wie, jak odpowiadać na oczekiwania i potrzeby państwa, gdyż po poprzednich latach rządów PiS praktycznie trudno mówić o istnieniu realnie funkcjonującej Strategii Przemysłu Obronnego. Firmy nie wiedzą, jak mają dopasować się do oczekiwań, bowiem do tego konieczna jest m.in. znajomość Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP. Niezależnie od tej refleksji, wydaje się, iż polska strategia obronna w sposób zdecydowany nastawiona jest przede wszystkim na produkcję firm z udziałem Skarbu Państwa, tymczasem w USA oraz w wielu innych krajach, także Europy, to prywatne firmy przemysłu zbrojeniowego są ogromnym, co najmniej uzupełnieniem zadań państwa w tym zakresie – napisał do premiera senator Szejnfeld.
Największymi zakładami produkującymi uzbrojenie w naszym kraju są Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) i Huta Stalowa Wola. PGZ to holding skupiający ponad 50 spółek z branży obronnej, w tym zakłady produkujące amunicję, pojazdy opancerzone, systemy radiolokacyjne i broń strzelecką. Huta Stalowa Wola specjalizuje się natomiast w produkcji systemów artyleryjskich. W Polsce działają też zakłady produkujące amunicję, takie jak Zakłady Metalowe Mesko w Skarżysku-Kamiennej czy Zakłady Chemiczne Nitro-Chem w Bydgoszczy. Poza firmami podległymi Skarbowi Państwa są oczywiście i te prywatne. Część z nich jest wysokotechnologiczna i świetnie daje sobie radę na międzynarodowym, konkurencyjnym rynku. Mogłyby zatem być bardziej wykorzystane na potrzeby obronności państwa niż do tej pory.
Mimo deklarowania przez poprzednie rządy PiS wydatków na zbrojenia w wysokości ok. 4 proc. PKB trudno stwierdzić, aby służyło to rozwojowi polskiego, rodzimego przemysłu zbrojeniowego, bowiem większość środków wydaje się, że była kierowana nie na inwestycje w Polsce, ale na zakupy poza granicami naszego kraju, ba, także poza Unią Europejską. A szkoda, szczególnie teraz, kiedy żyjemy w stanie szczególnego zagrożenia, jakiego nie zaznaliśmy od czasu końca „zimnej wojny”. Mówi o tym m.in. raport Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju, gdzie podkreśla się, iż sytuacja branży zbrojeniowej przy tak znaczących wydatkach państwa jest gorsza niż we wcześniejszym okresie. Podkreśla się także, że w szczególnie złej kondycji jest część przemysłu będąca przede wszystkim własnością Skarbu Państwa, której podmiotem dominującym jest Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. – uważa senator Wielkopolski Północnej.
Kolejnym problemem wydaje się brak wyraźnej specjalizacji naszego przemysłu zbrojeniowego. Na przykład w Europie:
- Niemcy słyną z produkcji czołgów Leopard 2, transporterów opancerzonych Boxer i systemów przeciwlotniczych Patriot.
- Francja jest znana z produkcji myśliwców Rafale, helikopterów szturmowych Tiger i pocisków manewrujących SCALP.
- Włochy specjalizują się w lekkich pojazdach opancerzonych, takich jak IVECO LMV, oraz w produkcji śmigłowców AgustaWestland.
- Wielka Brytania natomiast produkuje myśliwce Eurofighter Typhoon, pociski manewrujące Storm Shadow i okręty podwodne typu Astute.
Trudno w tym kontekście mówić o takiej specjalizacji w polskim przemyśle zbrojeniowym, której efekty podbijałyby europejskie czy światowe rynki, choć oczywiście i my mamy swoje perełki. Wśród nich należy wymienić choćby transportery Rosomak, samobieżne haubice Krab czy moździerze Rak. Niestety, mimo to i tak w zasadzie kupujemy uzbrojenie, sprzęt wojskowy, czy amunicję poza rynkiem krajowym. Być może dlatego Polska Grupa Zbrojeniowa zajmuje bardzo odległe, dopiero 71. miejsce wśród 100. największych firm zbrojeniowych na świcie.
W powyższym kontekście moglibyśmy być liderem choćby w produkcji prochu, ale nawet i ta szansa została zaprzepaszczona. Oczywiście, w Polsce nie produkujemy wszystkich komponentów niezbędnych do produkcji amunicji, np. nitrocelulozy i niektórych prochów wielobazowych, ale te składniki z powodzeniem sprowadzaliśmy z zagranicy. Niestety fabryka prochu w Pionkach, która jest jednym z kluczowych projektów polskiej zbrojeniówki, nadal nie może skonsumować planowanej inwestycji wartej ok. 460 mln zł. I być może dlatego nasze potencjalnie miejsce w tej dziedzinie w Unii Europejskiej zajmie Rumunia, gdzie jak donoszą media ma być zlokalizowana największa w Europie fabryka prochu. Zakład ma powstać pod Braszowem, 160 km od Bukaresztu, a inwestycja warta 400 mln euro ma być dofinansowana kwotą 47 mln z dotacji Komisji Europejskiej. – odkreśla senator.
W takiej sytuacji pilnie należy zdiagnozować przyczyny tego stanu rzeczy – słabość technologiczna i produkcyjna firm rodzimego sektora zbrojeniowego, niewykorzystywanie przewag konkurencyjnych, słaba współpraca z sektorem prywatnym, bezładne, jakby przypadkowe, zakupy sprzętu, głównie poza Unią Europejską – i w obliczu zwiększającego się zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej i Białorusi zacząć odbudowywać siłę rodzimego przemysłu zbrojeniowego, bo same zapory na granicy nie wystarcza, by skutecznie bronić się w przypadku wojny.
Jak w tym zakresie jest źle świadczy choćby niedawny wynik uzyskania przez polskie przedsiębiorstwa dofinasowania z budżetu Unii Europejskiej na produkcję amunicji. Do podziału było 513 mln euro, a polskie firmy wnioskowały tylko o 11 mln euro. Z trzech polskich przedsiębiorstw: Mesko SA, Dezamet SA oraz Nitro-Chem SA, wchodzących w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, które złożyły wnioski w ramach unijnego programu ASPA na wsparcie produkcji amunicji, dofinansowanie otrzymał tylko Dezamet SA i to w wysokości jedynie 2,1 mln euro. Warto podkreślić dla porównania, że dofinansowanie z tej samej puli środków otrzymały m.in firmy z Norwegii – 87,6 mln euro, Niemiec – 85 mln euro, Francji – 38 mln euro, Finlandii – 32,5 mln euro, Węgier – 27 mln euro (oddział niemieckiego Rheinmetal), a także wspólne przedsięwzięcia kilku państw po ok. 40 mln euro. – senator przypomniał bulwersującą sytuację z przełomu roku.
Przyczyną nienajlepszej kondycji polskiego przemysłu zbrojeniowego jest być może m.in. i to, że ewoluował on ostatnio w sposób raczej chaotyczny, odbiegający od modelu jaki przyjęto dwie dekady temu, kiedy po restrukturyzacji i oddłużeniu stworzono dwie dywizje produktowe: 1). lotniczo-radioelektroniczną oraz 2). amunicyjno-rakietową. Znaleziono wtedy także inwestorów strategicznych m.in. dla PZL Mielec, PZL Świdnik, czy dla Radmoru. Kiedy mowa o chaotycznej polityce, to chodzi m.in. o Grupę Bumar, której marka znana była i ceniona na międzynarodowym rynku przemysłu zbrojeniowego, lecz niestety Grupę poddawano tak długo rożnym przekształceniom i ciągłym zmianom (przekształcenie najpierw w Polski Holding Obronny, a potem w Polską Grupę Zbrojeniową), że marka Bumar praktycznie przestała działać rynkowo, a same zmiany przypominały raczej „przerost formy nad treścią”, niż działanie na rzecz zwiększenia efektywności produkcji i sprzedaży. – przypomniał senator Szejnfeld pozytywny okres transformacji polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Podobnie w minionych latach rządów PiS stworzono niejasny układ finansująco-właścicielsko-nadzorczy nad sektorem zbrojeniowym, gdzie z jednej strony było to Ministerstwo Aktywów Państwowych a z drugiej strony Ministerstwo Obrony Narodowej, przy trudnej do zdefiniowania roli Agencji Rozwoju Przemysłu i Agencji Uzbrojenia. Niełatwo jest też jednoznacznie stwierdzić, kto i na jakich zasadach miał finansować inwestycje oraz produkcję przedsiębiorstw tego sektora, łącznie z przedsiębiorstwami prywatnymi, w przypadku realizacji zdań na rzecz obronności kraju.
W związku z powyższym senator Adam Szejnfeld zapytał Premiera Donalda Tuska, jakie palny ma obecny rząd w zakresie dokonania pilnej modernizacji oraz zwiększenia potencjału polskiego przemysłu zbrojeniowego tak, aby przede wszystkim optymalnie wypełniał potrzeby obronne naszego kraju, ale jednocześnie wpisywał się w tym zakresie także w strategie Unii Europejskiej oraz NATO.
Dominika Kobiołka
Dyrektor Biura Senatorskiego Adama Szejnfelda w Pile
Biuro Senatorskie Adama Szejnfelda w Pile
64-920 Piła, ul. Grunwaldzka 2/10.
e-mail: szejnfeld.biuro@gmail.com
tel. +48 602 738 542