Gdzie się nie pojawię, na ulicy, w sklepie czy na stacji paliw, cały czas podchodzą do mnie ludzie. I bynajmniej nie tylko dlatego, żeby się przywitać, czy chwilę porozmawiać. Zaczepiają mnie, bo chcą wyrzucić z siebie frustrację spowodowaną sytuacją w naszym kraju. Klną na PiS, złorzeczą, mają już tego dość! „Zróbcie coś!”- mówią. „Już dłużej tego nie wytrzymamy!”, „Nie chcemy żyć w takim kraju!”, „Niech Pan coś zrobi!”, „Wstyd mi, że jestem Polką” i tak w kółko, i w kółko. Ludzie w rożnym wieku, różnych zawodów, z różnych środowisk… Mówią to samo: „Zróbcie coś!”
W wyborach obywatele dzielą się na tych, którzy popierają określone partie polityczne, czy komitety wyborcze i tych, którzy wybierają… „święty spokój”. Ci nie angażują się, nie głosują, nie chodzą na wybory. Myślą, że poprzez to nikogo nie poprą. Jak będzie dobrze, to OK, a jak będzie źle, to nie nasza wina! To nie my głosowaliśmy, to nie my wybieraliśmy, to nie my odpowiadamy! Jakże się mylą! Wybory zawsze wygrywają właśnie ci, którzy nie idą na głosowanie. Oni bowiem zawsze są „języczkiem u wagi”, co oznacza, że to właśnie oni mogliby skutecznie wpływać na władzę. Dzieje się jednak dokładnie odwrotnie. Tak więc de facto to dzięki nim, dzięki biernym wygrywa określona partia. Niestety, już po wyborach, to na ogół właśnie oni najsilniej narzekają na to, co się dzieje.
Cóż, Prawo i Sprawiedliwość nie rządzi jeszcze nawet rok, a ludzie już mają ich dość! Ale na to wszystko ludzie PiS mówią: „Wygraliśmy wybory”, „Mamy prawo zmieniać Polskę”, „Suweren dał nam prawo!”. Nie dodają jednak już tego, jakiego suwerena mają na myśli. Na PiS głosowało bowiem tylko ok. 5 milionów wyborców, nie głosowało natomiast na PiS 25 milionów ludzi. Niestety, aż 15 milionów wcale nie poszło na wybory, 15 milionów biernych. Teraz mówią mi: „Niech pan coś zrobi!”
Dzisiaj największym sprzymierzeńcem złej zmiany, jaką wprowadza Prawo i Sprawiedliwość, może być społeczna apatia. Hasło „Zróbcie coś!” nie może więc być skierowane jedynie do polityków opozycji. Ci bowiem lepiej lub gorzej, ale działają, są aktywni, walczą. Potrzebują jednak wsparcia i nadziei, że bierni przestaną być bezczynni, że bierni się obudzą, że bierni również powiedzą „Dość!”.
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego