Źródło: Tygodnik Nowy
Jesteśmy tylko drobnym ogniwem w łańcuchu wieczności. Nasza wiedza jest sumą wiedzy poprzednich pokoleń. Nasze doświadczenie jest zbiorem doświadczeń tych, co byli przed nami. Pamięć nasza jest podstawą nowych doświadczeń i kolejnych płomyków wiedzy.
Dodawanie.
To podstawowa umiejętność jakiej powinniśmy uczyć nasze dzieci. Kto potrafi dodawać – potrafi żyć. Tylko nieliczni potrafią od sumy doświadczeń i wiedzy, w obliczu pamięci odejmować to, co złe, a jeszcze mniej jest tych, którzy to, co dobre potrafią mnożyć. To jednak, co lubimy, to co najlepiej potrafimy, to nie dodawanie i odejmowanie, ale… dzielenie. Wspaniale dzielimy zło na innych. Sobie mniej, innym więcej. Sztuka kochania idzie w zapomnienie. Budowa imperium zła, nierówne dzielenie goryczy, to akademia końca dwudziestego wieku. W modzie jest sztuka ironii, nienawiści, zazdrości i zawiści. W najlepszym razie pozostaje obojętność. Puste nie-widzenie, nie-słyszenie. Ciepłe uczucie dotyku dobrej dłoni, to zapomniana lekcja z wiary i miłości. A przecież wystarczy tylko pamiętać. Wystarczy uczciwie pamiętać jak było kiedyś źle i porównać obrazy z przeszłości z widokówkami dzisiejszego życia. Nawet, jeśli nie dla wszystkich porównanie wypadnie dobrze, to jednak jest przed nami droga. Otwiera ją właśnie pamięć. Kto nie traci pamięci, potrafi znajdować drogę. Tak wielu z nas jednak zapomniało po co się narodziło, zapomniało skąd przyszło.
Siedzę na brzegu morza.
Wiatr niesie zapach portu. Jest przyjemny. Kutry wracają na noc, bo port znaczy powrót. Tak wielu ludzi nie ma gdzie wrócić, bo nie wiedzą, gdzie zaczęła się ich droga. Zapomnieli. Widzą tylko to, co wokół nich. Dobre albo złe. Nie potrafią odejść, pójść dalej. Zmienić coś w swoim życiu. Oderwać się od zła, powiększyć to, co dobre. Ocean. Ogarnia ich ocean niemocy, morze niemożności, bezkres zwątpienia i rezygnacji. Szarość.
Plaża.
Kobiety chodzą z dziećmi, mężczyźni z piwem, samotni z myślą o miłości prawdziwej. Są wakacje. Kiedyś się skończą. Ludzie wrócą do swoich zajęć i narzekania. Cóż im po tym doświadczeniu? A przecież tak wielu z nas ma dusze, które grając na własnych strunach wywołują dźwięki w sercach innych. Niestety, częściej się gra, by zagłuszyć ciszę, która burzy dobry świat. I od czasu do czasu musimy wykrzyczeć to, co w nas śpiewa, choć lepiej byłoby wyśpiewać to, co w nas krzyczy. Jaki pożytek więc z wiedzy? Co po pamięci, która swym piętnem nie znaczy przyszłości? Gdzie jest miłość?
Rezygnacja.
Brak nadziei – przyczyna, czy skutek rezygnacji? A przecież ,,w szczęściu i rozpaczy, kiedy wydaje się, że zapadnie wieczna noc, nadzieja spływa wraz z uświadomieniem, że towarzyszem nocy nie jest następna noc, że towarzyszem nocy jest dzień, że ciemność zawsze ustępuje przed światłem, a śmierć rządzi tylko połową stworzonego świata, życie zaś – drugą połową.”* Nadzieja jest więc zawsze, zawsze dopóki tylko chcemy by była. Odchodzi dopiero, opuszcza nas, gdy żegnamy się z chęcią zmian. Gdy rozstajemy się z naszymi pragnieniami na przyszłość – ginie nadzieja.
Człowieku! Zatrzymaj się więc. Zastanów! Przypomnij sobie czego cię nauczyła książka i życie – wiedza i doświadczenie. Pomyśl, jakie jeszcze nie dawno miałeś pragnienia. Zapamiętaj to i zbuduj sobie dom. Lepszy. Zacznij kochać, bo sztuka kochania jest matką pragnienia, a pragnienie jest wyzwaniem. Nie powinno się obojętnie przechodzić obok wyzwań, bo życie nie podaje ręki dwa razy.
Adam St. Szejnfeld
* Dean R. Koontz – ,,Grom”.