Źródłem epidemii zarażeń szczepem bakterii EHEC są kiełki – oznajmili urzędnicy odpowiedzialni za zdrowie publiczne w Niemczech. Tamtejsze władze sanitarne natychmiast zniosły obowiązujące od 25 maja ostrzeżenie przed konsumpcją ogórków, pomidorów i sałaty. Odetchnęli rolnicy uprawiający ogórki od Hiszpanii do Niemiec. Odetchnąć mogą także polscy rolnicy, bo polski, Bogu ducha winien ogórek ucierpiał rykoszetem.
W zeszłym tygodniu, jeszcze zanim winą za epidemię obciążono kiełki, w Warszawie pod hasłem „polskie ogórki to zdrowe ogórki” demonstrowali plantatorzy ogórków. „Polscy rolnicy ponoszą dziś konsekwencje upowszechniania niesprawdzonych do końca informacji i niesłusznego obciążania producentów warzyw winą za zaistniałą sytuację” stwierdził prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Rząd jednak nikogo do zakupu, a zwłaszcza spożycia ogórków zmusić nie może i pozostało nam jedynie czekać na doniesienia z Niemiec.
Polacy, którzy podczas ataku warzywnej paniki nie zrezygnowali ze spożycia warzyw wyraźnie preferowali produkty z Polski. Nie pierwszy raz przekonujemy się, że „Made in Poland” może z powodzeniem zastąpić produkty z zagranicy. W tym wypadku o wyższości polskiego ogórka, pomidora czy sałaty zadecydowały obawy o ewentualne zakażenia, ale w innych obszarach także nie mamy się czego wstydzić. Polskie marki odzieżowe, autobusy, wędliny czy alkohole cieszą się od dawna uznaniem za granicą, chociaż ich wyróżnikiem wcale nie jest niższa cena.
Tymi, którzy wciąż darzą polskie produkty nieufnością są przede wszystkim… sami Polacy! Tyle mówimy o patriotyzmie, ale zapominamy o nim w sklepach. Napis „Made in Poland” jest traktowany jako wstydliwy i często ukrywany przez samych producentów, którzy boją się, że będzie kojarzony z niską jakością i produktem niewartym swej ceny. Rodzimy konsument wszak woli produkty niemieckie, francuskie, amerykańskie, a polskim, z natury nie ufa. Wiele krajowych marek, jak chociażby Wittchen, Mokate, Vistula, Gino Rossi czy Dr. Witt musiało przybrać obco brzmiące nazwy, by odnieść sukces na rodzimym rynku.
Dwie trzecie mebli tapicerskich sprzedawanych w RFN pochodzi z Polski, ale tamtejsi klienci są przekonani, że to produkty niemieckie. Podobnie jest z najnowszą grą video – drugą częścią przebojowego Wiedźmina, który jest światowym hitem, ale niekojarzonym z Polską. Nie możemy jednak żądać od świata, by uznawał nasze produkty za w pełni wartościowe, jeśli sami nie zmienimy naszego nastawienia. Począwszy od ogórków i sałaty, a na galanterii skórzanej skończywszy powinniśmy częściej okazywać nasz konsumencki patriotyzm. Polskie produkty zajmują należne im miejsca na światowych rynkach i czas, by zdobyły także nasze uznanie.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
A jaka mam pewnosc pijac wode z karnu.Ale tego nie robie. Pije sprawdzona .Polecam Basia Bartel