Przyjdzie czas na ujawnienie kolejnych faktów i dowodów, które będą mówić o Donaldzie Tusku, Wojciechu Olejniczaku i Andrzeju Lepperze – zapowiedział w sobotę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Nie przypadkowo, jako głównych celów aparatu sprawiedliwości wymienił opozycyjnych liderów. Premier Kaczyński miał w rozmowie z nim zażartować, że żeby rządzić długo, trzeba najpierw aresztować opozycję. Tyle tylko, że każdy kto zna Jarosława Kaczyńskiego wie, że nawet jego żarty trzeba brać poważnie. Wygląda na to, że tak też je odebrał Zbigniew Ziobro. „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf” – znana stalinowska zasada raz jeszcze została odkurzona i wydaje się, że w nadchodzącej kampanii będzie podstawowym przykazaniem PiS-u.
Siadając w piątek przed telewizorem, podobnie jak tysiące Polaków, nie spodziewałem się, że za chwilę obejrzę nie konferencję prasową prokuratury, ale kawałek trzymającego w napięciu show, na którym mnóstwo będzie ukrytych kamer, podsłuchów i wysokich urzędników mówiących do siebie szyfrem. Przy tym, co zaprezentowano, niejeden hollywoodzki film z efektami specjalnymi wygląda jak tania produkcja.
Wątpliwości jednak wciąż jest wiele. Oto dowiedzieliśmy się, że panów Kaczmarka, Netzla, Kornatowskiego i czołowego biznesmena Ryszarda Krauzego łączy niejasna więź, że w swoich zeznaniach trzy pierwsze osoby być może mijały się z prawdą, a także że miały coś do ukrycia. W cieniu tego wszystkiego pozostały jednak najważniejsze pytania – kto odpowiada za przeciek związany z akcją CBA w ministerstwie rolnictwa? Ile osób o niej wiedziało? W jakim stopniu ta akcja była inicjatywą merytoryczną organów ścigania, a na ile jednak akcją czysto polityczną? Myślę, że odpowiedzi na te pytania nie są wygodne ani dla ministra Ziobro, ani dla premiera Kaczyńskiego, dlatego zrobią wszystko, byśmy odpowiedzi na nie nigdy nie poznali. Mogłoby się bowiem okazać, że minister sprawiedliwości wykazał się karygodną gadatliwością, w efekcie której o akcji wiedział szereg osób do tego nie uprawnionych, a także że cała akcja oprócz walki z korupcją miała inny, równie dla PiS-u ważny cel – chęć zniszczenia lidera jednego z rządowych koalicjantów. Tak, czas na komisję, komisję śledczą, która wyjaśniłaby wszystkie niejasności. Komisję, a nie ekipę prokuratorów, którzy są kolegami innego prokuratora – swojego zwierzchnika.
Sierpień to miesiąc, który nam wszystkim powinien kojarzyć się ze żniwami, dożynkami i odpoczynkiem. Ten sierpień był jednak inny. Upłynął pod znakiem zimnej i brutalnej gry politycznej, w której przynależność partyjna decyduje o tym, czy ktoś jest uczciwym człowiekiem czy nie. Wygląda na to, że nad Polskę nadciągają ciemne chmury, które uczynią nadchodzące miesiące jeszcze bardziej nieprzyjemnymi.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP