Jeśli ktokolwiek miał nadzieję, że ta kampania wyborcza będzie inna, stonowana i bez chwytów poniżej pasa pozbył się już złudzeń. Tragedia z 10 kwietnia okazała się idealną pożywką dla tych, którzy z nienawiści i zawziętości uczynili oręż wyborczy. Politycy, dziennikarze, a nawet artyści ruszyli do kampanii w której będą nas przekonywać, że tylko jedna partia posiada monopol na patriotyzm. Telewizja Publiczna już dawno publiczna nie jest. Stała się partyjnym orężem jednej partii, Prawa i Sprawiedliwości, ale tym razem, prezentując tzw. „głos ludu” przekroczyła granice umiaru. I jakoś nie byłem zaskoczony, że „głosem ludu” okazali się aktorzy i radni PiS-u.
W dusznym, spiskowym klimacie, część polityków z zaprzyjaźnionymi mediami, przekonuje, że w wypadku nad Smoleńskiem nie było przypadków. A w ogóle w jakim wypadku? Przecież to zamach rządu wespół z Rosjanami! Podstawiony samolot na pewno był uszkodzony lub zestrzelony, pilot celowo wprowadzony w błąd, a mgła nad lotniskiem wywołana sztucznie. W tym kontekście nawet erupcja wulkanu na Islandii, która uniemożliwiła przybycie tylu znamienitym gościom na pogrzeb prezydenta wygląda podejrzanie. Kto wie, może i to było dziełem złośliwych rąk ludzkich?
Uff… Naprawdę to wszystko jest tak absurdalne, że wydaje się niemożliwe do bezkrytycznego przyjęcia. Czy aby na pewno? Nawet szanowani politycy PiS-u twierdzą, że coś jest na rzeczy, bo przecież założenie, że przyczyną tragedii mógł być zwyczajny ludzki błąd lub zła pogoda jest zbyt proste, zbyt banalne. Przynajmniej w czasie kampanii wyborczej trzeba dolewać oliwy do spiskowego ognia, nawet za cenę opowiadania niestworzonych historii.
Wydaje się jednak, że jednej rzeczy twórcy kolejnej wojny polsko-polskiej nie doceniają. Inteligencji naszych obywateli. Oczywiste kłamstwa, czy zawłaszczanie tragedii na użytek wyłącznie jednej partii nie mogą przynieść dobrych owoców. Rację miał premier Donald Tusk, który powiedział, że przecież własne śledztwo prowadzi każdy Polak z osobna. Lata komunizmu nauczyły Polaków trzeźwego myślenia, odróżniania propagandy od czystych faktów, wyciągania własnych wniosków. Ci, którzy mówią Polakom co mają myśleć i jak głosować, znowu mogą ponieść klęskę.
Czy naprawdę bieżąca kampania upłynie tylko pod znakiem wzajemnych oskarżeń? Czy uda się w niej znaleźć czas na tematy takie jak gospodarka, autostrady, EURO 2012 czy polska prezydencja w UE? Wiem, że to może być trudne, ale dla losów Polski naprawdę lepiej, by poświęcić im chociaż chwilę. Niech tragedia z 10 września jednoczy Polaków, nie dzieli. Niech da nam siłę do pójścia dalej, do zmian na lepsze. Kampania wyborcza nie może być okazją do dzielenia. Jesteśmy jednym narodem i tylko razem osiągniemy wiele dobrego.
Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl
Jestem za : OGRANICZYĆ DEFICYT BUDŻETOWY JESTEM ZA .Rosnący dług Polski zabije wszystkie marzenia. O TYM TRZEBA NIEZWŁOCZNIE ROZMAWIAĆ.