Wielu polityków i dziennikarzy zastanawia się obecnie na czym polegała tajna umowa między SLD a Samoobroną dotycząca wyborów samorządowych i lustracji. Rozumiem zdziwienie i zdumienie obserwatorów sceny politycznej ostatnimi głosowaniami Samoobrony. Żadna przecież partia nie podejmuje decyzji sprzecznych z własnym interesem, wręcz „zabójczych” dla siebie, jeśli nie musi, lub nie ma w tym innego, ważniejszego celu. Takie rozstrzygnięcia pachną więc zawsze odpowiedzią na ,,propozycję nie do odrzucenia”. Przypomnę, SLD podczas ostatnich głosowań nad ustawami samorządowymi i lustracją przegrało wszystkie ważne dla siebie sprawy, gdyż nie miało poparcia nawet swojego koalicjanta w postaci PSL. Posiadanie natomiast 75% głosów w Senacie pozwoliło przywrócić ważne dla SLD zapisy i w postaci senackich poprawek skierować je ponownie do Sejmu. Nic by to natomiast nie dało, gdyż powiększona o PSL opozycja miała wystarczającą siłę, by odeprzeć ten ponowny atak lewicy, gdyby nie Samoobrona. Zwrot, jaki wykonała ta partia w piątek, dał szansę SLD. Odzyskało ono to, co dla lewicy było najważniejsze – ,,oddech”, ,,kamień z serca” w lustracji i korzystną metodę d’honta w liczeniu głosów w wyborach samorządowych. Jak jest na prawdę, jak było w rozmowach między Samoobroną a SLD, co uzgodniono w rozmowie miedzy Lepperem a Millerem nie wiem i nikt chyba za bardzo nie wie. Życie natomiast może kulisy tych negocjacji ukaże nam w przyszłości. Zobaczymy.
Zostawiając natomiast w dzisiejszych rozważaniach sprawę lustracji na wątek późniejszych przemyśleń, przyjrzyjmy się lepiej wyborom samorządowym. To nas najbardziej przecież interesuje w Czarnkowie, Trzciance, Lubaszu, Połajewie, Krzyżu, Wieleniu, czy w Drawsku. Będziemy więc mieli wybory jesienią przyszłego roku, co jest korzystniejsze dla opozycji, ale przyjęty system liczenia głosów do ustalenia wygranych mandatów jest z kolei najbardziej korzystny dla SLD. Tylko dla SLD. No ale szczerze mówiąc, może ten system być również korzystny dla tych, którzy w obliczu takich rozwiązań postanowią dalej się nie rozdrabniać, ale odwrotnie – skoncentrować swoje siły i wystąpić w wyborach jednym blokiem. Blok na Blok. Ściana na ścianę. Siła na siłę. Jest to, jeśli nie jedyne, to na pewno najbardziej optymalne rozwiązanie. By jednak tak się stało wielu działaczy partyjnych, wiele osobistości lokalnego życia publicznego, w tym radnych, musi mieć umiejętność powściągnięcia swoich ambicji i podporządkowania ich celowi ogółu. Czy jest to możliwe? Sadzę, że w wielu gminach i w wielu powiatach tak.
Natomiast, nadal jeszcze nie wiemy jak będziemy wybierać wójtów i burmistrzów, gdyż prace nad tymi ustawami ciągle trwają, ale jest już więcej niż pewne, że w wyborach bezpośrednich. Teraz tylko chodzi o to, by zadecydować, czy będzie działał przy wójcie, burmistrzu zarząd gminy, czy też nie (Platforma jest przeciwna takiemu rozmydleniu odpowiedzialności) i czy będzie wymóg posiadania przez zwycięzcę wyraźnej pozycji. Platforma opowiada się za wyborami w dwóch turach (tak jak w wyborach prezydenckich), by nie dochodziło do niedobrych sytuacji, na przykład takich, że ktoś otrzymując dajmy na to tylko 8% poparcia i jeden głos więcej od swoich licznych konkurentów zostawał na cztery lata burmistrzem. Uważamy, że ta osoba powinna osiągnąć powyżej 50% poparcia w gminie, a jeśli nikt takowego nie dostanie, to w drugiej turze wyborów mieszkańcy powinni wybrać tylko spośród dwóch najlepszych. SLD sprzeciwia się takim rozwiązaniom. Dlaczego? To już jest chyba pytanie tylko retoryczne! Najbliższe tygodnie rozwieją nam wszystkie niejasności, ale nie czekając, już teraz powinniśmy przygotowywać się do tych ważnych rozstrzygnięć – i ci co chcą wybierać, i ci co chcą być wybierani.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
