Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Cena bezpieczeństwa

Redaktor admin on 11 Lipiec, 2013 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Wyciek informacji o tajnym programie rządu USA, znanym jako PRISM, poraził opinię publiczną na całym świecie. Zaskoczył nawet nie tyle swoim istnieniem, bo należało się tego spodziewać, ale skalą inwigilacji, na jaką narażone są miliardy ludzi. Okazało się, że amerykańskie służby śledcze i wywiadowcze mają pełny i niekontrolowany dostęp do danych zgromadzonych na serwerach potentatów branży nowych technologii. Oznacza to, że władze Stanów Zjednoczonych, jeśli chcą się skupić na określonym człowieku, mogą zdobyć komplet informacji o nim, łącznie ze skrzynką pocztową, zapisem miejsc, w których bywa, co, gdzie i za ile kupuje, czy też jak spędza czas. To wszystko wraz ze zdjęciami i filmami.

Wszyscy pamiętamy, jaki opór w Polsce wzbudziła międzynarodowa umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi, znana szerzej jako ACTA. Dobrze się stało, że jej rozwiązania nie weszły w życie, bo istniało ryzyko zbytniej ingerencji w naszą prywatność. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że ACTA przy PRISM była zaledwie niewinnym figlem z inwigilacją, z inwigilacją, którą uprawia nie tylko państwo. Wszak równie skutecznie, a niekiedy skuteczniej, robią to także sklepy internetowe, firmy ubezpieczeniowe, farmaceutyczne, banki i inne, którym zależy na wyciągnięciu od nas pieniędzy.

No, ale cóż, obserwowani jesteśmy nie tylko w internecie i nie zawsze wbrew naszej woli. Nasze miasta i miasteczka na przykład oplatają coraz szczelniej sieci monitoringowe, za pomocą których możliwe jest zapewnienie większego bezpieczeństwa i skuteczniejsze wyszukiwanie sprawców przestępstw oraz wykroczeń. Społeczne poparcie dla takich programów jest duże, bo oczekujemy od lokalnych włodarzy poprawy bezpieczeństwa naszego, czy naszych bliskich. Gangsterzy z początków ubiegłego wieku, którzy nerwowo reagowali, gdy ktoś robił im zdjęcie, dzisiaj oszaleliby ze złości, bo kamery są dosłownie wszędzie – w parku, na ulicy, w sklepie, w hotelu, pod bankomatem… Inna sprawa, że jakość monitoringu w naszym kraju, zwłaszcza miejskiego, często sporo pozostawia do życzenia, bo kamery albo nie działają, ale bo są przestarzałe i przekazują obraz zbyt niskiej jakości, by skutecznie pomagać w szukaniu przestępców. To jednak kwestia tylko czasu, kiedy otoczy nas najnowocześniejszy sprzęt obserwujący każdy nasz krok.

W dobie podnoszenia problemu bezpieczeństwa społecznego do rangi najwyższego priorytetu, całkowicie przed inwigilacją nie uciekniemy. Ma to swoje plusy, jak chociażby w przypadku poszukiwań sprawcy niedawnych fałszywych doniesień o podłożonych bombach w szpitalach. Wiemy, że korzystał on z zaawansowanych metod ukrywania swojej tożsamości, więc równie zaawansowane narzędzia muszą być w ręku państwa, aby mogło go schwytać. Pytanie dotyczy jednak skali inwigilacji, a przede wszystkim zakresu wykorzystywania zdobytych informacji. Możemy sobie bowiem z łatwością wyobrazić na przykład sytuację, kiedy szczegóły z życia osobistego jakiegoś działacza „wyciekają” tylko po to, by go skompromitować i tym samym usunąć z życia publicznego. To zresztą nie tylko teoria. Zbyt dobrze pamiętamy takie przypadki sprzed lat w naszym kraju, kiedy z podsłuchów i ukrytych kamer czyniono oręż w walce z przeciwnikami.

Gdzie jest więc granica pomiędzy tym, co jest ważne dla interesu społecznego, a prawami jednostki do zachowania własnej prywatności? Na to pytanie chyba nie ma jeszcze jasnej odpowiedzi i rozmaicie do tej kwestii podchodzą demokratyczne rządy Europy oraz całego świata. Jedne bezwzględnie bronią prawa do prywatności, drugie z ochotą sięgają po nowoczesne narzędzia cyfrowego śledzenia. Jedno jest pewne – inwigilacji, choćby nawet w minimalnym zakresie, poddawani jesteśmy wszyscy. Jest to cena, jaką płacimy za nasze bezpieczeństwo. Ale nawet takie uzasadnienie nie może być pretekstem do nieograniczonego zbierania i przetwarzania danych o naszym życiu. Dlatego tak ważne jest zdefiniowanie i uregulowanie tej materii, a zarazem stworzenie mądrego oraz odpowiedzialnego nadzoru nad organami, które mają możliwość zaglądania w nasze życie.

Adam Szejnfeld

Poseł na Sejm RP

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)