Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Chwal lub milcz!

Redaktor admin on 20 Czerwiec, 2007 dostępny w Felietony, Felietony 2007 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Miniony tydzień minął pod znakiem negocjacji w Brukseli, dotyczących przyszłego systemu głosowania. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, kiedy wreszcie udało się je zakończyć. Jednakże przy okazji sporów i rokowań między krajami UE dowiedzieliśmy się, kto jest odpowiedzialny za trudną sytuację, w jakiej znaleźli się polscy negocjatorzy. To nie konsekwencja postawy Francji czy Niemiec, nie wina naszych negocjatorów, lecz wina… polskich pielęgniarek!
Z ust ministrów obecnego rządu mogliśmy usłyszeć wiele absurdów, ale atak na pielęgniarki, które słusznie domagają się normalnych płac i zarzucanie im, że utrudniają negocjacje toczone w Brukseli to szczyt nonsensu. Niestety, do podobnych bzdur zdążyliśmy się przyzwyczaić, więc nic dziwnego, że i tym razem niedorzeczne i skandaliczne zarzuty pozostały niemalże bez echa. Stało się tak pomimo faktu, że padły nie z ust ministra delegowanego przez populistyczną Samoobronę czy LPR, lecz zostały wypowiedziane przez samego premiera.
Wkrótce zapewne dowiemy się, kto jest winnym rosnącym cenom materiałów budowlanych i opóźnionym realizacjom inwestycji. Być może będą to nauczyciele, również domagający się swoich praw. Jeżeli za kilka lat nie uda się organizacja Euro 2012 winni będą górnicy, kolejarze lub ktokolwiek inny, komu do głowy przyjdzie protestować. W IV RP nie ma miejsca na niezadowolenie. Rząd działa dobrze, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, powinien siedzieć cicho. Wszystkim niepowodzeniom winny jest wróg wewnętrzny, lub jeszcze lepiej ten na zewnątrz, którego zidentyfikować nie da się w ogóle.
Metoda wyciszania protestów społecznych jest dobrze znana jeszcze z poprzedniego ustroju. Mogliśmy zobaczyć, jak wielu ludzi przez nią cierpiało, nie mogąc walczyć o godny byt dla siebie i najbliższych. System ten poniósł klęskę, bo nie można dusić problemów pod pokrywą „innych, pilniejszych działań”, zamiast je rozwiązywać. Rząd musi wreszcie spojrzeć w oczy protestującym i głośno powiedzieć, że nie ma pomysłu na problemy służby zdrowia. Mógłby to być pierwszy krok do prób poszukiwania wspólnego rozwiązania patowej sytuacji. Wcześniej jednak Jarosław Kaczyński musiałby przyznać się do błędu, a jak wszyscy wiemy, tego akurat nie zwykł robić.

Adam Szejnfeld

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)