Gdy społecznie działasz dla innych, nie oczekuj wdzięczności. Wszak nie po to sadzi się drzewa, by odpoczywać w ich cieniu.
Jest niedziela 23 września. Przestało lać. Pierwszy raz od wielu dni słońce grzeje z niebieskiego nieba. Do dzisiaj kilka ostatnich weekendów mijało pod znakiem ulewnych deszczów i chłodu. Dożynki, koncerty, pikniki. Wszystko pod parasolami. Kampania w kurtkach nie w koszulkach kandydatów. Już koniec. Przestało padać, zakończyła się kampania. Teraz jej efekty będzie można poznać już dzisiaj, jeśli chodzi o rezultaty partii i komitetów wyborczych, a dopiero w poniedziałek poznamy, kto został posłem, kto senatorem. Tekst ten natomiast ukaże się dopiero we wtorek. Wtedy wszystko już będzie jasne.
Mówi się, że mijająca kampania nie była ciekawa, a wynik nie będzie ekscytujący. Ja przynajmniej z drugą tezą nie mogę się zgodzić. Przecież tak naprawdę to nic nie jest wiadome, nic nie jest pewne. Prawie wszystkie ugrupowania balansują na krawędzi. Które się utrzyma, które spadnie. Które odniesie sukces?… Nie wiadomo?! Nie jest przecież tak jak się mówi od kilku miesięcy, że karty zostały rozdane. Wszyscy, prawie wszyscy nie mogą być pewni swojego wyniku. Unia Wolności balansuje na poziomie 4 – 5 procent. Nie mniej osiągała ostatnio Liga Rodzin Polskich i Samoobrona, partie, którym wcześniej nie dawano żadnych, kompletnie żadnych szans. Zwycięski cztery lata temu i butny AWS podzielił się na AWSP i PiS, co spowodowało, że obie partie łącznie będą miały na pewno wynik dwucyfrowy, ale czy każda z nich osobno również? PSL w walce o zdobycie pozycji drugiej siły na polskiej scenie politycznej zamiast iść w górę, ostatnio często spadało do poziomu tylko 9 – 10 procent, a Platforma Obywatelska po pierwotnym zrywie na poziomie 17 – 18 procent spadła do pułapu 12 – 14 procent, by odbić się dopiero tuż przed samymi wyborami do poziomu 15 procent społecznego uznania. No i na koniec samo SLD. Olbrzymim wysiłkiem organizacyjnym i finansowym zapragnęło mieć ponad 50 procent. Zamiast tego, w ostatnich dniach przed wyborami odgrażało się już tylko, że nie przyjmie władzy i przejdzie do opozycji, jeśli wyniki będą gorsze od spodziewanych. I słusznie, bo sondaże dawały lewicy jedynie 43 – 45 procent poparcia. I co?… Takie to wszystko i jasne, i pozbawione znaków zapytania? Wszystko to nie budzi żadnych emocji? Ciekawe. Pomijam już znaki zapytania dotyczące przyszłej władzy i opozycji, rządów jedności lub koalicji…
A jeśli chodzi o nasze „podwórko”. Przecież także niczego nie można przewidzieć o wynikach i do Senatu, i do Sejmu. Czy Stokłosa, który od 12 lat nie daje się nikomu, dzisiaj pokona „wysoką falę” koalicji SLD – UP? A może będzie to jednak czarny koń Jan Podmaski, za którym stoi komitet Blok 2001? Na poselskich listach kandydatów SLD – UP najwięcej jest niewiadomych. Od miesięcy mówi się, że te kilka mandatów może u nich wziąć każdy, bo stawka tam znacznie wyrównana, a lidera nawet oni sami nie potrafią wskazać. Czy ktoś zrobi to za nich? Wyborcy? Zobaczymy. Lider PSL natomiast jest mało znanym spadochroniarzem na naszym terenie, pozostali, z innych list wyborczych, jeśli są znani w jednych powiatach, to nie bardzo w innych. Okręg bowiem składa się aż z 11 powiatów i 66 gmin, które kiedyś należały do 4 różnych województw. Tu wszystko może się zdarzyć. Najbardziej mnie ciekawi, oczywiście oprócz mojego wyniku i poziomu poparcia dla Platformy Obywatelskiej, przyszły wynik posła Grzegorza Piechowiaka. Był liderem pilskiej AWS. Nieznany, wziął się prawie znikąd, a mimo to pokonał przywódcę Solidarności, i to gdy ta była u szczytu sławy i siły. Potem nieźle osadził się politycznie i towarzysko w Pile, by na koniec spaść, za sprawą swoich wyżej umocowanych kolegów, na czwarte miejsce listy. Ostatecznie wybrał ostatnie. Czy w jego przypadku spełni się proroctwo, że ostatni będą pierwszymi? Czyż to nie jest ciekawe? A ja, jak ja wypadnę w ocenie wyborców? Działacz Solidarności, więziony w Gębarzewie i we Wronkach, potem przywódca Unii Wolności, w końcu zbudowałem Platformę, by objąć ją zimie i ludzi od Złotowa i Piły, po Nowy Tomyśl i Wolsztyn. Jak to ocenią mieszkańcy tych gmin, czy te kilka miesięcy wystarczyło by dać się im poznać, by wytłumaczyć, by przekonać?… Zobaczymy za kilkanaście godzin. Ale już dzisiaj wiem, że bez względu na wynik moja praca nie poszła na marne, a część jej efektów będzie widoczna jeszcze lata. Niech te efekty dadzą kojący cień, choć nie zamierzam wypoczywać i szukać w nim spokoju.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej