Równo z początkiem nowego roku, 1 stycznia, obchodziliśmy cichą i zapomnianą, lecz jakże ważną rocznicę. Dziesięć lat temu, 1 stycznia 1999 r. weszła w życie reforma administracyjna, która przywróciła powiaty i utworzyła samorządowe województwa. Ta długo oczekiwana zmiana wywołała szeroką dyskusję jeszcze przed wejściem w życie. W dwóch przeciwnych obozach usadowili się jej przeciwnicy, wieszczący paraliż i rozkład struktur państwowych i tacy, którzy postrzegali w niej szansę na wzmocnienie samorządu i usprawnienie procesów decyzyjnych. Dziś wiemy, że to właśnie ci drudzy mieli rację.
Reforma administracyjna, która weszła w życie dziesięć lat temu, zastąpiła 49 dotychczasowych województw 16 nowymi jednostkami. W dyskusjach podkreślano, że dotychczasowe województwa były zbyt małe, by efektywnie wykorzystywać środki finansowe i zarządzać terytorium województwa. Oprócz województw, które miały mieć charakter rządowo i odrębnie samorządowy oraz istniejących od 1990 roku gmin, wprowadzono szczebel powiatowy. Dyskusję o sensie i potrzebie istnienia powiatów zakończyła sama praktyka, w której te nowo wprowadzone jednostki szybko zajęły ważne i odpowiedzialne miejsce w strukturach samorządu terytorialnego.
Dzisiaj niewielu nie ma wątpliwości, iż ustawa miała słabe punkty – przepadła na przykład koncepcja stworzenia mniejszej liczby jeszcze silniejszych województw, nie wszędzie rozdział kompetencji został rozrysowany wystarczająco wyraźnie, wątpliwości budziła kwestia finansowania nowo powołanych struktur… Dzisiaj jednak wiemy, że mimo swoich niedociągnięć, ustawa czyniła milowy krok w rozwoju polskiej demokracji. Nie boję się stwierdzenia, że był to jeden z kilku najważniejszych aktów prawnych ostatniego dwudziestolecia, który dał zwykłym mieszkańcom miast i wsi realną możliwość kształtowania otaczającej ich rzeczywistości.
Nie wszystkie siły polityczne były zadowolone z faktu, że tak dużo kompetencji „wypłynęło” z Warszawy i kolejne rządy niejednokrotnie próbowały wprowadzać projekty ustaw mające ograniczyć władzę któregoś ze szczebli administracji samorządowej. Z tą tradycją zerwał dopiero obecny rząd, który otwarcie i zdecydowanie popiera dalsze wzmacnianie obecnie istniejących struktur samorządowych. Od początku funkcjonowania obecnej ustawy także ja byłem jej zwolennikiem i cieszę się, że rośnie front polityków świadomych faktu, że odebranie kompetencji strukturom lokalnym byłoby ogromnym krokiem wstecz w rozwoju całego państwa.
Dzisiaj wiemy, że kierunek wówczas obrany był słuszny. Także w naszym regionie widać konkretne owoce działalności wzmocnionych jednostek samorządu terytorialnego – od dziesięciu lat większość inwestycji przeprowadza się znacznie szybciej, Czas jednak poczynić pierwsze podsumowania, ulepszyć mechanizmy, które nie zdały egzaminu, wyeliminować te, które się nie sprawdzają. Nie mam wątpliwości, że kolejne dziesięć lat będzie właśnie czasem udoskonalania już funkcjonujących rozwiązań. Dzięki tym zmianom struktury powstałe w 1999 r. staną się wreszcie tym, czym miały być w zamyśle twórców reformy – prawdziwymi, małymi ojczyznami, tętniącymi lokalnym życiem, zjednoczonymi w silnym i sprawnym państwie.
Adam Szejnfeld