W polskiej tradycji żałoba trwa rok. To czas, kiedy wspominamy zmarłych, przywołujemy dobre wspomnienia i podsumowujemy ich dorobek. Ten smutek należy przeżyć, nie powinno się przed nim uciekać. To czas gojenia ran, godzenia się z wyrokami losu. Po roku żałoba mija, choć nie przemija przecież pamięć, lecz przychodzi czas, kiedy trzeba „iść dalej”.
W tym tygodniu mija pierwsza rocznica największej tragedii, jaką pamiętamy – katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Ostatni rok nie był dla nas łatwy, bo z trudem godziliśmy się z tak nagłym odejściem tylu ważnych i zasłużonych osób. Wiele z nich budziło kontrowersje, jak zawsze kiedy mamy do czynienia z politykami, ale nikt nie miał wątpliwości, że po śmierci należy im cześć i szacunek. W chwili tragedii, ale i przez miniony rok swój test „na dojrzałość demokracji”, na sprawność w niesprzyjających okolicznościach, przeszło także i państwo polskie. Musieliśmy zapewnić ciągłość władzy, wybrać nowego prezydenta, mianować nowych dowódców sił zbrojnych, powołać nowych Marszalków, posłów, wybrać senatorów…. To nie był łatwy egzamin dla nas wszystkich – w ciągu całej swojej historii Polska stanęła przed nim po raz pierwszy i… zdała go dobrze.
Dla wielu mijający rok był wyłącznie rokiem katastrofy smoleńskiej. Powoli zbliża się jednak chwila, kiedy etap żałoby będziemy musieli zamknąć, a katastrofę oddać w ręce historyków i prokuratorów, którzy nie zrezygnują z ustalenia jej przyczyn i wyjaśnienia nawet najmniejszych wątpliwości. I jeszcze jedno – musimy zaakceptować prawdę o tej katastrofie, bez względu na to jak krzywdząca, czy wstydliwa by nie była i dla kogo. Jesteśmy to winni ofiarom, przyszłym pokoleniom, jesteśmy to winni sobie. Nie możemy pozwolić, by taka tragedia się powtórzyła.
Żałobnych rocznic w naszym kalendarzu nie brakuje – rocznica śmierci Jana Pawła II, Smoleńsk razem z Katyniem, Monte Cassino, potem 9 maja, kiedy nasze państwo zostało skazane na przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, 1 września z Westerplatte, 17 września, Powstanie Warszawskie, Stan Wojenny… Młodzi ludzie narzekają, że wkrótce nie będzie ani jednego dnia bez rocznicy skłaniającej do żałobnego zasmucenia. Uważam jednak, że wielu z tym dat po prostu pominąć nie można i zasługują chociażby na odrobinę refleksji. Nie możemy wszakże poddać się permanentnej żałobie, trwać w depresji, bo to odbiera nam chęć do życia, do pracy, do budowania lepszego państwa. Także etap żałoby smoleńskiej należy zakończyć. Permanentna żałoba prowadzi do depresji, a w końcu do szaleństwa.
Podczas ostatnich dwunastu miesięcy mogliśmy usłyszeć dużo cierpkich słów, niesłusznych podejrzeń, kłamliwych tez i podłych zarzutów wypowiadanych przez polityków przede wszystkim jednej opcji. Czy teraz zakończymy ten smutny etap? Bardzo bym chciał, ale niestety wątpię. Pierwszą okazją do dzielenia Polaków będzie rocznica katastrofy, drugą okazją ogłoszenie raportu, kolejną, wielotygodniową, wielomiesięczną okazją będą jesienne wybory…. Przed nami bowiem kampania wyborcza, podczas której wielu będzie oskarżać nie słuchając faktów. A jeśli fakty będą niewygodne?… Pewien myśliciel powiedział ironicznie „Jeśli moja teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów”. Obawiam się, że te słowa, to już stałe kredo części polskich polityków.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP