W naszym regionie już od paru lat widać wyraźny postęp – powstaje coraz więcej nowych firm, wzrasta zatrudnienie, zwykłych mieszkańców wsi i miast stać na coraz więcej. Widać to w sklepach, gdzie kupujący stojący przed kasami mają pełne koszyki, widać na parkingach, gdzie coraz trudniej o wolne miejsce, bo coraz więcej Polaków stać na własny samochód. Czy więc mamy w Polsce dobrobyt? Czy nasze miasta, miasteczka i wsie są już zachodnimi miejscowościami? Nie trzeba być mieszkańcem żadnej z wymienionych miejscowości, by sobie na to pytanie odpowiedzieć. Wystarczy przejechać się dziurawymi drogami, odwiedzić szpitale, pełne pacjentów bezowocnie wyczekujących należytej opieki medycznej, zobaczyć kolejki przed ośrodkami pomocy społecznej, gdzie potrzebujący proszą o dopłaty do węgla na nadchodzącą zimę, po to by móc ogrzać swoje rodziny.
Ani Polska, ani nasz region nie są krainą mlekiem i miodem płynącą. Dostatnie życie, jakim ma się cieszyć przeciętny Kowalski to mit, który od kilku lat uporczywie powtarza nasilająca się „propaganda sukcesu”. Dwadzieścia pięć lat temu Polakom także oznajmiono, że żyją dostatnio, że nie mają prawa narzekać. Polskę ogłoszono niemalże mocarstwem gospodarczym, a media zalewały nas informacjami o sukcesach w każdej dziedzinie. Trudno jednak było przekonać Polaków, że żyją w bogatym kraju i mogą mieć niemalże wszystko, czego zapragną.
Kilka lat temu, wraz z wstąpieniem do Unii Europejskiej Polska dostała wielką szansę, by marzenia wielu pokoleń stały się rzeczywistością, by w Polsce zdarzyć się wreszcie mógł cud gospodarczy na miarę tego z Irlandii czy Hiszpanii. Tymczasem jedynym tak naprawdę sukcesem jest spadek bezrobocia spowodowany nie wprowadzeniem dobrym przepisów, czy też wielkimi inwestycjami, tylko wyjazdem dwóch milionów Polaków na Wyspy Brytyjskie. Postęp w innych dziedzinach dokonuje się bardzo wolno, lub nie ma go wcale.
Nie można mówić o cudzie gospodarczym, dopóki prawo w Polsce nie sprzyja zwykłym obywatelom, dopóki chorzy muszą miesiącami czekać na wizytę u specjalisty i dopóki na fatalnych drogach giną tysiące ludzi. Dobrobyt to nie więcej samochodów na ulicach, czy możliwość kupienia kilku rzeczy więcej w supermarkecie. To bezpieczeństwo i spokój o nas i naszych bliskich, dziś i jutro. Mówienie o tym, jak jest wspaniale, nie zmieni rzeczywistości, nie napełni nam portfeli. Do tego potrzeba odważnych decyzji i żelaznej konsekwencji, by zmieniać kraj. Do tego potrzebny jest dobry program i plan jego realizacji, do tego potrzebne są też konkretne projekty ustaw, na które nie czeka się miesiącami, czy latami. Na szczęście Platforma jest tak przygotowana. Czekamy tylko na czas po 21 października.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP