Pamięta z jaką przyjemnością, gdy weszły w życie przepisy o ochronie danych osobowych, zdjął tabliczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem z drzwi mieszkania. Choć nie musiał. Wcześniej pracownicy Zarządu usunęli spisy lokatorów z klatek schodowych na całym osiedlu. Odetchnął i chyba pierwszy raz w życiu ciepło pomyślał o Spółdzielni Mieszkaniowej. Po przejściach w komunie lubił prywatność. Co komu do tego, gdzie mieszka, co jada, z kim się spotyka, o czym rozmawia, o której idzie spać… Kupując abonament na telefon, internet czy telewizję odmawia prawa przetwarzania jego danych. Nie chce dostawać reklam, dobrych rad, ani niechcianej „pomocy”. Dobrze mu bez tego. Ma do tego prawo. Jest człowiekiem, a nie zaczipowanym psem!
Kiedyś przeczytał informację: „Rejestracja zwierząt oznakowanych. Teraz możesz w prosty i szybki sposób zarejestrować posiadane zwierzęta, bez względu na ich gatunek, rasę, płeć oraz typ oznakowania. Pamiętaj, że oznakowanie zwierzęcia jest tylko częściowym działaniem w kwestii jego identyfikacji. Aby zapewnić swojemu pupilowi bezpieczeństwo konieczna jest jego rejestracja w bazie.”
- Tak, teraz chcą to samo zrobić z nami – pomyślał. Traktują nas jak zwierzęta. Tak, jak traktowali ludzi w Polsce za komuny, czy wcześniej za Hitlera. Wszyscy musieli być spisani, zidentyfikowani, opisani, zarejestrowani, skatalogowani! Teraz brakuje tylko jeszcze, aby wymagali od każdego podania rodzaju wyznania oraz sympatii politycznych, no i koniecznie przynależności do określonego sortu. Chociaż… to mogą pominąć. Sami przecież dokonają tej klasyfikacji. Nie trzeba się opowiadać. Ustalą kto, gdzie kiedyś stał i z tego powodu, gdzie powinien być teraz. O jedno tylko ich nie podejrzewa. Nie będą tatuowali numerów na przedramieniu. Nie te czasy. Technika poszła do przodu. Są czipy!
- Gdzie idziesz – zapytała Zosia, kiedy kierował się w stronę drzwi.
- Wyrejestrować kablówkę i zerwać umowę na cyfrę – rzucił przez zęby.
- Dlaczego? – zwróciła się do niego trochę zdziwiona.
- Myślałem, że żyjemy już w kraju wolnych ludzi. Niestety, myliłem się. Trudno, ja mogę mieć w domu akwarium, lecz nie dam sobie z mojego domu zrobić akwarium. Nie jestem ślimakiem wodnym czy złotą rybką, by mnie obserwowano dzień i noc. W Polsce nie ma już autorytetów, ni instytucji. Nie ma Trybunału Konstytucyjnego, zaraz nie będzie Sądu Najwyższego. Nie będzie wymiaru sprawiedliwości, który stałby po stronie człowieka, a nie władzy. Zniszczą demokrację. Nie ma gdzie się skarżyć. Teraz łamią prawo do prywatności. Chcą przekazywania danych osobowych przez kablówki do Poczty Polskiej… Prywatna firma ma ujawniać państwowej korporacji, czyli tak de facto rządowi, dane o swoich klientach! Rozumiesz?! – mówił zdenerwowany.
- Masz rację – rzekła. Ja też nie mogę zrozumieć, jak bezczelny to pomysł, żeby jedne firmy, bezpłatnie, z narażeniem praw swoich klientów z jednej strony, a zarazem swojej tajemnicy handlowej z drugiej, mogły być zobowiązywane do przekazywania posiadanych informacji i danych innej firmie! To jakiś skandal – dodała równie poirytowana.
- Tak, dlatego szybciej zerwę umowę na programy telewizyjne z operatorem, a talerz wyrzucę na śmietnik, niż im to umożliwię! – powiedział i wybiegł z domu.
- Cóż… może i dobrze. Niech wyrejestruje. Mniej się będzie denerwował tym fałszem bijącym z telewizora i więcej będzie ze mną… – pomyślała Zosia, mimo wszystko uśmiechając się do swoich myśli.
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego