Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Czy czas referendum czasem decyzji?…

Redaktor admin on 8 Wrzesień, 2015 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Kandydat wskazany przez partię polityczną, którego często nie znasz, czy może Twój znajomy z sąsiedniej ulicy, o którym wiesz wszystko? Jak wybierać ludzi do Sejmu, by byli jednymi z nas, kandydatami z naszego środowiska, a nie z partyjnej listy ustalanej gdzieś w Warszawie? Dobrym sposobem mogły być jednomandatowe okręgi wyborcze. Za taką zmianą mogliśmy się opowiedzieć w minioną niedzielę, podczas referendum. Ja głosowałem „ZA”. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta… Wiem bowiem, z bardzo licznych dyskusji z wyborcami w moim okręgu wyborczym, że mają oni dosyć anonimowości wśród partyjnych kandydatów. Chcą wiedzieć, kim są ludzie, którzy mają reprezentować ich interesy w Sejmie. Wielu natomiast kandydatów, w ogromnych obszarowo okręgach, wcale nie jest im znana. Są i tacy, którzy nawet nie pochodzą z danego okręgu, ba z danego województwa. Nikt nic o nich nie wie. Ludzie chcą więc wreszcie, tak jak w wyborach do Senatu, głosować w małych okręgach wyborczych i na znanych sobie kandydatów.

A co z drugim pytaniem? Większość z nas ma już dość kasy wyrywanej przez partie polityczne z budżetu państwa. Podobnie, z niechęcią podchodzimy do dziwnie wyglądających sondaży, których wiarygodność ocenić mogą tylko ich twórcy. Co powinno zatem decydować o skali poparcia dla poszczególnych partii politycznych? W mojej ocenie dobrej opinii nie można kupić za cudze pieniądze. Trzeba na nią długo i uczciwie pracować. Dlatego w referendum opowiedziałem się za likwidacją ustawowego finansowania partii. Pamiętajmy jednak, że w reformie finansowania nie chodzi tylko o pieniądze, ale o coś znacznie ważniejszego. O większą uwagę i szacunek polityków wobec swoich wyborców. Gdyby partie były finansowane z dotacji obywateli a nie z budżetu państwa, to nierealizowanie obietnic, czy lekceważenie opinii publicznej, skutkowałoby „kurczeniem” się budżetu danej partii. To jest najlepszy mechanizm związywania partii z obywatelami, przy jednoczesnym odciążeniu budżetu państwa! Niedzielna decyzja pokazuje, że Polacy chcą takich zmian! Szkoda tylko, że niewielu było nas na referendum. Z tego powodu nie da się chyba już wymusić takiego rozwiązania.

Ale, ale! Nie zapominajmy o tym, że na wyborze znanych nam polityków w jednomandatowych okręgach wyborczych i likwidacji finansowania partii z budżetu państwa świat się nie kończy. Na co dzień częściej niż z politykami spotykamy się bowiem z urzędnikami! A to właśnie od nich często zależy bardzo wiele – czasami potrafią nam ułatwić rozwiązanie naszej sprawy, częściej jednak potrafią niezwykle uprzykrzyć nam życie. Czy zatem urzędnik zawsze ma rację? NIE! Ale urzędnik często ma wątpliwości. Wtedy rozstrzyga je niestety na korzyść urzędu. Od lat mówię, że trzeba to zmienić. W minioną niedzielę ludzie opowiedzieli się w znakomitej większości, podobnie jak ja, za tym, aby urzędnicze wątpliwości były rozstrzygane na korzyść tych, którym mają służyć – na naszą rzecz, na rzecz obywateli. Niestety, było nas zbyt mało. Całe szczęście, że prezydent B. Komorowski i Platforma Obywatelska wcześniej wnieśli odpowiedni projekt zmian do Sejmu. Niewiążące bowiem referendum mogłoby, po niekorzystnych wynikach wyborów, nie dać szansy na te ważne i proobywatelskie zmiany.

Cóż, w minionym referendum chodziło o ważne relacje między państwem a politykami i między państwem a obywatelami. O to, czy chcemy oddać podejmowanie decyzji innym z poczuciem braku wpływu na otaczającą nas rzeczywistość, czy wręcz przeciwnie – decydować i być odpowiedzialnym za to, kto, w jaki sposób i na jakich warunkach nami rządzi. Referendum jednak nie rozpaliło wystarczających emocji ani polityków, ani wyborców. Frekwencji nie wystarczyło, by było wiążące. Było jednak ważne. Wskazało, na czym nam zależy i jakich zmian oczekujemy od władzy. Ta natomiast wynikiem głosowania i owszem, nie jest związania, lecz powinna go wziąć pod uwagę. Życie pokaże, jak do tych spraw podejdą politycy po październikowych wyborach parlamentarnych. Dzisiaj wiemy jedno, czas referendum w Polsce nie oznacza czasu decyzji.

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)