W jednym z ostatnich felietonów poruszyłem bardzo istotny problem nękający nasz kraj, a mianowicie „tanie państwo” według Prawa i Sprawiedliwości. Mowa była o wydatkach na prezydencką biurokrację i o wzrostach kosztów, jakie się z tym wiążą. Warto też przy okazji przypomnieć, że PiS zamiast zmniejszać ilość placówkę administracji publicznej tworzy nowe agendy. Dość głośno mówi się ostatnio także o utworzeniu nowego, siedemnastego województwa. Lecz, aby było śmieszniej władza centralna w swoich planach ma także likwidowanie, według niej, nie potrzebnych instytucji czy też filii i oddziałów. Jednak czy to wszystko jest do końca przemyślane? Chyba nie.
W ostatnim czasie pojawiała się informacja, iż planuje się zlikwidować oddziały zamiejscowe Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Kościelcu (konińskie) i Starej Łubiance (pilskie). Nie wszystkim pewnie znana jest instytucja potocznie zwana ODR-em, jednak dla ludzi, którzy zajmują się zawodowo rolnictwem to swego rodzaju skarbnica wiedzy i informacji. Dowiedziawszy się o zamiarach zlikwidowania tychże oddziałów zwołałem konferencję prasową, podczas której stanowczo zaprotestowałem przeciwko takim praktykom. Próba likwidacji tych ośrodków w konsekwencji skończy się dla ludzi korzystających z ich pomocy utrudnionym dostępem do tego podstawowego źródła informacji i jednostki opiniującej. Jest to o tyle istotne, że polskie rolnictwo korzysta obecnie z pomocy finansowej Unii Europejskiej i bezwzględnie potrzebne są jednostki, które pomogą wykorzystać tę szansę maksymalnie. Ośrodki Doradztwa Rolniczego to obecnie punkty, w których rolnicy poza uzyskaniem niezbędnego doradztwa uzyskują także pomoc w zakresie korzystania ze środków akcesyjnych Unii Europejskiej. To także punkty źródeł wiedzy o stanie polskiego rolnictwa i o prognozach na przyszłość. Tym samym rzesze rolników po planowanej likwidacji zamiejscowych ODR-ów w Starej Łubiance i Kościelcu musiałyby po takie dane udawać się do stolicy Wielkopolski. Sytuacja taka stwarza zrozumiałe protesty a także obawy, że Polska wieś nie wykorzysta w 100% szansy finansowej, którą oferuje Unia. Jednym słowem władza zamiast ułatwiać utrudnia. Bo komu potrzebne są nowe biura i urzędy, super nadzory finansowe czy nowe województwo? Mam nadzieję, że do mojej interwencji przyłączą się inni parlamentarzyści z naszego regionu. Rolnictwo bowiem to zbyt ważna dziedzina, aby jego funkcjonowanie było utrudniane przez nieprzemyślane decyzje wojewódzkich urzędników.
Adam Szejnfeld