Ludzie niekiedy mówią, że w PRL-u nie wszystko było złe. Stojąc w kolejce po wędlinę można było usłyszeć, co nowego u sąsiadów z góry, wymienić parę plotek a nawet znaleźć drugą połowę na przyszłość. Ileż to par wzięło swój początek właśnie z jakiejś kolejki! Dzisiaj młodzi ludzie nie mają czasu, żeby ze sobą rozmawiać, a wtedy nie było wyjścia – jak się stoi w miejscu przez parę godzin, to trzeba jakoś zabić czas. Młodzi ludzie nie lubili próżnować i jak tylko mieli okazję poznać kogoś ciekawego, to skwapliwie z tego korzystali.
A czy ktoś pamięta jeszcze grupowe podróże przez Polskę autostopem? Zielone książeczki autostopu PTTK z kuponami były symbolem podróży “gdzie nas oczy poniosą”. W latach 60-tych i 70-tych kilkadziesiąt tysięcy ludzi wraz z początkiem sezonu autostopowego lata (tradycyjnie rozpoczynał się 1 lub 9 maja) ruszało z tą przepustką do przygody zwiedzać nawet najdalsze zakamarki kraju, lub inne “zaprzyjaźnione” państwa. Pamiętam na przykład „pociągi przyjaźni”. Z tamtymi czasami wiąże się jeszcze jedno wspomnienie – wszyscy wtedy byliśmy ładniejsi, silniejsi – przynajmniej z dzisiejszej perspektywy – co tu dużo mówić – młodsi.
Dlaczego więc “komuna” tak wielu nam kojarzy się ponuro, jako okres biedy, upokorzenia i jak bolesna drzazga tkwi w naszej pamięci? Bo pamiętamy, że kilku, kilkunastogodzinne stanie w kolejce było koszmarem, że oprócz ciekawych rozmów dochodziło tam do kłótni i bójek, które kończył dopiero przyjazd patrolu MO. Bo wiemy, że łapanie autostopu w zimnym deszczu nie było zabawne i o wiele bardziej od liczenia na czyjąś łaskę na drodze wolimy dzisiaj komfort własnego samochodu. Wreszcie pamiętamy, jak bardzo nie lubiliśmy tego, że o wszystkim decydowano za nas. Pamiętamy tęsknotę za demokracją i wolnymi wyborami.
Dziś nie musimy stać w wielogodzinnych kolejkach, modląc się, by i dla nas starczyło mięsa i aby pani ekspedientce czymś nie podpaść. Nie musimy korzystać z autostopu, bo mamy samochody, a podróżować możemy po całym świecie. W sklepie nie wybieramy już pomiędzy smalcem a octem, a podczas wyborów możemy głosować na kandydatów reprezentujących różne partie, programy i postawy moralne.
W najbliższą niedzielę w naszym okręgu odbędą się wybory uzupełniające do Senatu. Oczy całego kraju zwrócą się na nasz region. Główne media długo będą analizowały frekwencję i nasz wybór. Znajdźmy więc czas na oddanie głosu po to, by nasz region w Senacie reprezentowała osoba mądra, nowoczesna i odpowiedzialna. Ktoś, z kogo będziemy mogli być dumni. Powinniśmy o tym pamiętać i głosować odpowiedzialnie, przede wszystkim jednak – głosować! Niska frekwencja boleśnie bowiem niszczy demokrację i wskrzesza mroczne, zapomniane duchy PRL-u.
Tym razem będziemy w okręgu pilskim mieć jeszcze jedną „nowość”. Zawsze bowiem do Senatu startowali sami mężczyźni. W dniu 6 lutego, pierwszy raz od 20 lat, możemy wybrać kobietę!
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
Powodzenia!!!!! basia bartel