Wydawałoby się, że to zaledwie wczoraj mieliśmy święta Bożego Narodzenia, podczas kiedy już przygotowujemy się do Wielkanocy. Czas nie ma dla nas litości – tygodnie, miesiące, lata mijają tym szybciej, im starsi jesteśmy. Umykających chwil nie zatrzymamy, ale możemy sprawić, by efektownie wykorzystać każdą z nich, zmieniając otaczającą nas rzeczywistość na lepsze.
By jednak nie było za spokojnie, tuż przed świętami, nieoczekiwanie pojawił się problem z, wydawałoby się przesądzoną sprawą – ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Największa partia opozycyjna, ku powszechnemu zaskoczeniu opinii publicznej, a nawet części swoich członków, zakwestionowała umowę, którą sama wynegocjowała. To, co wcześniej było zwycięstwem, teraz jest „niewarte ratyfikacji”, wspaniały sukces negocjatorów poprzedniego rządu, dziś jest „pełnym niejasności projektem”.
Co więc się zmieniło przez parę miesięcy w kwestii Traktatu Lizbońskiego? Dokładnie nic. Za to wiele zmieniło się w Polsce i tu raczej należy szukać przyczyn obecnej awantury. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie pogodziła się z przegraną i wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję, by szachować rząd. Ponieważ po swojej stronie ma prezydenta, może robić to wyjątkowo skutecznie.
Znakomitej większości Polaków nie trzeba przekonywać do tego, że Unia Europejska jest wielkim sukcesem wszystkich państw, które ją współtworzą. Dzięki niej, Europa od wieków będąca teatrem konfliktów i niekończących się wojen jest obecnie jednym z najspokojniejszych miejsc na świecie. I choć jesteśmy we Wspólnocie Europejskiej zaledwie parę lat, już dziś trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie naszego kraju bez wielkiej europejskiej rodziny tworzącej UE. Nie trzeba o tym przekonywać rolników, którzy dzięki funduszom europejskim mogli zakupić nowoczesny sprzęt i rozwijać swoje gospodarstwa, nie trzeba przekonywać przedsiębiorców, którym Unia pomagała tworzyć nowe miejsca pracy i rozwijać firmy, nie trzeba przekonywać milionów Polaków, którzy w innych państwach członkowskich znaleźli upragnioną i dobrze płatną pracę. Nie trzeba wreszcie przekonywać naszej młodzieży, która może brać udział w licznych programach stypendialnych, które pozwalają jej nie tylko poznać kulturę i języki innych państw, ale także zdobyć inną cenną wiedzę.
Nie sposób wymienić w paru linijkach wszystkich zalet naszego członkostwa, ale trzeba z całą mocą podkreślić, że Unia Europejska jest organizmem, który wymaga ścisłej współpracy wszystkich państw ją tworzących. Wystarczy problem w jednym państwie, by dalszy rozwój Wspólnoty stanął pod znakiem zapytania. Przed egzaminem z umiejętności gry zespołowej stanęła właśnie Polska. Jeśli chcemy pokazać, że nie tylko potrafimy z Unii Europejskiej brać, ale także do niej coś wnosić, powinniśmy poprzeć dalszy jej rozwój, a więc i Traktat Lizboński. Polska ma prawo odrzucić tę z trudem wynegocjowaną umowę, ale wtedy na długo stracilibyśmy naszą wiarygodność jako godnego partnera. Czas raz na zawsze schować głęboko do szafy naszą niezbyt chlubną tradycję „liberum veto” i pokazać, że potrafimy współdziałać z innymi.
Adam Szejnfeld