W miniony piątek odbyła się w Sejmie debata nad expose premiera Leszka Millera oraz głosowanie nad wotum zaufania dla niego i dla nowego rządu. Wydaje się, że wszystko poszło po myśli rządu, choć debata była momentami bardzo gorąca. Trudno byłoby zresztą dziwić się zwycięstwu rządu w głosowaniu i liczyć, że będzie inaczej. Koalicja ma bowiem w obecnym parlamencie przewagę, jakiej chyba nie miał jeszcze żaden rząd w III Rzeczpospolitej. No, może poza kontraktowym. Koalicja parlamentarna głosowała więc za zaufaniem dla rządu, opozycja przeciw.
Muszę szczerze powiedzieć, że dobrze przeczytałem całe wystąpienie programowe premiera, ale oczywiście w sposób szczególny zapoznałem się z częścią poświęconą finansom, gospodarce i rolnictwu. I nie tylko dlatego, że jest to sfera mojego zainteresowania, ale przede wszystkim dlatego, że bez uzdrowienia finansów publicznych, pobudzenia rozwoju gospodarczego i wspierania przedsiębiorczości, także na wsi i w rolnictwie, nie będzie można walczyć w Polsce z chorobą bezrobocia i nie będzie można stymulować wzrostu dobrobytu polskich rodzin. A wszystkie wtedy, nawet najlepsze propozycje i deklaracje, nie tylko, że nie będą warte ,,funta kłaków”, ale wręcz mogą odwrócić się przeciw tym, co je składają.
Jedno więc mogę stwierdzić po lekturze expose na pewno – nie nadaje się ono tak właściwie do rzetelnej oceny. Jest ogólnikowe i lakoniczne, zbyt lakoniczne. Owszem, są tam podane kierunki i cele przyszłej polityki rządu, ale są to tezy, które mógłby postawić każdy premier, każdego rządu. Są dobre i słuszne, przynajmniej większość. Nie znając jednak ich konkretnego kalendarza, a przede wszystkim narzędzi, instrumentów realizacji, nie można powiedzieć, czy są realne do osiągnięcia. Co gorsze, trudno to wystąpienie oceniać dzisiaj i, niestety, równie trudno będzie ze zgłoszonego programu rozliczać pana premiera również i w przyszłości. To źle, bo poparcie powinno być poprzedzane rozliczeniem, a tylko solidne rozliczenie z kolei, może rodzić autentyczną odpowiedzialność. W expose, o którym mowa zabrakło mi odpowiedzi na wiele pytań i wątpliwości, po części z braku szczegółowych rozwiązań, a po części dlatego, że w ogóle w programie premiera o niektórych ważnych sprawach się nie mów. A to już musi dziwić.
Zawsze ważnym impulsem dla rozwoju gospodarczego jest zmniejszanie obciążeń fiskalnych i parafiskalnych. W programie rządu nie ma jednak propozycji upraszczania i obniżania obciążeń podatkowych i zusowskich, nie ma też, żadnych innych konkretnych propozycji w tym zakresie. Być może, lewicowa filozofia nie dopuszcza poluzowania podatkowego, to zresztą już wiemy, ale może są inne metody stymulowania rozwoju i inwestowania? Nie wiem, nie podano ich.
Nie mogłem też w programie premiera znaleźć oceny i planów na przyszłość dotyczących restrukturyzacji hutnictwa, przemysłu ciężkiego, w tym wydobywczego, czy zbrojeniowego, albo prywatyzacji sektora energetycznego. Nie wspomina się tam również o trudnościach branży samochodowej. A przecież wszystkie te, tylko przykładowo wymienione, branże generują największą ilość bezrobotnych w naszym kraju i dodatkowo, niestety, generują również największe problemy finansowe dla budżetu państwa i dla ZUS-u. Podobnie nie znalazłem obszerniejszych fragmentów poświęconych restrukturyzacji polskiej wsi i rolnictwa. Nie wiem, czy nie jest to największy problem i największe wyzwanie na najbliższe lata dla rządzących? Ja uważam, że tak. Bezpośrednie skutki bowiem sytuacji na wsi i w rolnictwie obserwujemy wszędzie i nie tylko w gospodarce. Nie wiadomo więc, czy ten ważny proces będzie kontynuowany, czy też nie, a jeśli tak, i ufam w to, to jakimi metodami i jakim kosztem. I najważniejsza chyba sprawa. Bezrobocie. Już dla nikogo nie jest tajemnicą, że dla poprawy złej sytuacji na rynku pracy potrzebne są szerokie zmiany w prawie pracy, z kodeksem pracy na czele. W expose i owszem, mówi się o tym, ale nader lakonicznie i jedynie wspominając wyrywkowe propozycje. Sam jestem ciekaw, czy wreszcie uda się w tej kadencji zmienić przepisy dotyczące umów na czas określony, wprowadzić nowe formy umów, np. na zastępstwo, czy uda się zmienić kuriozalną zasadę, że za czas choroby płaci nie ZUS, lecz pracodawca, albo odciążyć małe i średnie firmy od biurokracji, choćby związanej z koniecznością tworzenia zakładowych regulaminów pracy i regulaminów wynagradzania, tworzenia służb i komisji BHP, itp. Jest w obecnym Sejmie znacznie mniej związkowców, ale czy jest znacznie więcej pragmatyków, nie wiem. Już przez najbliższe miesiące będziemy się o tym mogli przekonać. Na razie, mimo, że expose jest miłe i sympatyczne dla ucha, trudno było znaleźć opozycji pozytywne przesłanki, by dać wotum zaufania dla jego autorów.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
PS.
Z nową kadencją Sejmu uległy uproszczeniu i zmianie moje adresy internetowe. Dla wszystkich więc osób, które ze mną korespondują, bądź są tym zainteresowane podaje nowe: 1). adres poczty: Adam.Szejnfeld@sejm.pl; 2). adres strony www: http://szejnfeld.sejm.pl