Za nami sześć miesięcy rządu Donalda Tuska, których podsumowanie premier przedstawił na specjalnej konferencji prasowej z udziałem wszystkich ministrów. Jeszcze zanim premier zasiadł przed zgromadzonymi dziennikarzami główni politycy opozycji wystawili cenzurkę rządowi. Jak było do przewidzenia, nie szczędzili obecnego rządu, krytykując praktycznie wszystko – od składu poprzez zakres prac, a na wynikach skończywszy. Trudno się temu dziwić – w demokratycznych państwach jest tradycją, że opozycja krytykuje dokonania władzy i brak tego byłby co najmniej zaskakujący. Tym razem jednak opozycja stanęła przed niemałym wyzwaniem, ponieważ tak naprawdę niewiele można wytknąć gabinetowi Tuska – Polska się rozwija, zmniejsza się bezrobocie, rosną płace, nie popełniono żadnych błędów legislacyjnych, a ustawy wreszcie służą ludziom, a nie klasie politycznej.
Ponieważ jednak wypada jakąś krytykę opinii publicznej przedstawić, część polityków opozycyjnych postanowiła zarzucić koalicji rzekomą małą liczbę ustaw uchwalonych przez parlament. Wyraz swojemu oburzeniu dał prezes Jarosław Kaczyński, mówiąc o braku pracy dla Sejmu i o tym, że rząd niewiele robi. Prezes Kaczyński zapomniał, że nie jest sztuką siąść i napisać ustawę – co innego stworzyć ustawę dobrą, którą przyjmie Parlament i nie odrzuci Trybunał Konstytucyjny. Cóż, prezes PiS-u coś powiedzieć po prostu musiał i nie ma się co dziwić jego strategii. Gdyby rząd nic innego nie robił tylko produkował ustawy w tempie automatu Jarosław Kaczyński zapewne ze smutkiem pochyliłby głowę nad faktem, że ustawy konstruowane są za szybko i byle jak. Nie omieszkałby zapewne użyć mocnych słów, wspominając o „biegunce legislacyjnej” która niesie ogromne niebezpieczeństwo dla jakości życia Polaków.
Podczas swojej konferencji premier Tusk wyraźnie podkreślił, że celem jego gabinetu nie jest zasypywanie Sejmu i Polaków kolejnymi ustawami, z których wynikałby wzrost liczby przepisów i w efekcie biurokracji. “Staramy się kierować do Sejmu tylko takie projekty, które mają odciążyć obywateli” – to słowa, które doskonale obrazują strategie rządu. „Nasz rząd postanowił przeprowadzić zmiany w Polsce, w sposób stanowczy, ale spokojny. One nie mają dawać satysfakcji ideologom, czy ekspertom, lecz mają służyć dwóm celom: by Polacy więcej zarabiali i by nasz kraj, szczególnie w kontekście europejskim, funkcjonował normalnie i sprawnie”. Premier przypomniał także, że zaraz na początku funkcjonowania rządu podjęte zostały decyzje finansowe dzięki którym udało się wygospodarować 2,5 mld zł na podwyżki dla nauczycieli i 1,5 mld na obniżenie deficytu budżetowego.
Warto dodać, że obecny rząd funkcjonował w niesprzyjających warunkach politycznych. Obecny prezydent nawet nie ukrywa swoich sympatii politycznych i zdaje się, że od początku nie miał zamiaru ułatwiać życia obecnej koalicji. Brak stanowiska prezydenta w wielu istotnych dla kraju kwestiach sprawia, że praca nad ustawami wiecznie jest obarczona ryzykiem weta. Rząd pracuje w pełnej świadomości tego, że zmiany kluczowe dla państwa mogą być zastopowane tylko z powodu preferencji partyjnych Lecha Kaczyńskiego.
Nowy rząd dał Polakom nadzieję na realne podniesienie standardu ich życia. Dzięki poczynionym zmianom nasz kraj coraz zbliża się do średniej europejskiej pod względem zarobków, bezrobocia i bezpieczeństwa. Tutaj fakty mówią za siebie. I choć zapewne za pół roku ponownie usłyszymy od opozycji krytykę gabinetu Donalda Tuska, to warto by tym razem jej liderzy lepiej odrobili zadanie domowe i podali choć parę konkretnych przykładów na źle wykonane zadania, zamiast mglistych uwag które usłyszeliśmy ostatnio. Jestem jednak przekonany, że rząd dzięki stanowieniu dobrego prawa nadal będzie podnosił poziom życia Polaków, czym sprawi radość wszystkim z wyjątkiem partii opozycyjnych. Wiele jest jeszcze do zrobienia, ale dzięki wspólnemu wysiłkowi wszystkich ministrów gabinet Donalda Tuska ma szanse zbudować trwałe podwaliny do stałego, wieloletniego rozwoju naszego kraju. Nie mam wątpliwości, że jeśli uwarunkowania na scenie politycznej temu nie przeszkodzą, cel ten zostanie osiągnięty.
Adam Szejnfeld