Rząd szarpany wewnętrznymi konfliktami, koalicyjnymi sporami oraz tropieniem mitycznego układu nie ma czasu na zajmowanie się gospodarką, co wychodzi jej tylko na dobre. Co prawda nie ze wszystkich wskaźników należy się cieszyć, bo zgodnie z prognozami Platformy Obywatelskiej nastąpił niestety wzrost bezrobocia do 15,2% (dane MIPS), ceny produkcji przemysłowej wzrosły o 2,8%, a inflacja podniosła się do 1,8%. Z drugiej jednak strony prezentowane są optymistyczne prognozy ekonomistów z UE dla polskiej gospodarki: wzrost PKB nawet powyżej 6 %, wzrost inwestycji ponad 10%, wzrost eksportu powyżej 10%. Ma to być wynikiem dobrych trendów w gospodarkach „starych krajów UE”. Warunek – brak złych decyzji gospodarczych naszego rządu. W tym kontekście z jednej strony cieszy więc deklaracja minister finansów o szybszym obniżeniu klina podatkowego, ale z drugiej strony niepokoi zapowiedź zmiany Kodeksu Pracy, czy uchwalenie nowej ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy idących w stronę wysokich kar dla pracodawców, co może doprowadzić do patologii i nadinterpretacji przepisów przez urzędników. Jeszcze gorsze wrażenie robi nowa ustawa, której pierwsze czytanie odbyło się w miniony piątek. Ta wprowadza drakońskie kary dla pracodawców sięgające nawet 20.000.000 zł.
Mimo wszystko, dzisiaj, po kilkunastu tygodniach od ogłoszenia prognozy gospodarczej na 2007 rok przez Platformę, jesteśmy i my gotowi dokonać korekty wcześniej opracowanej analizy, ale ostateczne prognozowanie jest uzależnione jednak od stabilnej i przewidywalnej sytuacji nie tylko ekonomiczno-gospodarczej w Polsce, lecz także i politycznej. Niestety, to ostatnie kryterium nadal nie jest spełnione.
Na szczęście, gdy kot (rząd) śpi, myszki (przedsiębiorcy) pracują.
****
Niestety kot, choć niebywale leniwy budzi się od czasu do czasu i wtedy zaczynają się kłopoty. Kilkanaście dni temu rząd podjął decyzję o wycofaniu nowelizacji ustawy o swobodzie działalności gospodarczej flagowego dla rozwoju przedsiębiorczości projektu, który firmował kampanię wyborczą PiS w zakresie wspierania gospodarki. Decyzja ta zaskoczyła nie tylko polityków, ale także ekspertów i przedsiębiorców. Wydaje się też, że nie powinna ona być obojętna również dla rzeszy wyborców PiS, którzy głosowali na gospodarczy program partii. Program ten jednak nie pierwszy już raz okazał się zwykłą wydmuszką, a rząd brakiem odpowiednich projektów legislacyjnych oraz ekonomicznych reform uderza przede wszystkim w najmniejsze firmy, które borykają się z formalnościami stawianymi przez rozmaite instytucje.
W tym miejscu muszę przypomnieć, że ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, według programu PiS miała wnieść nowe tchnienie w polską gospodarkę, spowodować wzrost gospodarczy i sprawić, że w Polsce miałoby powstać tysiące nowych przedsiębiorstw. Po kampanii wyborczej, prace nad nowelizacją szumnie ogłaszał rząd Kazimierza Marcinkiewicza, a dokończyć je zobowiązał się rząd Jarosława Kaczyńskiego. Mieliśmy więc, przez ostatnie kilkanaście miesięcy, trzy obietnice legislacyjne PiS-u, z których pozostał tylko kosz na śmieci. Dziś premier i rząd nie precyzują, co się stało z ustawą i dlaczego nie chcą przeprowadzić reform. Specjaliści podejrzewają jednak, że rząd nie potrafi zmierzyć się z wyzwaniami, jakie niesie uproszczenie procedur stawianych przed firmami. Co gorsza, istnieją obawy, że brak niezbędnych zmian wkrótce odbije się niekorzystnie na gospodarce. Przez miniony czas rządząca ekipa nie tylko nie poprawiła omawianej ustawy, ale wprowadziła do niej rozwiązania pogarszające sytuację przedsiębiorców, zwłaszcza małych i średnich firm. Przeniesiono bowiem wprowadzenie przepisów dotyczących „jednego okienka” prawie o dwa lata.
W imieniu Platformy Obywatelskiej, jako Rzecznik ds. Gospodarki, nie mogąc doczekać się działań ze strony rządu, zgłosiłem częściową nowelizację ustawy o swobodzie działalności gospodarczej i innych ustaw, która umożliwiałaby m.in. czasowe zawieszenie działalności gospodarczej i niepłacenie w tym okresie składek ZUS. Rząd kilka miesięcy temu zablokował prace nad nowelizacją zgłoszoną przez PO, zasłaniając się własnym projektem, który jednak, jak już wiemy, nie istnieje. Z tych powodów podjąłem szerzej zakrojone niż do tej pory prace projektowe, mające na celu złożenie w imieniu Platformy Obywatelskiej nie tylko już poselskiego projektu nowelizacji ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, ale całego pakietu ustaw progospodarczych. Już dzisiaj niektórzy nazywają go „Pakietem Szejnfelda”.
Cóż, gdy kot (rząd) śpi, za niego myszki (posłowie PO) pracować muszą.
poseł Adam Szejnfeld
Rzecznik ds. Gospodarki PO
www.szejnfeld.pl