Chodzież, Czarnków, Sieraków, kto następny.
Jest takie odwieczne pytanie – co robić? Co robić, gdy jest źle, co robić, jak się nam coś nie udaje, jak przyszłość wydaje się nie tylko, że niepewna, ale nawet groźniejsza, niż to co znamy dotychczas. Co robić, by było lepiej, niż obecnie. Są tacy, co w takiej sytuacji popadają w rezygnację, w melancholię, siedzą w oknie lub na ławeczce przed blokiem i patrzą w dal. Są też tacy, co się buntują. Mówią to wszystko jest nasze, to z tych rąk, to nasza krwawica, to nam się należy. I idą – na wiec, na barykadę, na protest, na blokadę, na strajk. Są jednak i tacy, co mówią – cóż, życie się zmieniło więc i my musimy się zmienić. Bo albo my się zmienimy, albo nas zmienią.
Los różnie nas obdziela. Daje jednym wiele, drugim nic, a innym wręcz odbiera. Szczodry jednak jest najczęściej tylko dla tych, co nie czekają na pomoc, na jałmużnę, co jej nie żądają, lecz sami biorą się do roboty.
To wszystko dotyczy bardzo wielu ludzi, ale nie tylko. Dylematy takie albo podobne dręczą również i przedsiębiorstwa. Różne – i te małe i duże, i dobre i te, którym zawsze się nie najlepiej wiodło.
Miałem ostatnio możliwość odwiedzić kilka firm z naszego okręgu. Wszystkie do tej pory dobre, prężne, działające w różnych branżach, ale też z różnym bagażem doświadczeń i różnym nastawieniem na przyszłość. Tą unijną też. W Sierakowie zwiedzałem na przykład firmy turystyczne. Właśnie teraz, w zimie, kiedy nie ma sezonu najłatwiej zobaczyć, czy mają pomysł na trudne czasy. I trzeba powiedzieć, iż widziałem piękne, odnowione ośrodki wypoczynkowe pełne ludzi i takie, które również nie musiały się wstydzić swojego wyglądu, lecz były jednak puste. Ale widziałem też i takie, które przypominają muzeum minionej epoki. Jedni więc potrafią się rozwijać w trudnej przecież dla wszystkich rzeczywistości, inni nie. W tym samy zresztą Sierakowie, znacznie wcześniej, zwiedzałem przedsiębiorstwo pana Tadeusza Bartkowiaka. Firma prężna, a właściciel, snując plany na przyszłość, udawania, że wiedzie się przede wszystkim tym, co myślą i czynią, a nie tym, co narzekają i rozkładają ręce w bezsilności. Firma “Bartek” buduje nową przetwórnie mięsa i wie, że jak nie przystosuje jej do warunków Unii Europejskiej, to nie tylko na Zachód, ale i na rynek krajowy nie będzie mogła produkować. Mało tego, dzisiaj trudno sprzedawać towary nie spełniające unijnych standardów nawet na Wschód! Pan Tadeusz Bartkowiak to wie, tworzy więc swoje imperium i nie narzeka. Podobnie działają Helmut Doliwa, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Czarnkowie i Jerzy Kutnik, dyrektor OSM Zakład w Chodzieży. Połączyli siły, włożyli kilkanaście milionów złotych w inwestycje i zdobyli certyfikat pozwalający eksportować swoje wyroby mleczarskie do krajów Europy. Są jednymi z pierwszych w Polsce. Teraz już ani ich pracownicy, ani setki rolników produkujących mleko nie tylko w powiatach chodzieskim i czarnkowsko-trzcianeckim, nie muszą się martwić, czy będzie komu sprzedać swoją produkcję, czy będzie praca, czy będzie można jakoś żyć. Małego tego, nie chcą spocząć na laurach, będą inwestycje kontynuować, a w kolejce czeka już do modernizacji macierzysty zakład w Czarnkowie. Wtedy i rodzima firma będzie już europejska.
Tak to właśnie niektórzy, jak ci z Chodzieży, Czarnkowa, czy Sierakowa, wchodzą do Unii zanim my wszyscy jeszcze udamy się do urn wyborczych, by w referendum oddać swój głos. Gratuluję im wszystkim.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl