W 1991 roku, po odzyskaniu w Polsce demokracji, po upadku „Muru berlińskiego”, po rozpadzie ZSRR, upadł również niechlubny Układ Warszawski. Państwa, które brały w nim udział właśnie w 1991 roku postanowiły o jego przerwaniu i zatajeniu wszystkich dokumentów dotyczących tego militarnego sojuszu. Nie obyło się i w tym przypadku bez wyjątku. Krajem, który nie ratyfikował porozumienia była niepodległa i suwerenna Rzeczpospolita Polska. Jedni mogą uznać to za błąd, inni za posunięcie bardzo odważne i słuszne. Jednak fakt pozostaje faktem, że oficjalnie podpis strony polskiej nie został złożony na dokumencie dotyczący klauzuli tajności. Po blisko 15 latach od tamtego wydarzenia, nowy minister obrony narodowej postanowił odtajnić te dokumenty i udostępnić je opinii publicznej. Oczywiście,
ze względu na bezpieczeństwo naszego kraju, nie wszystko ujrzy światło dzienne, jednak spora i znacząca część dokumentów dostała się i dostanie
w ręce ludzi nie tylko z Polski, ale i świata.
W odtajnionych aktach znalazły się przerażające plany (rzekomo scenariusz ćwiczeń) III wojny światowej, a tak de facto wojny pomiędzy NATO i Układem Warszawskim. To właśnie o tych planach mówił nieżyjący już pułkownik Ryszard Kukliński w książce-wywiadzie „Mój przyjaciel zdrajca”. To właśnie między innymi te plany skłoniły go do współpracy z amerykańskim wywiadem. Jednak przejdźmy do meritum. Według tych planów Polska miała stać się polem bitwy, który ułatwiłby zbrojną napaść państw Układu na zachodnie Niemcy, Belgię, Holandię, Danię… Nasza ojczyzna miała zostać zmieciona z powierzchni ziemi przez rakiety i bomby nuklearne oraz przez skażenia chemiczne. Podano nawet przybliżone dane liczbowe dotyczące ofiar w ludności cywilnej. Miliony Polaków miało zginąć za potęgę i na chwałę ZSRR!!! To wszystko przeraża i przyprawia o zawrót głowy, nawet najbardziej wytrwałych i odpornych. I pomyśleć tylko, że przez dziesiątki lat nasza wasalna rola wobec sowieckiej Rosji nie miała przynieść nam nic innego jak tylko łzy, płacz i zniszczenie. Nie wiemy jeszcze, co znajduje się w pozostałych tomach akt, ale być może kolejne dni przyniosą nam nowe przerażające informacje o przygotowywanej III wojnie światowej.
Dobrze jest wiec, że wreszcie, po latach, dowiadujemy się, jaki nam los planował nasz „Wielki Brat”! Pozostaje tylko jedna wątpliwość. Jak powiedziałem, zgadzam się, że dokumenty te należało odtajnić. Zastanawiam się tylko, czy dobrym momentem na to posunięcie jest jesień 2005 roku – jesień wyborów w Polsce, jesień zmian opcji politycznych, jesień pozyskiwania przez nowy rząd mandatu zaufania, nie tylko w kraju, ale też i za granicą? Jesień, która mija pod znakiem zapytania o naszej, przecież już pokojowej i przede wszystkim gospodarczej, współpracy z Federacją Rosyjską. Czy jesień 2005 roku, jesień wielu znaków zapytania o polską politykę zagraniczną wobec Niemiec, Francji i UE, ale też o politykę wobec Polski takich państw i układów, jak Rosja i Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska, jest najlepszym momentem na powrót do tajnych akt czasów zimnej wojny? Czy to dobry czas?… Pytanie to pozostawię bez odpowiedzi, ponieważ każdy z nas, jako polski obywatel, powinien sam odpowiedzieć sobie na takie pytanie.
Adam Szejnfeld
poseł Platformy Obywatelskiej
www.szejnfeld.pl