Jeszcze noc, jeszcze dzień i… minie „sto lat”.
Miałem ostatnio kilka spotkań z młodzieżą, miedzy innymi w Chodzieży i w Pile. Jakie to jest niesamowite, kiedy się widzi, że oni zupełnie nic nie wiedzą na temat spraw, których nasza pamięć nie chce się pozbyć, nie chce zatrzeć, nie pozwala przykryć nowymi doświadczeniami. Owszem, młodzież zna historię, i tę dawną i tę najnowszą. Nie zna jednak tego, co nie jest opisywane w książkach, co nie jest wykładane na lekcjach. Nie wie, co to znaczyło, że do sklepu na rogu rzucono kawę, nie wie, co to było wejście przez zaplecze, wejście od tyłu dla „swoich”, albo dla tych z „urzędu” na przykład w masarni, a gdy się mówi o kartkach na buty, to pękają ze śmiechu. Młodzi kompletnie nie kojarzą nazwy Klempicz. Plan budowy elektrowni atomowej w naszym rejonie jest dla nich zupełnym zaskoczeniem. Test na to, co oznaczało hasło „czy się stoi, czy się leży, to się należy” wypada niepomyślnie dla wszystkich, a mówienie o darmowych wczasach, dodatkach, deputatach i pracy do piętnastej wywołuje uśmiech zainteresowania. Dzisiejsza młodzież zupełnie nie rozumie dawnych zwrotów typu: „zorganizować”, „załatwić”, „zdobyć”, nie wie też, co to był telefon od sekretarza, który podrywał na równe nogi nawet najbardziej krnąbrnych obywateli. Właśnie obywateli. Nie wiedzą w ogóle, że wszyscy byliśmy „obywatelami”, a tylko niektórzy z nas byli dodatkowo towarzyszami. Dodatkowo, bo obywatelami byli wszyscy. Tylko, co to było za obywatelstwo, skoro państwo nie było obywatelskie?… Państwo obywatelskie bowiem, zaczęliśmy budować dopiero w 1989 roku, a już tak naprawdę, daliśmy pierwsze początki temu państwu w roku 1990, gdy powstały wreszcie samorządne gminy! Od tego czasu dopiero można mówić w Polsce o budowie społeczeństwa obywatelskiego, o budowie państwa demokratycznego, o wyciągnięciu dłoni ku wolności, ku samorządności. Oderwanie się od Wschodu i ponowne spojrzenie, z łzą tęsknoty w oku, na Zachód spowodowało podpisanie traktatu stowarzyszeniowego z Unią Europejską w 1991 roku i wtedy rozpoczęliśmy nasz długi marsz. Tak, długi marsz. Jak Naród Wybrany za Mojżeszem, tak my, Polacy idziemy już dziesiątki lat do Swojego Miejsca. Wracamy! Wracamy do źródeł kultury śródziemnomorskiej, do źródeł kultury chrześcijańskiej, wracamy na Zachód. To jest nasze miejsce. Słońce w duszy, uśmiech na twarzy, otwarta dłoń, a nie zaciśnięta pięść. To są nasze pragnienia. Europa, stara, dobra Europa. Tak, jutro otworzy nam ponownie drzwi Europa, tak jak zrobiła to tysiąc lat temu. Otworzy drzwi dobrobytu, pokoju i pracy dla nas, dla Czechów i Słowaków, dla Węgrów i Litwinów. Znów będziemy razem. I teraz może wreszcie spróbujmy zapomnieć, tak jak nasza młodzież, wszystko, co było złe i niedobre. Zapomnijmy i zacznijmy budować nową Polskę, nową IV Rzeczpospolitą – i dla nas i dla tych młodych, co na całe szczęście nie wiedzą jak było kiedyś..
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej