Kablarze, kablówkarze, operatorzy…. Różnie się mówi na twórców telewizji kablowych. Nie zawsze brzmi to ładnie i nie zawsze elegancko, choć większość osób nie ma nic złego na myśli. Po prostu, wytworzył się taki, może niezbyt szczęśliwy, skrót myślowy, skrót słowny. Dla mnie telewizja kablowa ma niebagatelne znaczenie dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Kto nam pokaże rzeczywistość nas otaczającą, kto pokaże to, co się dzieje w naszym powiecie, w naszym mieście, na sąsiedniej ulicy? Kto, jeśli nie zrobi tego lokalna telewizja? Ale telewizja, to nie tylko informacja, to także przekaz sztuki. Lokalna telewizja i lokalna prasa są więc dla mnie nie tylko nośnikami informacji, ale też są sojusznikami wiedzy i rozwoju, są elementem twórczości i powszechnej edukacji. Dlatego też prasę lokalną i telewizję kablową traktuję bardzo serio i uważam, iż powinny mieć pełne poparcie w swojej działalności. Niestety, nie wszyscy podzielają ten pogląd.
W ostatnich latach, miedzy innymi w związku ze zmianami w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, istotnie zmieniała się sytuacja na rynku udzielania „licencji autorskich” przez organizacje reprezentujące interesy twórców. Znaczącemu wzmocnieniu sytuacji prawnej tych organizacji bowiem towarzyszy zdecydowane pogorszenie sytuacji użytkowników tych praw. Powyższe dotyczy w szczególności operatorów telewizji kablowych. Niestety, żądające coraz więcej tantiem organizacje reprezentujące twórców, nie przejmują się nie tylko losem poszczególnych telewizji, które nie mogąc sprostać finansowym oczekiwaniom artystów, mogą stanąć przed groźbą bankructwa. Nie przejmują się też losem pięciu milionów odbiorców ich programów. Ale czyż nie jest to „podcinanie gałęzi, na której się siedzi”? Twórcy z własnej twórczości mieliby przecież niewiele ponad osobistą satysfakcją, gdyby nie przedsiębiorcy, na przykład wydawcy i nadawcy, którzy twórczość tę upowszechniają wśród jej odbiorców. Co po dobrym wierszu, czy opowiadaniu, co po scenariuszu, filmie, czy kompozycji muzycznej, jeśli ich miejsce byłoby w szufladach, na półkach, czy w prywatnych taśmotekach?! Twórczość ma sens wtedy, gdy równocześnie występuje z sytuacją jej upowszechniania. A to właśnie telewizje kablowe są jednym z bardzo ważnych elementów upowszechniania twórczości. Dlatego też jedynie podejście systemowe, uwzględniające interes wszystkich stron tworzenia i obrotu, może skutkować pozytywnymi efektami dla zainteresowanych, jak i dla całego społeczeństwa.
Niestety, nie może tego zrozumieć nie tylko środowisko twórców, ale także administracja i politycy. Izby gospodarcze reprezentujące przedsiębiorców rynku medialnego nie są na równych prawach dopuszczani do współdecydowania o ich sprawach przez Ministerstwo Kultury, podobnie się dzieje i w Sejmie. Trzeba przyznać, iż jest to sytuacja bardzo dziwna. Demokracja opiera się bowiem na kilku bardzo ważnych fundamentach. Jednym z nich jest wolność i równość. Tak, równość i swobody są kwintesencją demokracji, dlatego jej kanonem jest prawo do równego traktowania.
Jako przewodniczącemu sejmowej Komisji Gospodarki zależy mi na rozwoju przedsiębiorczości w Polsce i stabilnym funkcjonowaniu firm. Nie jest to bez znaczenia w swoich skutkach również dla ochrony praw konsumentów – milionów klientów przedsiębiorstw działających na rynku mediów. Z tych też powodów uważam, iż żadne zasadnicze kwestie dotyczące bezpośrednio lub pośrednio rynku mediów i przedsiębiorców na nim działających nie powinny być rozpatrywane bez ich czynnego udziału.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl