Whisky – Szkocja. Ser – Szwajcaria. Pizza – Włochy. Szampan – Francja. Salami – Węgry. Feta – Grecja. Polska – …?
Trudno, my Polacy nie możemy przytoczyć jednoznacznego, charakterystycznego nośnika informacji o Polsce, promującego nasz kraj samo przez się. Coś, co w gospodarce mogłoby działać podobnie, jak działa, na przykład w kulturze, nazwisko F. Chopin, czy też w życiu publicznym, nazwisko – Papież Jan Paweł II, czy też L. Wałęsa. Większości ludziom na świecie, te nazwiska kojarzą się właśnie z Polską. Trudno natomiast w gospodarce znaleźć taki produkt, czy usługę, która kojarzyłaby się w dość prosty sposób z Polską i przyciągała zainteresowanie naszą gospodarką. Kiedyś podobną rolę spełniały polskie kryształy, wódka albo szynka “Krakus” lub ogórki konserwowe. Dzisiaj jednak nie dorobiliśmy się – co oznacza, że nie wypromowaliśmy – produktu albo usługi rozpoznawalnej jako polski produkt, czy polska usługa. A mamy wiele możliwości. Poczynając od polskich statków znanych na całym świecie – i często bywających w 100%, a przynajmniej w większości całkowicie polską myślą techniczną i wykonawczą – poprzez śmigłowce, szybowce oraz małe samoloty do użytku cywilnego – rolnicze, sportowe – a kończąc na polskich meblach, na miedzi, srebrze i bursztynie, na polskich węgorzach, wiśniach, czy truskawkach albo góralskim oscypku lub też bombkach na choinkę albo ręcznie wyrabianych artykułach ze szkła. W katalogu tym nie powinno się zapomnieć również o “Polskiej Kuchni”, choć szczerze trzeba przyznać, iż oprócz mówienia na ten temat nic się nie czyni, ani w kraju, ani zwłaszcza za granicą, by z tej kuchni zrobić narodowy produkt, znak rozpoznawalny. Trudno znaleźć u nas restaurację, zwłaszcza poza dużymi miastami, serwującą tylko polskie dania, a za granicą nie promuje się tej kuchni nawet na pokładach polskich samolotów, czy choćby w polskich placówkach dyplomatycznych. Cóż więc marzyć o restauracjach. A przecież, czyż polski kapuśniak, ogórkowa, albo grzybowa z borowików na danie pierwsze lub pierogi, bigos, czy kotlet schabowy na danie drugie, nie mogłyby konkurować z daniami najbardziej znanych kuchni świata? Czy wiele innych naszych wyrobów nie mogłoby konkurować z zachodnimi? Tak, na pewno tak. Ale my nie potrafimy wypromować nawet kapuśniaka. Cóż tu wiec mówić o statkach, samolotach czy helikopterach. Weźmy się wiec może najpierw za salceson, kaszankę, naleśniki z serem, albo budyń z truskawkami, a potem może uda nam się przyznawać w świecie do rakiet, czołgów i statków, czy choćby świątecznych ozdób na choinki.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl