Rok się kończy, rok zaczyna. Przełom. Czas ten zawsze służy refleksjom, zadumom, analizom i wróżbom na przyszłość. Następny rok, to też kolejny rok wyborczy. Tym razem będziemy wybierali radnych gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Wybierzemy też wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i marszałków. Jak? Jeszcze nie wiadomo. Platforma Obywatelska od zarania swojego istnienia proponowała, by tych, którzy rządzą naszymi ,,małymi ojczyznami” obarczyć pełną odpowiedzialnością. Można to uczynić tylko wtedy, gdy będą sprawowali swoje funkcje jednoosobowo i gdy będą wybierani w wyborach bezpośrednich. Sojusz Lewicy Demokratycznej myśli natomiast jakby podobnie, ale tylko podobnie, gdyż uważa, że nasze społeczeństwo, a więc i chyba kandydaci, do tego nie dorośli. Dlaczego? Na jakiej podstawie? Nie wiem. W każdym razie proponują, by wybory takie przeprowadzić tylko w małych gminach i żeby jednak wójt, burmistrz, prezydent nie był jednoosobowym organem wykonawczym. Przewidują bowiem pozostawienie, okrojonego do trzech osób, zarządu. Trzy osoby – niby ciało kolegialne, kolektywne, ale jakże trudno będzie się do tej grupki kumpli dostać. Przy tej okazji przypomina mi się stary peerelowski dowcip tłumaczący różnicę między kliką a kolektywem. Klika mianowicie jest to grono osób, do którego nie należymy. Od czasu jednak, gdy do niej wchodzimy, staje się już kolektywem. Widać lewica bardzo jest przywiązana do kolektywów. Gdy je tworzy, gdy się w nich odnajduje, wszystko jest O.K., ale kiedy jest inaczej, słyszymy, że gdzieś rządzi jakaś klika. Czy nie lepiej z tym skończyć.
Swoją drogą sam się zastanawiam skąd takie przekonanie, że ludzie w średnich i dużych miastach są tacy głupi i nie będą potrafili w wyborach bezpośrednich wybrać sobie burmistrza czy prezydenta. No weźmy na przykład Chodzież, czy Piłę. W Czarnkowie, Wągrowcu, czy Złotowie mieszkańcy tych miast mają mieć prawo wybierania bezpośrednio swoich włodarzy, a mieszkańcy Chodzieży i Piły już nie?! Dlaczego? Prezydenta państwa potrafimy wybrać sobie sami, a burmistrza nie?! I co? Ma tak zostać, że w innych, mniejszych miastach i gminach wszyscy mieszkańcy będą mogli zadecydować kto będzie rządził nimi przez następną kadencję, a u nas nadal będą o tym decydować nie tysiące osób, ale nieliczne jednostki?
Platforma się z tym nie zgadza. Zaproponowaliśmy Sejmowi, wnosząc własny projekt ustawy, by we wszystkich miastach i gminach, bez względu na ich wielkość, wójt burmistrz i prezydent wybierani byli bezpośrednio w wyborach i by stali się potem jednoosobowymi organami wyborczymi. Ciałem uchwałodawczym nadal ma zostać rada gminy, choć znacznie już mniejsza. W takim przypadku stawia się niekiedy zarzut, iż może dochodzić do sytuacji, że burmistrz może pochodzić z określonej opcji, a większość radnych z zupełnie innej, i że ten stan może wywoływać poważne konflikty i zaburzenia w zarządzaniu gminą. By do tego nie dopuścić, w projekcie Platformy Obywatelskiej jest opracowany system wyborczy eliminujący taką możliwość. Jego idea jest oparta na modelu francuskim. Tak więc w wyborach mielibyśmy głosować na listy wyborcze, liderem każdej z nich miałby być kandydat na burmistrza. Ten, który wygrałby – a więc i jego lista – w ponad połowie obwodów głosowania, zostałby włodarzem gminny, mając jednocześnie większość w radzie gminy. Tym sposobem wskazywany, potencjalny problem nie mógłby zaistnieć.
Który projekt przejdzie, zobaczymy wkrótce. Teraz natomiast zamiast do wyborów lepiej zacznijmy przygotowywać się do świąt. Z tej też okazji wszystkim Szanownym Czytelnikom ,,Nadnoteckich Ech” składam najlepsze życzenia samych dobrych dni w Nowym 2002 Roku.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
http://szejnfeld.sejm.pl