Jakiś czas temu tematem, którym dzieliłem się z czytelnikami był zamach na demokrację przygotowywany wówczas przez Samoobronę a mający związek z chęcią likwidacji bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Na szczęście naciski opinii publicznej oraz działania sfer politycznych doprowadziły do wycofania się partii Leppera z tych groźnych zamiarów.
Życie polityczne jednak w Polsce charakteryzuje się tym, że niemalże każdy następny dzień przynosi nowe wydarzenia i nowe zmiany zwłaszcza, jeżeli na horyzoncie widać wybory. I to zmiany złe, niedobre. Tak też się stało i na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Rządzący z Samoobroną i LPR PiS, wykorzystując stanowisko Marszałka Sejmu, chciały podstępnie, pod osłoną nocy, wprowadzić do porządku obrad punkt dotyczący zmian w ordynacji wyborczej. Na szczęście natychmiastowe działanie Platformy Obywatelskiej i pozostałych partii opozycyjnych doprowadziło do uniemożliwiania przeprowadzenia głosowań ze względu na zerwanie przez nas quorum. Niestety, następnego dnia PiS, po mobilizacji i ściągnięciu z kraju oraz z zagranicy wszystkich posłów koalicji i tak przeforsował zmianę porządku obrad i wprowadzenie pierwszego czytani nowelizacji ordynacji wyborczej do samorządu. Mówiąc w wielkim skrócie PiS obawia się że przegra wybory z PO, dlatego szuka sztuczek, żeby posilić się Lepperem i Giertychem. W zbójeckim projekcie ustawy autorstwa PiS dotyczącym zmiany w ordynacji wyborczej pojawia się twór zwany „blokiem wyborczym”. Bloki są sposobem na zafałszowanie prawdziwych wyników wyborczych. Wystarczy, że partie publicznie zadeklarują przed wyborami, że tworzą blok wyborczy, by ich wyniki wyborcze były w prosty, arytmetyczny sposób sumowane, dzięki czemu skorzystają przy liczeniu głosów z metody d’Honta premiującej duże ugrupowania. Zatem efekt jest taki, że wybory w okręgu wcale nie wygrywa komitet, który jest pierwszy w wyborach, tylko blok, w którym komitety mogą mieć pojedynczo słabe wyniki. Ale co gorsze, wyborcy już sami nie bardzo będą wiedzieli na kogo głosują. Oddając bowiem głos np. na PiS będą wybierać np. ludzi z LPR albo Samoobrony! Mało tego, nie zawsze ta osoba na którą zagłosujemy będzie mogła zostać radnym, czy radną. Skomplikowana bowiem metoda obliczania głosów oraz oddanie całego władztwa w tej materii umawiającym się partiom tak de facto pozbawi wyborców bezpośredniego wpływania na to, kto ma ich reprezentować. Po co więc wybory, skoro to partie będą sobie decydowały kto radnym ma zostać, a kto nie?!
Zarzuty kierowane w stronę Platformy Obywatelskiej, iż również chciała forsować zmiany w ordynacji wyborczej bezpośrednio przed wyborami są całkowicie bezpodstawne. Po pierwsze inicjatywa wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych autorstwa Platformy Obywatelskiej jest głoszona przez PO od samego jej powstania, czyli od prawie sześciu lat! Nie można więc tu mówić od zaskoczeniu, czy manipulowaniu przedwyborczym. To był i jest bowiem jeden z kanonów naszej filozofii wyborczej. Dotyczy to tak wyborów samorządowych, jak i wyborów parlamentarnych. W tej sprawie zebraliśmy już ponad 800 tysięcy podpisów obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Poza tym nasz projekt ordynacji samorządowej został złożony wiele miesięcy wcześniej, ale był skutecznie przetrzymywany przez marszałka Marka Jurka aż do teraz. Po drugie Donald Tusk zadeklarował, że proponowane przez nas zmiany mają dotyczyć następnych wyborów, a nie tegorocznych.
Analizując zaistniałe ostatnio wydarzenia Platforma Obywatelska wzywa więc wszystkie lokalne stowarzyszenia, komitety i ludzi dobrej woli, by wspierali budowanie Ruchu Obywatelskiego przy PO. Jest to obecnie jedyny sposób, aby zatrzymać koalicję fałszu i hipokryzji. Bo czymże jest głoszenie szczytnych ideałów, mówienie o uczciwości i odpowiedzialności przy jednoczesnym czynieniu wszystkiego wyłącznie pod własne, partykularne, partyjne interesy we wspólnym państwie – w Polsce?!
Adama Szejnfeld
poseł Platformy Obywatelskiej
www.szejnfeld.pl