Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Konsultacje a populizm

Redaktor admin on 3 Czerwiec, 2006 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Publiczna debata, konsultacje, procesy opiniowania, dyskusje… Są to wszystko metody kontaktowania się ludzi polityki z obywatelami mające na celu uzyskanie odpowiedzi (potwierdzenia albo zaprzeczenia), co do słuszności celów i działań, jakie sami podejmują. Ostatnio mamy na przykład do czynienia z takim procesem w stosunku do projektu Narodowego Planu Rozwoju. Przy tej okazji należałoby zastanowić się, na ile taka debata może wnieść pozytywnych czynników w tworzeniu optymalnego planu rozwoju, a na ile może jednak utrudnić, czy wręcz nawet zniweczyć wysiłek „programistów”, poprzez rozregulowanie, czy rozmydlenie celów i priorytetów NPR-u. Plan ten bowiem, to setki miliardów zł przez kilka lat do podziału, a w takim razie jest to już tak znaczna sumka, że oczywiście każdy chciałby z niej uszczknąć coś dla siebie – dla swojej gminy, dla swojego powiatu, dla swojego województwa, dla swojego sektora, dla swojej branży, dla swojej firmy…. Ale pytaniem zasadniczym jest – czy rozwój wzmacnia się i wspiera koncentrowaniem środków – dawanie tylko na bardzo nieliczne cele i najważniejsze priorytety, czy też poprzez dekoncentrację finansów – wspomaganie wszystkich potrzebujących i dawanie wszystkim zapóźnionym, by gonili lepszych od siebie?
Gdyby przyjrzeć się w przeszłości przyjmowanym podobnym rozwiązaniom, które miały swoje znaczenie ogólnokrajowe i wieloletnie (podobnie jak NPR, ale w innym, mniejszym zakresie), to doświadczenia w swoich efektach nie są chyba najlepsze. Wystarczy wspomnieć niedawno przeprowadzoną reformę podziału administracyjnego kraju czy też „wielką” umowę na offset związany z zakupem wielozadaniowych samolotów dla polskiej armii. To oczywiście inna skala i zakres, ale wydaje się, że próbki do „laboratoryjnego badania” się nadają. W jednym i w drugim przypadku mieliśmy więc do czynienia z podobnym mechanizmem, lecz o odmiennym podłożu. Różne grupy nacisku spowodowały, że w obu przypadkach mamy do czynienia z dywersyfikacją celów i środków, a nie z ich koncentracją. W przypadku podziału administracyjnego karju stworzono niektóre powiaty, które maiłyby problem racjonalnego utrzymania się, gdyby były tylko gminami, natomiast w procesie tworzenia silnych regionów udało się jedynie osiągnąć powstanie słabych województw. O zadaniach jednostek samorządu terytorialnego, w ramach decentralizacji państwa oraz ich autentycznej samodzielności, w tym finansowej, nie będę już wspominał. W offsecie natomiast, który przez dziesięć najbliższych lat miał dźwigać polską gospodarkę, tę cywilną i tę wojskową (samo to założenie było już bezsensowne), stało się podobnie. Mamy tu do czynienia z rozproszeniem celów i środków oraz zakwalifikowaniem do offsetu wielu przedsięwzięć, które i tak same świetnie mogłyby się zakotwiczyć w polskiej rzeczywistości gospodarczej, gdyby tylko usunąć z niej nadmiar barier. Zresztą i tak się cieszę, iż w ramach amerykańskiego offsetu nie rozpoczęto w Polsce produkcji kijów do szczotek, kos, czy też budowy przyszkolnych boisk, a i takie to „świetne” pomysły mogłem oglądać.
Co chcę poprzez to wszystko powiedzieć? Ano tylko tyle, że szerokie konsultacje są oczywiście potrzebnym, a nawet koniecznym elementem demokracji, lecz nie zawsze muszą doprowadzić do oczekiwanego skutku. Niekiedy wręcz przeciwnie – zamiast pomagać w osiąganiu optymalnych rezultatów doprowadzają do rozproszenia działań i zmniejszania ich pozytywnych skutków. Dlatego decydenci winni mieć tę niecodzienną umiejętność rozróżniania „rad” dobrych od złych, stosowania się do woli obywateli, ale nie zawsze i do wszystkich. Innym niż NPR przykładem na tę tezę, jest tu dyskusja nad karą śmierci. Gdyby wsłuchiwać się bezkrytycznie w opinię publiczną już dawno powinniśmy wszystkich złoczyńców wieszać i to po bardzo szybkich postępowaniach karnych, innych natomiast nigdy nie wypuszczać z więzień. Podobnym skutkiem mogłoby się skończyć wprowadzanie w życie odpowiedzi na takie na przykład pytania, jak: czy podatki mają być wysokie, czy niskie, czy nauka w szkołach wyższych winna być bezpłatna, czy odpłatna, albo czy biedni powinni dostawać pomoc tylko wysoką, czy jedynie bardzo wysoką (bo przecież nie niską). Tak, umiejętność selektywnego wsłuchiwania się w opinię publiczną jest cechą trudną, ale u odpowiedzialnego polityka konieczną. W przeciwnym razie każde działania mogłyby kończyć się populistycznymi rozwiązaniami mogącymi w swojej sumie prowadzić jedynie do katastrofy.

Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)