Dlaczego władza traktuje małe firmy jak zło niechciane? Z jednej strony słyszymy ciągłe deklaracje poprawy ich sytuacji, a z drugiej strony nie widzimy realnych działań… Można by prowokacyjnie powiedzieć, że winna jest moda, moda na małe firmy. Ale mówiąc poważnie winna jest państwowa własność i kupowanie spokoju. Dzisiaj już w Polsce małe i średnie przedsiębiorstwa, podobnie jak na całym świecie, stanowią trzon gospodarki. To one dają pracę większości ludzi w Polsce, to one wypracowują większość Produktu Krajowego Brutto, to one stają się potęgą rozwoju. I to one są podstawą prywatnej własności oraz przedsiębiorczości obywateli naszego państwa. Nie można więc o nich nie mówić, nie można nie składać deklaracji, nie można, w obliczu takiej potęgi, zajmować się tylko olbrzymimi molochami. Niestety, publiczne jest wrogiem prywatnego. “Nieszczęściem” firm sektora MSP jest to, że są rozproszone i także to, że są głównie przedsiębiorstwami prywatnymi. Ich właściciele i załogi nie mają takiej siły i środków przebicia, co huty, stocznie, czy kopalnie. Nie są taką polityczną potęgą jak wielkie przedsiębiorstwa państwowe lub spółki skarbu państwa. Większość działań władzy na rzecz “przedsiębiorstw starej gospodarki” wymuszana jest nie tylko przez menedżment tych przedsiębiorstw i układy polityczne, ale także przez związki zawodowe i naturalny stosunek jaki występuje pomiędzy właścicielem (Skarb Państwa), a firmą. Cóż, w Polsce mamy nadal radykalnie za dużo własności państwowej i prapaństwowej z jednej strony oraz brakuje nam solidaryzmu społecznego z drugiej strony. Występuje tylko solidaryzm partykularny. Jedne grupy społeczne walczą o to, by coś dostać kosztem innych grup społecznych. Nikt się nie przejmuje biedą innych, jedyny cel, to łatanie biedy własnej. Klasa polityczna natomiast, poddając się presji żądań jednych przeciw drugim, niszczy szansę na szybki rozwój, którą otrzymaliśmy kilkanaście lat temu, na początku transformacji ustrojowej i gospodarczej. Tak więc, gdy dzieje się krzywda firmom małym, zatrudniającym łącznie na przykład aż 10 milionów ludzi, to władza często milczy, a gdy tylko 10 tysięcy górników grozi strajkiem, to natychmiast znajdują się i ludzie, i pieniądze na pomoc. Niestety, najczęściej kończy się wszystko bezsensownym rozdawaniem kasy na lewo i prawo. Wszystko kończy się po prostu kupowaniem spokoju. Tak, kupowanie spokoju – oto jeden z największych wrogów małych firm. Kupowanie spokoju dla siebie przez ludzi władzy. Miliardy, dziesiątki i setki miliardów złotych wydano już na pomoc wielkim przedsiębiorstwom; firmy małe i średnie nie dostały z tego nawet małego procentu. Mimo to, sytuacja w firmach dużych wcale się nie poprawia, a sektor MSP wciąż czeka na swoja kolej.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl