Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Przy okazji towarzyszących nam politycznych zawirowań, to stare polskie przysłowie nabiera nowego, symbolicznego znaczenia. Sprzeczności w dobiegających z ulicy Wiejskiej informacji zdają się potwierdzać jego słuszność. Na dobrą sprawę trudno określić która informacja jest aktualna. Co rusz dowiadujemy się o pomysłach na utworzenie nowego rządu, na utworzenie nowego układu władzy. A to Marek Belka, a to znów Józef Oleksy ustawiają się w blokach startowych do wyścigu o głosy SLD-owskiego poparcia dla swoich gabinetów. Teraz, zamiana ról. Józef Oleksy w roli Marszałka Sejmu, a wcześniej pretendentem był także i ten, który starować niby nie chciał – Janusz Wojciechowski z PSL. Cóż jeszcze może nas spotkać? Z jednej strony oczekujemy zmian, nowych perspektyw, odpowiedzialnych decyzji, słowem, jasnego promyka zwiastującego nowe czasy. Z drugiej jednak, obserwujemy smutny spektakl skostniałego partyjnego teatrzyku, który pomimo wzrastającej temperatury nie spieszy się z topieniem „marzanny”. Przy tej okazji, wraz z mętną wodą afer i skandali, spłukane zostaną pozostałe istniejące nieprawidłowości i błędy. Najsmutniejszy jest fakt, że po płynącym przez ostatnie lata zanieczyszczonym politycznym, zatrutym potoku, jeszcze przez długie lata pozostanie szkodliwy, błotnisty szlam. Nawet, zakrojona na szeroką skalę, rekultywacja zdewastowanego politycznym kataklizmem terenu nie ustrzeże nas przed kolejnym grożącym Polsce niebezpieczeństwem. Nadciągające „tsunami”, przez analityków zwane roboczo „falą Populus Lepperus”, może spowodować o wiele poważniejsze w skutkach zniszczenia. Co więcej, jej nadejście może oznaczać zwiększenie ilości politycznych absurdów i katastrof. Deklaracje lepperowskiej retoryki są bowiem szczytem politycznej hipokryzji. Krytykowany za nieuczciwe transakcje i niejasne powiązania układ rządzący wydaje się być cichym preludium przed tym, co czeka nas za ewentualnych autorytarnych rządów „Marszałka”. Jeden z dzienników donosi o niezwykle interesujących powiązaniach Samoobrony. Okazuje się bowiem, że szefem publicznego funduszu zarządzającego rocznie 130 mln zł ma być Witold M. – oskarżony o wielomilionowe malwersacje i współpracujący z kontrowersyjnymi biznesmenami. A jego koleżanka już została wicemarszałkiem województwa łódzkiego. Stosowane w Samoobronie metody obsadzania stanowisk w niczym nie przypominają standardów panujących w cywilizowanych, demokratycznych krajach. Wicemarszałkiem województwa została “przywieziona w teczce” sympatyczka Samoobrony i koleżanka Witolda M. – Anna P. Czołowe gazety ujawniają, iż wspomniany pan M. doprowadził do upadku kilku państwowych zakładów. Co więcej, czeka na proces w Toruniu, odpowiada także przed sądem w Olsztynie. Czytam to wszystko i oczom nie wierzę. Może to tylko jakieś medialne przekłamania, czy co…..W obliczu takich bowiem faktów trudno nie zadać sobie pytania o przyszłość Polski. Czy przyszła kadencja przerodzi się w kontynuacje panującej degeneracji państwa? Czy można pozwolić na tak zuchwałe nadużycia i kłamstwa? Czy można wierzyć w słowa ludzi skompromitowanych przestępczą przeszłością? Czy w związku z tym chcemy, aby nasze twarze pokrył smutny rumieniec zażenowania i wstydu? Tylko od nas będzie zależało to, czy następne miesiące przyniosą ciepłe dni ulgi, czy stale pogłębiającą się, niszczącą zimę. Jeżeli tak, to niemal pewne jest, że Polska znajdzie się w szarej i smutnej strefie podbiegunowej. Na końcu świata, na końcu cywilizacji, demokracji i uczciwości.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl