Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Lastryko

Redaktor admin on 11 Marzec, 2020 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

- Panie, lastryko jest nie do zdarcia. Można próbować kuć, ścierać, kruszyć i nic. Można coś na to kłaść, kleić, przysłaniać, zasłaniać, ale wszystko z czasem odpadnie, a lastryko pozostanie. Najtrwalsze jest to z czasów komuny. To szare w białe cętki. Nie ruszysz pan tego za cholerę, chyba że dynamitem! – tłumaczył mi niedawno pewien fachowiec starający się pozbyć popeerelowskiego lastryka z wejścia do pewnego urzędu.

Hym… nieraz sobie myślę, że podobnie nie do zdarcia w Polsce jest mentalność dużej części społeczeństwa i to nie tylko tej „homo sovieticus”. Tak samo jest z partyjnymi i kościelnymi elitami, które zresztą na tej mentalności żerują. Siedemdziesiąt pięć lat po wojnie, a przede wszystkim trzydzieści lat po odzyskaniu wolności, w czasach niby oświecenia, darmowej oświaty i internetu, a nadal miliony ludzi ślepo wpatrzone są w to, co każe im rządząca partia oraz co oczekuje od nich kościelna hierarchia.

To niezwykle ciekawe zjawisko. Ludzie potrafią tak samo podporządkowywać się przywódcom partyjnym, jak i kościelnym dygnitarzom. Może dlatego, że choć „homo sovieticus” wywodzi się z czasów stalinowskich i radzieckich, to jednak swoje korzenie ma jeszcze w czasach feudalizmu. Dlatego pewnie, mimo, że od „Krótkiej rozprawy między panem, wójtem i plebanem” Mikołaja Reya minęło prawie pięćset lat, to w myśleniu wielu ludzi oraz w podejściu do kierowania nimi politycznej i kościelnej elity, w zasadzie niewiele się zmieniło. Niebywałe… Pięćset lat i… nic!  To jest dopiero lastryko!

Ślepe, bezkrytyczne podporządkowywanie się przekazowi… Wykonywanie niemalże wszelkich poleceń… Nielogiczny posłuch… Zachowywanie się według partyjnego lub kościelnego życzenia… Jakże to powszechne, nawet w sytuacjach totalnej krytyki określonych zjawisk, lub nagannych zachowań. Na przykład przypadki pedofilii w kościele czy rozkradania miliardów z budżetu państwa na partyjną propagandę zamiast finasowania ludzkiego zdrowia… Homo sovieticus, tak jak i wcześniej feudalne społeczeństwo, w zasadzie „odporny” jest nawet na najbardziej karygodne zjawiska oraz sytuacje dotyczące jego „panów”. Ale… wszystko do czasu. Do momentu, kiedy sam zaczyna na tym tracić. Kiedy skutki odczuwane są we własnym domu, we własnej kieszeni, przez siebie samego. Wtedy następuje bunt. Władza jednak, i ta partyjna, i ta kościelna, wie, że zryw, jeśli następuje, to i owszem, jest niekiedy nawet gwałtowny, ale jednak krótkotrwały. Po czasie wszystko wraca do „normy”. Trzeba to więc tylko przetrwać. Trzeba tylko przeczekać. Trzeba tylko się nie dać!

Jest wiele sprawdzonych metod służących panowaniu nad masami. Na przykład idea państwa wyręczającego ludzi z myślenia o sobie oraz głoszone przez religię zapewnienia sprawiedliwej odpłaty za trudy doczesnego życia w innym świecie. Ten socjotechniczny mechanizm jest tak skuteczny, że bywa stosowany niezmiennie przez wieki aż do dzisiaj. Jest tak trwały, jak cała historia podporządkowywania ludzi państwu i kościołowi. Jest tak niewzruszony i tak niezniszczalny, jak… lastryko.

Dzieje się tak dlatego, że wielu ludzi nie chce, lub nie potrafi zajmować się samodzielnie własnymi interesami. Wolą pracować i żyć tak, jak im zaplanuje i nakaże państwo, lub podpowie kościół, gdyż nie martwić się o jutro, to komfort ich dnia dzisiejszego. To idea, to wartość, za którą wielu gotowych jest zapłacić cenę nawet życia na niższym poziomie, niż byłoby to możliwe za sprawą własnej aktywności i kreatywności. Jeśli do tego dodać zapewnienie sprawiedliwej odpłaty w życiu po życiu, no to o co chodzi?!..

Dlatego lastrykowa władza i ta państwowa, i ta kościelna, ma się w Polsce dobrze, bardzo dobrze. Kruszeje dopiero wtedy, kiedy już nie nadąża ze spełnianiem życzeń. Dzieje się tak, ponieważ w sposób oczywisty z czasem zaczyna brakować „pracy, chleba i igrzysk”, a modły już nie wystarczają. Wtedy okazuje się, że nie da się żyć na bakier z zasadami ekonomii i rynku. Wszystko kończy się katastrofą, ale wtedy, kiedy dla wszystkich jest już za późno. I tak, co kilkadziesiąt lat, proces tumanienia ludzi oraz wykorzystywania ich bierności wraca i wygrywa, nad rozsądkiem i samodzielnością, gdyż dla wielu mieć, oznacza dostać!

Sojusznikiem lastryka jest bieda, niski poziom wykształcenia, wykluczenie… Oświecony, rozumny, samodzielny obywatel jest największym zagrożeniem dla lastryka! Dlatego lastryko nienawidzi wolnych ludzi, tych z własną świadomością, z własnymi marzeniami, celami, pragnieniami, z własnymi dążeniami… Lastryko brzydzi się też multi-kulti, europejskimi wartościami, równością i równouprawnieniem. Lastryko zwalcza ideę otwartych granic, swobody przepływu, zwłaszcza między religiami, wyznaniami, między ideami… Ludzie odcięci od innych są bowiem najlepszym materiałem do mamienia. Panuje się nad nimi dłużej i skuteczniej. Dlatego lastryko buduje podwójny świat. Jeden dla siebie i drugi… dla reszty. Mówi im co innego i jednocześnie robi co innego.

Wszyscy to znamy, bowiem mistrzowie takiej manipulacji żyją wśród nas. Choćby głoszący pochwałę ubóstwa księża, na przykład z pewnym dyrektorem na czele, sami opływający w luksusach. Podobnie jak kiedyś towarzysze żyjący w dostatku, a głoszący wyższość klasy robotniczo-chłopskiej nad zgniłą inteligencją. Dzisiejsza władza nie jest lepsza. Ludziom rzuca ochłapy tylko po to, aby nie czepiali się garnięcia przez nią milionów pod siebie. Nie dziwi więc, że w polskich szkołach więcej jest lekcji religii niż angielskiego, lub matematyki, a w pewnym mieście buduje się na jednym osiedlu aż pięć kościołów i żadnej szkoły. Wszystko dlatego, że lastryko zwiększa swoją trwałość na kościelnej mszy, a kruszeje podczas szkolnej lekcji.

Adam Szejnfeld

Senator RP

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)