Lata mijają, dokonuje się rozwój, zmieniają się czasy i standardy, a słowa pozostają słowami. Przypomniałem sobie ostatnio stary dowcip z czasów PRL-u, kiedy to ludzie próbowali rozweselać sobie życie dowcipami o komunie. Jeden brzmiał tak: Kiedy partia (PZPR) mówi, że coś zabierze, to zabierze, a kiedy mówi, że coś da, to… mówi”. Tak, ten dowcip oddawał rzeczywistość tamtych lat. Ale jaka jest rzeczywistość obecnych czasów? Nie lepsza! Władza, być może dlatego, że wywodzi się z tamtych, peerlowskich korzeni, zachowuje się podobnie. Najgłośniejszym skandalem ostatnich miesięcy była próba zjednania sobie wyborców fikcją w postaci stypendiów socjalnych dla dzieci i młodzieży. Każde dziecko, które pochodzi z niezamożnej rodziny miało dostać miesięczny dodatek w postaci stypendium. Mimo protestów opozycji (nie, że cel niesłuszny, lecz, że władza nie przewidziała na realizację takiego planu żadnych pieniędzy) nowe przepisy przeforsowano. Potem były wywiady, uśmiechy, ściskanie dłoni… A, jak się skończyło? Ogólnopolskimi protestami – protestowali wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, protestowali radni i dyrektorzy szkół, protestowali rodzice. Prawo uchwalono, ale pieniędzy na jego realizację nie dano. Kto więc miałby je dać? Samorząd? A skąd? No, a kogo to w rządzie interesuje?! I stał się dramat. Dzieci, młodzież, rodzice są rozczarowani, a politycy są krytykowani. Rząd na całą akcję przeznaczył jedynie 260 mln zł, a prawdziwe potrzeby przekroczyły 1,5 mld zł! I znów władza, jeśli powiedziała, że da, to… powiedziała.
Podobnie może być i z innym skandalem ostatnich tygodni – z podwyżką akcyzy na olej opałowy i gaz płynny. Tutaj odwrotnie, rząd chce zabrać spore pieniądze – ponad 2,5 mld zł – z naszych prywatnych kieszeni i aby to wykonać wymyślił sobie walkę z przestępcami kosztem uczciwych ludzi. I tu podobnie, jak za peerelu, władza powiedziała, że zabierze i… zabrała (zabrała się za zabieranie). W tym jednym tylko przypadku, rząd miał pecha – z powodów kampanii wyborczej lewica, do tej pory popierająca rząd, przestraszyła się gniewu ludu i stanęła w jednym rzędzie z protestującą prawicą przeciw horrendalnej podwyżce. Jak się to skończy, trudno powiedzieć, ale nie da się ukryć, że analogie do przeszłości są. Gdy rząd chce zabrać, to zabiera!
Kiedy to się skończy? Kiedy władza będzie poważnie traktowała tych, którym ma służyć? Kiedy to ludzie będą decydowali o tym, w jakim państwie chcą żyć i jakimi prawami to państwo ma się kierować? Kiedy rządzący zrozumieją, że są dla rządzonych, a nie odwrotnie? Pytania, wiele pytań, ale obawiam się, że dopóki Polską będą rządzili Ci, którzy mają swoje korzenie w duchu komunistycznego peerelu, to inaczej być nie będzie. Wszak to był ustrój, którego władze zawsze miały usta pełne słów o „dobrobycie ludu miast i wsi”, ale tak naprawdę chodziło im tylko o korzyści dla siebie!
Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej
http://szejnfeld.sejm.pl