Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Mądry Polak po szkodzie

Redaktor admin on 3 Luty, 2009 dostępny w Felietony, Felietony 2009 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Kiedy niecały rok temu premier Tusk apelował o przyspieszenie procesu przystępowania do strefy euro, wielu uważało to za polityczny strzał w kolano. Rezygnować z rodzimej waluty, kiedy złoty pobija kolejne rekordy swojej siły? Kiedy jedno euro kosztowało niewiele ponad 3 złote? Opozycja nie zostawiła suchej nitki na tym pomyśle, strasząc wzrostem cen i innymi „trudnymi do przewidzenia” skutkami gospodarczymi. W tym czasie, nasi południowi sąsiedzi – Słowacy – kończyli swoje przygotowania do wejścia do strefy euro. Dzisiaj, ze wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej jedynie Słowacy śpią spokojnie. Ceny w ich kraju wbrew opiniom populistów się nie zwiększyły, a za to raty kredytów gospodarstw domowych pozostały na stabilnym poziomie. Euro – jedna z najsilniejszych walut świata roztoczyła swój parasol nad słowacką gospodarką.
W minionym tygodniu byliśmy świadkami wydarzeń trzymających w napięciu. Wszystkie programy informacyjne rozpoczynały się od doniesień z giełd walutowych, na których rozstrzygały się losy polskiej waluty. Wiele polskich gospodarstw domowych zadłużonych we frankach szwajcarskich i tysiące firm rozliczających się w euro kibicowało polskiej złotówce, która mimo to w ostatnim czasie gwałtownie słabła. Tak bardzo, że zwróciło to uwagę wielu polityków i ekonomistów poza granicami naszego kraju. Wyraźnie zaniepokojony rząd postanowił działać, bo choć do jego bezpośrednich zadań nie należy oddziaływanie na rynek walutowy, to na los całej gospodarki nie mógł zostać obojętny.
Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli przyznam, że los rodzimej waluty budził obawy ministrów od wielu tygodni. Wiadomo dziś, że złotówka padła ofiarą gry potężnych instytucji finansowych, które korzystając z okazji, jaką jest kryzys finansowy, postanowiły zbić duży kapitał. Ponieważ naszą walutę może kupować i sprzedawać każdy kto chce, rząd ma ograniczony wpływ na rozwój wypadków. Gabinet premiera Tuska postanowił mimo to, iż nie będzie siedział z założonymi rękami. Rząd, korzystając z wyjątkowo wysokiego kursu euro zaczął wymieniać unijne euro na złotówki, które wkrótce trafią na inwestycje w całej Polsce. To oznacza, że na rynku pojawiło się więcej euro, co skutecznie zbiło jego kurs wobec polskiej waluty. I choć wciąż nie wiadomo, czy ten zabieg przełoży się na trwałe wzmocnienie złotówki, to rząd udowodnił wszystkim, którzy chcieliby spekulować na naszej walucie, że może skutecznie te plany krzyżować.
„Mądry Polak po szkodzie” – mówi stare przysłowie. Dobrze, że dzisiaj nawet najwięksi oponenci euro przyznają rację, co do konieczności jego przyjęcia. Szkoda, że trzeba było bolesnej lekcji, abyśmy się przekonali, dlaczego nie warto z tym zwlekać. Jednego wszakże się obawiam – zawodności ludzkiej pamięci. Kiedy sytuacja ekonomiczna się ustabilizuje, zapewne znajdą się znowu tacy, którzy znów zaczną wojować starymi hasłami i apelować o rezygnację z przyjęcia euro. Nie mam wątpliwości, że przed nami jeszcze długa droga, ale chcę wierzyć i wierzę, że bogatsi o obecne doświadczenia będziemy umieli dokonać słusznych wyborów.

Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)