Maj. Z czym kiedyś kojarzył się nam maj? Pochody, szturmówki, czerwone flagi, żebrania w pracy i w szkole, masówki, dobrowolny przymus… Pamiętam, już w kwietniu wiedziało się, że zbliża się 1 maj. W szkole robiono nam zebrania. Ustalano, kto, jak będzie ubrany, w jakim szeregu będzie szedł, co będzie niósł, co i kiedy będzie krzyczał – skandował znacz się. Aaaa, a jeszcze te czyny społeczne, nie gorsze, niż te z okazji 22 lipca. Maj bardzo długo znaczył tylko tyle i aż tyle, co 1 maj. Nikt na przykład nie mówił o 3 maja.
Minęły lata, a my nadal świętujemy majowe rocznice. Zmieniły się tylko przyczyny, i formy. Dzisiaj nikt, nikogo nie zmusza, by iść na imprezę pierwszomajową z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej, na mszę świętą i pod pomniki z okazji święta uchwalenia Konstytucji 3 Maja, a już niedługo rozpocznie się cykl uroczystości, co jak fala przejdzie przez całą Polskę, z okazji 15-lecia powstania samorządnych gmin. I to jest właśnie święto, któremu chciałbym teraz poświecić kila zdań.
Owszem, i Święto Pracy, które wiąże się nam z dniem 1 maja, i państwowe oraz kościelne święto 3 maja jest nam bardzo bliskie, i rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej jest historyczna, a data integracji – 1 maja – na pewno będzie przez dziesiątki lat wskazywana, jako jedna z najważniejszych w całej polskiej historii, ale ja chciałbym wskazać mimo to na dzień 27 maja. Dzień pierwszych, demokratycznych, wolnych wyborów do rad gmin. Może dlatego, że ta rocznica nie przebiła się, w mojej ocenie, z odpowiednią siłą do świadomości Polaków pięć lat temu, w dziesiątą rocznicę wolności obywatelskiej. Tak więc piętnaście lat temu, 27 maja 1990 roku ziścilo się marzenie budowania państwa demokratycznego, państwa opartego na społeczeństwie obywatelskim, państwa wolnych ludzi, którzy w swojej małej ojczyźnie rządzą się sami. To była podstawowa i moim zdaniem najważniejsza reforma, jaką uczyniliśmy w Polsce po przemianach. To była też najważniejsza reforma, która jako niewątpliwie jedyna wyszła nam w pełni. Nowo wybrane władze wolnych, samorządnych gmin, niemal natychmiast przystąpiły do zmian na swoim terenie. Rozpoczął się wielki boom gospodarczy. Zaczęto budować oczyszczalnie ścieków, kolektory sanitarne, wysypiska śmieci, wodociągi, gazociągi, linie telefoniczne, drogi, chodniki, szkoły, hale sportowe, pływalnie, boiska… Gminy zaczęły konkurować między sobą o ściąganie zagranicznych i polskich inwestorów, powstawały nowe fabryki, zakłady pracy. Uwolniła się również inwencja obywatelska mieszkańców, którzy zaczęli zrzeszać się w różnych organizacjach społecznych, gospodarczych, kulturalnych, sportowych, hobbystycznych, humanitarnych i charytatywnych… Rozkwit.
Ja się z tego cieszę w sposób szczególny, ponieważ byłem w tej pierwszej grupie prekursorów polskiej samorządności i działałem w tym zakresie bezpośrednio przez osiem lat, jako burmistrz a następnie, jako radny, a potem już jako poseł na Sejm. Piękny sukces – tak można podsumować ostatnie piętnaście lat samorządu terytorialnego. Piękny okres i czas skutecznego działania. Tak jest zresztą i do dziś. Trwa rozwój, trwają inwestycje i jest tak na pewno, mimo, że na co dzień wiele mamy powodów do słów krytyki i narzekania. Wszak przecież nie jest tak i pewnie nigdy nie będzie, żeby wszystko, o czym marzymy, wszystko, co byśmy chcieli, było zrealizowane w takim czasie i w takim zakresie, jak sobie o tym myślimy. A może i dobrze. Wszak musimy przecież mieć przed sobą ciągle nowe, dobre cele, by do ich realizacji z uporem dążyć.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
http://szejnfeld.sejm.pl